reklama
cos co dziecko lubi polozyc daleko i prowadzac najpierw za 2 raczki potem za 1 a potem jak poczuje bluesa to samo pojdzie, niec na sile. moja zaczela chodzic SAMA w wieku 19 miesiecy a teraz zasuwa jak torpeda nigdy nie miala chodzika ani innych wspomagaczy. posluzyc tez moze zwierze domowe typu kot, bo mowilam do malej zeby poszla sie do kotka przytulic i trza bylo ruszyc ciezkie posladki i pojsc))))))
marusiaczek
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 9 Styczeń 2012
- Postów
- 146
W nauce chodzenia oczywiście pomagają różnego typu chodziki, chociaz niektórzy są im przeciwni, ale dzieci mają też taki swoisty instynkt - nie można ich zmusić do chodzenia. Poprostu w pewnym momencie same zaczynaja. Np fajnym sposobem na pomoc w chodzeniu, jak juz widzimy ze dziecko próbuje - jest umieszczenie pod pachami pieluszki,kocyka lub czegoś podobnego i prowadzanie malucha Wtedy ma dużą swobodę ruchów, a my mamy pewność, ze nie upadnie na nos
pysia25
Mama Natalii i Mateuszka
Moje dzieci w chodziku nie chciały chodzić, ale za to fajny dla synka był pchacz. Dziecko trzyma równowagę, a kolorowe bajery przyciągają uwagę:-).
Bimbambom25
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 21 Lipiec 2012
- Postów
- 63
A moja siostrzenica szalała swojego czasu za takim chodzikiem drewnianym jak ten: Chodzik - porównaj ceny - NOKAUT.pl - wyjątkowo łatwo się jej trzymało niską rączkę zabawki i w sumie od chodzenia za paluszki przeszła jakoś plynnie na pchanie tego drewniaka. Super rzecz
NiedługoMama
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 4 Czerwiec 2012
- Postów
- 74
Nie tyle samo chodzenie, ale w ogóle szukałam czegoś ciekawego i znalazlam zabawy dla rocznego dziecka http://newbaby.com.pl/?p=109&preview=true
Mamiczka
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2012
- Postów
- 34
Dla prawidłowej nauki chodzenia niewskazane są wszelkie chodziki, pchacze, prowadzenie za ręce. Kiedy dziecko będzie gotowe do samodzielnych kroków to je zrobi. Prowadzając za ręce, czy pod paszki, wkładając do chodzika, czy stawiając przy pchaczu wyrabiamy w dziecku nieprawidłowe odruchy - takie jest stanowisko rehabilitantów i generalnie przychylam się do niego. Mojego Malucha nigdy nie prowadzałam, chodzika nie miałam, ale stawał przy pchaczu, który dostał w prezencie. Dziś ma niecałe 14 miesięcy i śmiga sam bez problemu. Kiedy był gotowy po prostu sam zrobił pierwsze kroki.
Tylko pytanie PO CO??? Po co pomagać w nauce chodzenia? Wiesz lepiej kiedy Twoje dziecko powinno zacząć chodzić? Lepiej od jego własnego organizmu? To gratuluję. Temat tyle wałkowany przez specjalistów i ciągle wraca, eh...
Oczywiście nie należy dziecka zmuszać do chodzenia jeśli widzimy, że jeszcze jest na to nie gotowe. Kiedy dziecko samo zaczyna wstawać i robić pierwsze kroki to dla nas sygnał, że to już pora. Ortopeda u którego byliśmy z synem odradzał różnego rodzaju chodziki. Ja natomiast nie widzę nic złego w trzymaniu za rączkę szczególnie na początku kiedy dziecko jeszcze nie zawsze potrafi utrzymać równowagę.
reklama
o chodzikach, prowadzeniu za ręce itp było już na prawdę wiele razy na różnych forach, w tym eksperckich.
Proponuję poszukać w internecie. O chodzeniu za rękę ze strony Elżbiety Szeligi - rehabilitantki (pozwolę sobie zacytować i wklejam tez link TUTAJ): "Chodzenie w chodzikach to kardynalny błąd i na szczęście bardzo rzadko już się z tym spotykam. Prowadzanie za rączki nie jest dobrym pomysłem - lepiej chodzić za wózkiem. To bardziej prawidłowy wzorzec chodzenia. Kiedy prowadzamy dziecko za ręce, chodzenie nie jest już jego sprawą. Nie musi prawidłowo rozkładać napięcia w tułowiu, jest mu zupełnie obojętne jak ustawi nogę, stopę. Nie będzie to skutkować bolesnym upadkiem. Najwyżej zawiśnie na „troskliwych” rękach opiekuna. Chodząc za ręce nie musi troszczyć się o szukanie gdzie w jego ciele ma być równowaga, gdzie środek ciężkości. Poza tym dla prowadzącego jest to ogromnie niewygodna pozycja, więc aby sobie ! ułatwić podciągamy ręce naszego Maluszka destabilizując układ obręczy barkowej, a ciągnąc za jedną rękę mocniej skrzywiamy tułów dziecka, co zawsze skutkuje różnym ustawianiem miednicy a w konsekwencji nóg i stóp. Ale nasz Maluszek jest przecież taki szczęśliwy jak chodzi. Tylko to przestawianie nóg wisząc na opiekunie NIE MA NIC WSPÓLNEGO z prawidłowym chodzeniem.!!!!!!!!!!"
Proponuję poszukać w internecie. O chodzeniu za rękę ze strony Elżbiety Szeligi - rehabilitantki (pozwolę sobie zacytować i wklejam tez link TUTAJ): "Chodzenie w chodzikach to kardynalny błąd i na szczęście bardzo rzadko już się z tym spotykam. Prowadzanie za rączki nie jest dobrym pomysłem - lepiej chodzić za wózkiem. To bardziej prawidłowy wzorzec chodzenia. Kiedy prowadzamy dziecko za ręce, chodzenie nie jest już jego sprawą. Nie musi prawidłowo rozkładać napięcia w tułowiu, jest mu zupełnie obojętne jak ustawi nogę, stopę. Nie będzie to skutkować bolesnym upadkiem. Najwyżej zawiśnie na „troskliwych” rękach opiekuna. Chodząc za ręce nie musi troszczyć się o szukanie gdzie w jego ciele ma być równowaga, gdzie środek ciężkości. Poza tym dla prowadzącego jest to ogromnie niewygodna pozycja, więc aby sobie ! ułatwić podciągamy ręce naszego Maluszka destabilizując układ obręczy barkowej, a ciągnąc za jedną rękę mocniej skrzywiamy tułów dziecka, co zawsze skutkuje różnym ustawianiem miednicy a w konsekwencji nóg i stóp. Ale nasz Maluszek jest przecież taki szczęśliwy jak chodzi. Tylko to przestawianie nóg wisząc na opiekunie NIE MA NIC WSPÓLNEGO z prawidłowym chodzeniem.!!!!!!!!!!"
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 1
- Wyświetleń
- 387
Podziel się: