reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

aqua! wiem co czujesz i bardzo żałuję, ze takie rzeczy dzieją się z Toba... Nie wystarcze tylko ja? :baffled:
pisze z doswiadczenia: dasz rade zwolnic, ja dałam. A charakter mam pod tym względem podły (tzn. nie twierdze, że jestem aniolem - dzis był dzien nieanielski :angry:)

Ja "przestraszyłam" rodzinkę, ale tylko na tydzień, ale znowu widze, że prawdziwe jest powiedzenie, że jesli umiesz liczyc, licz na siebie.

I mam to w dupie! Przepraszam za słowo :-D

Ja wyszkoliłam Karole, że mama leży, a ona sie bawi. Nieraz leżę na podłodze, na kocu, nieraz w pozycji półleżącej... Trzeba sobie radzić, przecież nikt nie bezie przyjeżdżał mnie "obsługiwać" codziennie :baffled: Aczkolwiek moja "ulubiona" szwagierka zaproponowała, ze może przyjeżdżać "posiedzieć" z Karolinką... I czuje, że nie dość, ze nad Karola bym chodziła, to jeszcze nad nią, bo przecież herbaty sobie nie potrafi zrobić (jest ode mnie rok młodsza :baffled:)


Także aqua, dasz rade. Moja determinacja, żeby donosić tą ciążę sprawiła, że wczoraj od ginki wyszłam uspokojona, ze nic gorszego sie nie dzieje. Nawet nie śmiałam sie przyznać, że organizowałam u nas Święta, bo by mnie chyba zjadła... :-D

A dziś mój nieanielski dzień, niestety.
Mój mąż w czasie urlopu zabrał sie za wywalanie starych szaf wnękowych (pisałam Wam o tym) i dwa dni mu zajęło wykładanie ich płytami regipsowymi :baffled:
myślałam, ze go wywalę z domu, bo zanim sie zabrał do roboty, a co się przy tym nagadał, że pewnie mu nie wyjdzie, że nie ma smykałki do tego itd itp... Czysta masakra :wściekła/y:
dziś skończył kładzenie płyt, jeszcze trzeba położyć jakąś taśmę na łączeniach, zagipsować a potem pomalować na jakiś sensowny kolor... Jutro ma przyjść gość pomierzyć wszystko, żeby zrobić półki i drzwi, bo nie można było wcześniej.
A to jedyne szafy w naszym domu, więc wszystko jest wywalone i pookładane na podłogach w sypialni. :-( Pan obiecał, że przez tydzień nam zrobi to i chyba w przyszłą sobotę szafy będą gotowe, ale czy mój R. zdąży dopieścić te płyty, jak będzie chodził do pracy?
To pytanie za 100 punktów :-D

I wiecie co? Ja sie nie nadaje do remontów. Chyba powinnam na taki czas wyjechać gdzieś daleko i nie myśleć o tym co się dzieje w domu :-D

Kasianka, tym bardziej podziwiam Cię, ze przeżyłaś remont domu i jesteś jeszcze zdrowa psychicznie :-D


AniaM, a teraz moja droga parę słów do Ciebie: żadna z Ciebie egoistka!!! Patrząc na Twoje życie podziwiam Twoja silę i zaparcie! Serio!
Nie miej wyrzutów sumienia, ze potrzebujesz chwili dla siebie! Każda z nas jej potrzebuje i w mniejszej, czy większej dawce ją ma.
Ja nie wiem, jak Ty funkcjonujesz przez te dwa lata, kiedy dajesz siebie, a tylko nieraz przypominasz sobie o sobie?
Ja bym chyba tupnęła nogą! (tupię raz od czasu, bo mimo, ze mój Rafał dużo zajmuje sie Karola i naprawdę pomaga mi bardzo dużo, nieraz robi coś, co wydaje mu sie dobre, a mnie doprowadza do szału :crazy:) i wtedy kilka dni wracamy na właściwe tory i jest ok.
nie wiem co Ci napisać w tej Twojej sytuacji, bo nigdy tyle na głowie nie miałam, ale nie możesz sama ciągnąć tego domu z dwojgiem dzieci i psami. Z czegoś chyba trzeba zrezygnować:-(

A z odstawianiem od piersi Oli... pomyśl, czy Twoje wyrzuty w związku z tym nie dają jej poczucia jakieś zależności od Ciebie. Nie jestem psychologiem, ale na moje "chłopskie" oko chyba trochę tak jest.

