K
KingaP
Gość
Jestem załamana :-(ryczeć mi się chce...
przed nami jeszcze 1,5 tygodnia prac, dojazdów do mamy i domu, a ja w rozsypce
napiszcie mi, czy duzo wymagam pytając faceta, co w kolejności będzie robił? Każde moje pytanie dotyczące prac i postępów jest wg niego złe.
Dzisiaj podczas jego prac Rafał był w domu i gość z początku cierpliwie odpowiadał mu na pytania, ale potem zaczął się tak burzyć, że masakra.
Wiecie... mam wrażenie, że facet łaskę robi,że coś zrobi tak, jak my chcemy. Wydaje mi sie,że jasno się określiliśmy na samym początku, wiedział co chcemy, a teraz jęczy.
I znowu powrócił temat gniazdka Zapytaliśmy go co będzie robił w poniedziałek... on na to,że łatał większe dziury... dla nas wiec logiczne, że też załata te z przewodami, więc powiedzieliśmy mu, żeby zmienił położenie gniazdka (żeby potem nie jęczał, że coś zrobił, a my mu trujemy... ). Ile było gadania... W końcu powiedział obrażony do Rafała: proszę mi tu narysować gdzie ma być to gniazdko, tu jest ołówek... i wepchnął ołówek Rafałowi do ręki! Noż ku....
Po czym zakomunikował, że we wtorek chciałby dostać połowę pieniędzy za wykonanie prac. Znowu padło pytanie z ust Rafała, na jakim etapie będziemy we wtorek? I czy to będzie już wykonana połowa prac? Gość się naburmuszył i powiedział, że powinny być już położone tynki...
Atmosfera trochę się rozluźniła, gość zaczął swoje wywody, że trzeba jeszcze mu zostawić pieniądze na zakupy, jakieś 500 zł, bo to, bo tamto, bo on nie będzie robił takimi materiałami, jakimi my chcemy, tylko jakimi on robi (np. zabezpieczenia przez wilgocią - nad wanną-taką jak używa się do tarasów, 2 razy droższą )
Sama nie wiem, co mam o tym myśleć
Wiecie co? Jak dalej pan będzie się zachowywał jak obrażony panicz, to mu chyba powiem, że w końcu pracuje dla nas za taka kasę, na którą ja pracuję ponad 3 miesiące (przy założeniu, że nic nie jem)....
To jest jakiś koszmar...
przed nami jeszcze 1,5 tygodnia prac, dojazdów do mamy i domu, a ja w rozsypce
napiszcie mi, czy duzo wymagam pytając faceta, co w kolejności będzie robił? Każde moje pytanie dotyczące prac i postępów jest wg niego złe.
Dzisiaj podczas jego prac Rafał był w domu i gość z początku cierpliwie odpowiadał mu na pytania, ale potem zaczął się tak burzyć, że masakra.
Wiecie... mam wrażenie, że facet łaskę robi,że coś zrobi tak, jak my chcemy. Wydaje mi sie,że jasno się określiliśmy na samym początku, wiedział co chcemy, a teraz jęczy.
I znowu powrócił temat gniazdka Zapytaliśmy go co będzie robił w poniedziałek... on na to,że łatał większe dziury... dla nas wiec logiczne, że też załata te z przewodami, więc powiedzieliśmy mu, żeby zmienił położenie gniazdka (żeby potem nie jęczał, że coś zrobił, a my mu trujemy... ). Ile było gadania... W końcu powiedział obrażony do Rafała: proszę mi tu narysować gdzie ma być to gniazdko, tu jest ołówek... i wepchnął ołówek Rafałowi do ręki! Noż ku....
Po czym zakomunikował, że we wtorek chciałby dostać połowę pieniędzy za wykonanie prac. Znowu padło pytanie z ust Rafała, na jakim etapie będziemy we wtorek? I czy to będzie już wykonana połowa prac? Gość się naburmuszył i powiedział, że powinny być już położone tynki...
Atmosfera trochę się rozluźniła, gość zaczął swoje wywody, że trzeba jeszcze mu zostawić pieniądze na zakupy, jakieś 500 zł, bo to, bo tamto, bo on nie będzie robił takimi materiałami, jakimi my chcemy, tylko jakimi on robi (np. zabezpieczenia przez wilgocią - nad wanną-taką jak używa się do tarasów, 2 razy droższą )
Sama nie wiem, co mam o tym myśleć
Wiecie co? Jak dalej pan będzie się zachowywał jak obrażony panicz, to mu chyba powiem, że w końcu pracuje dla nas za taka kasę, na którą ja pracuję ponad 3 miesiące (przy założeniu, że nic nie jem)....
To jest jakiś koszmar...