Ojjj mamusie, bardzo Wam współczujęwszystkich złych przeżyć:-( Przecież narodziny dzieciątka i to co następuje po nich to powinien byćnajpiękniejszy okres w życiu kobiety, a tu takie nieprzyjemności - i właśnieczęsto z powodu innych kobiet - położnych - ile widziałam takich, które chybaza karę były na oddziale (oczywiście nie winię ich w 100% - bo pomimo, żeniektóre są na prawdę w porządku to w psychice kobiety dzieją się na prawdęrzeczy nie do ogarnięcia - plus do tego szalejące hormony - i depresjagotowa)...
Na prawdę bardzo Wam współczuję...
u mnie na szczęście obyło się bez takich stanów... wiele razy już dziękowałamgłośno za moje szczęście i dziwię się do dziś czym sobie zasłużyłam na takąradość -poród miałam rewelacyjny a po nim nastąpił chyba mega wielki wyrzut endorfin;-)(który wystarcza do dziś;-) )boja nawet do "smutku" się nie zbliżyłam, nie wspominając o depresji.Fakt, mleka na początku nie miałam i nie mogłam się doprosić o pomoc położną naoddziale, aby pokazała mi jak przystawiać córeczkę (na dodatek byłam naoddziale patologii ciąży po porodzie, bo na poporodowym nie było już miejsca,więc położne też miały zupełnie inne priorytety i bardzo mało się mną i mojącóreczką interesowały.). Ale ja się zaparłam jak osioł iprzez cały czas wciskałam tej mojej kruszynce cycucha do dziobka, aż załapała:-) (przedporodem trochę poczytałam takich teoretycznych wskazówek jak przystawiaćdziecko - może to pomogło?), ale co z tego jak mleko nie chciało lecieć, poszław ruch butelka z mleczkiem, ale udało się dzięki położnej, która przyszła dodomu i kazała wypić mi piwo - i już w nocy mleko zaczęło nachodzić w bardzo dużych ilościach. :-)Nie wiemrównież co znaczą bolące i poranione sutki... Raz jedynie miałam zator - toakurat bolało Do;-)tego wszystkiego córeczka okazała się bardzo kochanym i grzecznym dzieckiem -nie sprawiającym żadnych problemów.
Aaaa no i bolało jak cholera nacięcie po porodzie – tzn. rana, ale jakoś taknie skupiałam się na tym.
Jedynym "minusem" całego macierzyństwa jest deficyt snu aleto do przeżycia:-);-).
Przeczytałam, co napisałam wiem,że to aż nie do uwierzenia, ale ja na prawdę mam takie doświadczenie z macierzyństwem.:-)..chciałabym, żeby każda mamusia miała podobne przeżycia.
Na początku było mi żal mojego męża,bo maj był 3 miesiącem jego pracy w nowym miejscu, więc do dziś nie wykorzystałnp. tacierzyńskiego jeszcze, a najgorsze było to, że w środę (16.05) przywiózłnas ze szpitala do domu i godzinę później wyjeżdżał w podróż służbową do piątku….
Na prawdę bardzo Wam współczuję...
u mnie na szczęście obyło się bez takich stanów... wiele razy już dziękowałamgłośno za moje szczęście i dziwię się do dziś czym sobie zasłużyłam na takąradość -poród miałam rewelacyjny a po nim nastąpił chyba mega wielki wyrzut endorfin;-)(który wystarcza do dziś;-) )boja nawet do "smutku" się nie zbliżyłam, nie wspominając o depresji.Fakt, mleka na początku nie miałam i nie mogłam się doprosić o pomoc położną naoddziale, aby pokazała mi jak przystawiać córeczkę (na dodatek byłam naoddziale patologii ciąży po porodzie, bo na poporodowym nie było już miejsca,więc położne też miały zupełnie inne priorytety i bardzo mało się mną i mojącóreczką interesowały.). Ale ja się zaparłam jak osioł iprzez cały czas wciskałam tej mojej kruszynce cycucha do dziobka, aż załapała:-) (przedporodem trochę poczytałam takich teoretycznych wskazówek jak przystawiaćdziecko - może to pomogło?), ale co z tego jak mleko nie chciało lecieć, poszław ruch butelka z mleczkiem, ale udało się dzięki położnej, która przyszła dodomu i kazała wypić mi piwo - i już w nocy mleko zaczęło nachodzić w bardzo dużych ilościach. :-)Nie wiemrównież co znaczą bolące i poranione sutki... Raz jedynie miałam zator - toakurat bolało Do;-)tego wszystkiego córeczka okazała się bardzo kochanym i grzecznym dzieckiem -nie sprawiającym żadnych problemów.
Aaaa no i bolało jak cholera nacięcie po porodzie – tzn. rana, ale jakoś taknie skupiałam się na tym.
Jedynym "minusem" całego macierzyństwa jest deficyt snu aleto do przeżycia:-);-).
Przeczytałam, co napisałam wiem,że to aż nie do uwierzenia, ale ja na prawdę mam takie doświadczenie z macierzyństwem.:-)..chciałabym, żeby każda mamusia miała podobne przeżycia.
Na początku było mi żal mojego męża,bo maj był 3 miesiącem jego pracy w nowym miejscu, więc do dziś nie wykorzystałnp. tacierzyńskiego jeszcze, a najgorsze było to, że w środę (16.05) przywiózłnas ze szpitala do domu i godzinę później wyjeżdżał w podróż służbową do piątku….