Kończąc: ściskam i wierze, że dasz rade :tak::tak::tak:
 
reklama
Kinga jeśli to do mnie, z tym zdrowiem psychicznym, to mocno na wyrost:-) :-)

AniaM,
ja też mocno podziwiam. ja kocham moją gigę strasznie, jak każda mama pewnie. Ale dla mnie 4 miesiące macierzyńskiego to było akurat tyle, żebym "odpoczęła" po porodzie:-) i nie oszalała..
i jestem w tej dobrej sytuacji, że małż siedzie z gigą przed południem a ja po..i raczej mu do głowy nie przyjdzie, żeby powiedzieć, że siedzenie w domu to odpoczynek:-):-) minus tego jest tylko taki, że nie chce drugiego dziecka:baffled::baffled:
tak więc wyluzuj trochę jeśli potrafisz...bo się zamęczysz.. a co do odstawiania...cóż wiem, że ciężko. dla mnie też była to trudna decyzja, ale...wydaje mi się, że to bardziej mi było potrzebne niż Idze, bardziej ja to przeżywałam niż ona. faktem jest że była młodsza, więc to pewnie inaczej...w każdym razie trzymam kciuki żeby było w miarę bezboleśnie..:tak:
 
AniaM widzę, że jesteśmy w podobnej sytuacji - ja też zupełnie sama z Szymem od poniedziałku do piątku, bo małż jest tylko na weekendy.
Od kiedy jest Szymon wyszłam dla przyjemnosci może 2 razy (nie biorę pod uwagę zakupów) i fakt - czasem niewiele mi brakuje żeby nerwy puściły, ale...

No właśnie to "ale" jest moim całym światem i na imię mu Szymon :-) Mimo wielkich trudów, braku sił, nieprzespanych od 2 lat nocy nie zamieniłabym się z nikim na chodzenie do pracy.
Dodam, że nie mam nikogo do pomocy, bo rodzice i teściowie daleko.

Pytałaś o czas zabawy z dzieckiem - Szymon umie bardzo długo bawić się, słuchać tekstów z CD, ale przychodzi żeby w czymś mu pomóc, coś zobaczyć. Tak więc czas zabawy miesza się z czasem domowych prac. Ja dosyć dużo działam z Symem edukacyjnie - gdybym tego nie robiła miałabym prawdopodobnie czas dla siebie, ale zrezygnowałam z siebie na rzecz jego rozwoju.

W moim przypadku dużym plusem jest brak małża i jego ewentualnych narzekań - wiem, że mogę liczyć tylko na siebie i poukładałam sobie życie pod to stwierdzenie.

Damy radę AniaM... mamy dla kogo tak żyć :-)
 
ja sie ciesze na wiosnę i lato...

moje dzieci w domu dostają szału, ja już na głowie staję by im wymyślać coś co ich zajmie, a potem znowu szaleństwo, posiedzieć i zjeść obiad to luksus :)

na dworze zajmują sie sami sobą, tylko dbam o ich bezpieczeństwo :p
a jak zasuwają na rowerach... ech wiosenko, przyjdź

moje dzieci nie potrafią słuchać bajek z magnetofonu :( albo baja w TV (ale to tylko 2 razy dziennie) albo książka z dorosłym
- dzisiaj Piotrek po przeczytaniu bajki na dobranoc, zaczął "czytać" bajkę Bartkowi :)
 
U nas słuchanie to jak rytuał - musi być i to coraz dłuższych i trudniejszych tekstów.
Oczywiście mamine czytanie też być musi - tyle razy, ile razy matkę da się uprosić. A TV? No cóż... tylko jedna baja rano i jeden odcinek Boba wieczorem, poza tym pudło śpi :-D
 
A u nas niestety ożyło :baffled: Mam nieraz wyrzuty sumienia, ale wiem, że nieraz inaczej nie potrafię wybrać - chwile poleżeć w pokoju z Lolą oglądającą bajkę, albo nie leżeć... Takie oto dylematy mam, niestety. Choć staram sie, żeby oglądanie bajek odbywało sie z moim udziałem. ;-)
 
Dzieki dziewczyny, mozna na was liczyc:tak::tak::tak:
To odstawianie ja troche przezywam (tylko w momentach kiedy Ola sie skarzy), ale po sobie tego nie pokazuje, jestem na zewnatrz twarda i dlatego coraz lepiej nam idzie (i generalnie bez placzu, tylko jedna noc byla troszke zarwana, ale spedzilysmy ja na opowiadaniu bajek), zostaly tylko dwa karmienia, mialam juz nastepne likwidowac, ale teraz Ola chora no i znowu troche sie wszystko obsunie.

