K
KingaP
Gość
aqua! wiem co czujesz i bardzo żałuję, ze takie rzeczy dzieją się z Toba... Nie wystarcze tylko ja?
pisze z doswiadczenia: dasz rade zwolnic, ja dałam. A charakter mam pod tym względem podły (tzn. nie twierdze, że jestem aniolem - dzis był dzien nieanielski )
Ja "przestraszyłam" rodzinkę, ale tylko na tydzień, ale znowu widze, że prawdziwe jest powiedzenie, że jesli umiesz liczyc, licz na siebie.
I mam to w dupie! Przepraszam za słowo
Ja wyszkoliłam Karole, że mama leży, a ona sie bawi. Nieraz leżę na podłodze, na kocu, nieraz w pozycji półleżącej... Trzeba sobie radzić, przecież nikt nie bezie przyjeżdżał mnie "obsługiwać" codziennie Aczkolwiek moja "ulubiona" szwagierka zaproponowała, ze może przyjeżdżać "posiedzieć" z Karolinką... I czuje, że nie dość, ze nad Karola bym chodziła, to jeszcze nad nią, bo przecież herbaty sobie nie potrafi zrobić (jest ode mnie rok młodsza )
Także aqua, dasz rade. Moja determinacja, żeby donosić tą ciążę sprawiła, że wczoraj od ginki wyszłam uspokojona, ze nic gorszego sie nie dzieje. Nawet nie śmiałam sie przyznać, że organizowałam u nas Święta, bo by mnie chyba zjadła...
A dziś mój nieanielski dzień, niestety.
Mój mąż w czasie urlopu zabrał sie za wywalanie starych szaf wnękowych (pisałam Wam o tym) i dwa dni mu zajęło wykładanie ich płytami regipsowymi
myślałam, ze go wywalę z domu, bo zanim sie zabrał do roboty, a co się przy tym nagadał, że pewnie mu nie wyjdzie, że nie ma smykałki do tego itd itp... Czysta masakra
dziś skończył kładzenie płyt, jeszcze trzeba położyć jakąś taśmę na łączeniach, zagipsować a potem pomalować na jakiś sensowny kolor... Jutro ma przyjść gość pomierzyć wszystko, żeby zrobić półki i drzwi, bo nie można było wcześniej.
A to jedyne szafy w naszym domu, więc wszystko jest wywalone i pookładane na podłogach w sypialni. :-( Pan obiecał, że przez tydzień nam zrobi to i chyba w przyszłą sobotę szafy będą gotowe, ale czy mój R. zdąży dopieścić te płyty, jak będzie chodził do pracy?
To pytanie za 100 punktów
I wiecie co? Ja sie nie nadaje do remontów. Chyba powinnam na taki czas wyjechać gdzieś daleko i nie myśleć o tym co się dzieje w domu
Kasianka, tym bardziej podziwiam Cię, ze przeżyłaś remont domu i jesteś jeszcze zdrowa psychicznie
AniaM, a teraz moja droga parę słów do Ciebie: żadna z Ciebie egoistka!!! Patrząc na Twoje życie podziwiam Twoja silę i zaparcie! Serio!
Nie miej wyrzutów sumienia, ze potrzebujesz chwili dla siebie! Każda z nas jej potrzebuje i w mniejszej, czy większej dawce ją ma.
Ja nie wiem, jak Ty funkcjonujesz przez te dwa lata, kiedy dajesz siebie, a tylko nieraz przypominasz sobie o sobie?
Ja bym chyba tupnęła nogą! (tupię raz od czasu, bo mimo, ze mój Rafał dużo zajmuje sie Karola i naprawdę pomaga mi bardzo dużo, nieraz robi coś, co wydaje mu sie dobre, a mnie doprowadza do szału ) i wtedy kilka dni wracamy na właściwe tory i jest ok.
nie wiem co Ci napisać w tej Twojej sytuacji, bo nigdy tyle na głowie nie miałam, ale nie możesz sama ciągnąć tego domu z dwojgiem dzieci i psami. Z czegoś chyba trzeba zrezygnować:-(
A z odstawianiem od piersi Oli... pomyśl, czy Twoje wyrzuty w związku z tym nie dają jej poczucia jakieś zależności od Ciebie. Nie jestem psychologiem, ale na moje "chłopskie" oko chyba trochę tak jest.
Kończąc: ściskam i wierze, że dasz rade
pisze z doswiadczenia: dasz rade zwolnic, ja dałam. A charakter mam pod tym względem podły (tzn. nie twierdze, że jestem aniolem - dzis był dzien nieanielski )
Ja "przestraszyłam" rodzinkę, ale tylko na tydzień, ale znowu widze, że prawdziwe jest powiedzenie, że jesli umiesz liczyc, licz na siebie.
I mam to w dupie! Przepraszam za słowo
Ja wyszkoliłam Karole, że mama leży, a ona sie bawi. Nieraz leżę na podłodze, na kocu, nieraz w pozycji półleżącej... Trzeba sobie radzić, przecież nikt nie bezie przyjeżdżał mnie "obsługiwać" codziennie Aczkolwiek moja "ulubiona" szwagierka zaproponowała, ze może przyjeżdżać "posiedzieć" z Karolinką... I czuje, że nie dość, ze nad Karola bym chodziła, to jeszcze nad nią, bo przecież herbaty sobie nie potrafi zrobić (jest ode mnie rok młodsza )
Także aqua, dasz rade. Moja determinacja, żeby donosić tą ciążę sprawiła, że wczoraj od ginki wyszłam uspokojona, ze nic gorszego sie nie dzieje. Nawet nie śmiałam sie przyznać, że organizowałam u nas Święta, bo by mnie chyba zjadła...
A dziś mój nieanielski dzień, niestety.
Mój mąż w czasie urlopu zabrał sie za wywalanie starych szaf wnękowych (pisałam Wam o tym) i dwa dni mu zajęło wykładanie ich płytami regipsowymi
myślałam, ze go wywalę z domu, bo zanim sie zabrał do roboty, a co się przy tym nagadał, że pewnie mu nie wyjdzie, że nie ma smykałki do tego itd itp... Czysta masakra
dziś skończył kładzenie płyt, jeszcze trzeba położyć jakąś taśmę na łączeniach, zagipsować a potem pomalować na jakiś sensowny kolor... Jutro ma przyjść gość pomierzyć wszystko, żeby zrobić półki i drzwi, bo nie można było wcześniej.
A to jedyne szafy w naszym domu, więc wszystko jest wywalone i pookładane na podłogach w sypialni. :-( Pan obiecał, że przez tydzień nam zrobi to i chyba w przyszłą sobotę szafy będą gotowe, ale czy mój R. zdąży dopieścić te płyty, jak będzie chodził do pracy?
To pytanie za 100 punktów
I wiecie co? Ja sie nie nadaje do remontów. Chyba powinnam na taki czas wyjechać gdzieś daleko i nie myśleć o tym co się dzieje w domu
Kasianka, tym bardziej podziwiam Cię, ze przeżyłaś remont domu i jesteś jeszcze zdrowa psychicznie
AniaM, a teraz moja droga parę słów do Ciebie: żadna z Ciebie egoistka!!! Patrząc na Twoje życie podziwiam Twoja silę i zaparcie! Serio!
Nie miej wyrzutów sumienia, ze potrzebujesz chwili dla siebie! Każda z nas jej potrzebuje i w mniejszej, czy większej dawce ją ma.
Ja nie wiem, jak Ty funkcjonujesz przez te dwa lata, kiedy dajesz siebie, a tylko nieraz przypominasz sobie o sobie?
Ja bym chyba tupnęła nogą! (tupię raz od czasu, bo mimo, ze mój Rafał dużo zajmuje sie Karola i naprawdę pomaga mi bardzo dużo, nieraz robi coś, co wydaje mu sie dobre, a mnie doprowadza do szału ) i wtedy kilka dni wracamy na właściwe tory i jest ok.
nie wiem co Ci napisać w tej Twojej sytuacji, bo nigdy tyle na głowie nie miałam, ale nie możesz sama ciągnąć tego domu z dwojgiem dzieci i psami. Z czegoś chyba trzeba zrezygnować:-(
A z odstawianiem od piersi Oli... pomyśl, czy Twoje wyrzuty w związku z tym nie dają jej poczucia jakieś zależności od Ciebie. Nie jestem psychologiem, ale na moje "chłopskie" oko chyba trochę tak jest.
Kończąc: ściskam i wierze, że dasz rade