Azik- no wlasnie tez czekam na ciepla pogode, bo mnie juz znudzily wszystkie domowe zabawy...
Ivka- ja tez ciesze sie z tego, ze jestem z Ola w domu, zwlaszcza, ze widze jak ona mnie potrzebuje. Problem w tym, ze Ola nie jest typem, ktory sam umie sie soba zajac (tzn. owszem, kiedy jest zdrowa to chwilke sama sie pobawi, ale jest to jakies 10 minut, ze 2 moze 3 razy dziennie, jak zmywam naczynia albo cos robie, choc tez wolalaby wtedy siedziec u mnie na rekach i patrzec), czasem troche z psami sie bawi, ale zrozumiale jest, ze musze miec ich wtedy na oku.
Czasem brak pieniedzy oraz chec porozmawiania z kims doroslym motywuja mnie do podjecia pracy (ostatnio nawet mialam propozycje pracy za 6 tysiecy brutto i przyznaje uczciwie ze zalowalam ze ja odrzucam) ale w glebi duszy wiem, ze Oli teraz nie zostawie.
Moze gdybym miala kogos naprawde dobrego, zaufanego do pomocy - kto zajalby sie rowniez edukacja Oli i z kim ona chcialaby zostac, to moze chociaz wzielabym wiecej lekcji. A na pewno znalazlabym sobie chwilke dla siebie. Ale dziadkowie jedni i drudzy kilkaset kilometrow od nas, wiec nie ma o czym mowic.
KInga- wlasnie mam teraz taki kryzys, ktory mi uswiadomil, ze nie mam tyle sil ile bym chciala, ale z drugiej strony nie mam tez dobrego wyjscia. Rodzina mnie namawia do oddania psow (nawet moj maz) ale to jest cos czego akurat nie zrobie, bo poza wszystkimi argumentami o odpowiedzialnosci, psy to moje hobby. Nie zamierzam calkowicie z siebie zrezygnowac na rzecz dzieci (ktore za jakis czas i tak beda mialy wlasne zycie).Pozostaje mi przeczekac, dzieci w koncu rosna i wtedy bedzie lepiej:-D Skoro Mamaoli daje rade:-D....
 
reklama
.Pozostaje mi przeczekac, dzieci w koncu rosna i wtedy bedzie lepiej:-D Skoro Mamaoli daje rade:-D....
No wlasnie-ja tez sobie to caly czas powtarzam...zreszta szczerze wole jak jestesmy sami w domu z Jaskiem a maz gdzies wyjezdza-nie ma narzekania, marudzenia, wrzasku typu wez Jasia bo mi przeszkadza ( maz pracuje w domu co jest po prostu straszne) A co najgorsze to maz jest typem hipohondryka-caly czas cos mu jest-nie moze podniesc Jasia bo go kregoslup boli czyli to ja jestem ta wnoszaca i znoszaca z 3 pietra, albo jest uczulony albo zmienia sie front i on sie slabo czuje i tak kazdego dnia cos nowego-wczoraj stwierdzil ze go paralizuje, caly dzien przelezal krzyzem na podlodze-wezwalam doktora ktory stwierdzil ze nie widzi nic niepokojacego, zapisal mu fastum zel no i nagle cudownie moj malonek ozyl zaraz po wizycie lekarza...czasami musze bardziej zajmowac sie nim niz Jaskiem...
No ale przynajmniej co jakis czas jedziemy do moich rodzicow wiec odpoczywam sobie w miare mozliwosci.
Ahh w ogole bede musiala chyba znowu szukac pracy bo w tej chwili pracuje na umowe zlecenie i strasznie ciezko doprosic mi sie o wyplate-rozmawialam z poprzednim tlumaczem w tej firmie i ostrzegl mnie ze jemu tez nie chcieli zaplacic za prace...noszzz
 
Do góry