- Dołączył(a)
- 13 Grudzień 2020
- Postów
- 1
Hej, nietypowe pytanie dziewczyny wam zadam, na innym forum nie widzę sensu takich pytań.. jesteście mamusiami aniołków i się będziecie potrafiły wczuć w sytuację jako mamy dzieci.
Specjalnie założyłam tutaj konto. Jestem w 3 mies ciąży, partnera mam od 2 lat. Od początku dogadywaliśmy się super, zakochanie niesamowite. Ominąć kłótnie, sprzeczki itd było sporo super momentów, przeżyć. Od 2 miesięcy zaczęło się „sypać” mój partner zrobił się bardziej zazdrosny niż był przez 2 lata, kiedyś miałam z nim podobny problem. Zostało na stopniu dogryzania czasami, nic poza tym złego nie robił od tamtego czasu. Sporo rozmów, informowanie o ewentualnym odejściu, bądź co bądź poskutkowało na tamten okres. Teraz caly czas się wykłócamy, potrafi z rana zrobić awanturę o to, że weszłam na telefon, powtarzanie że robie to specjalnie itp.. tak jak bym nie miała prawa odpisać, wejść na pocztę. Próbuje mu udowodnić, że nie na specjalnie wchodzę i się zaczyna, że on nie chce źle dla mnie i się boi, tylko nie rozumie po co z rana wchodzę, obwiniam potem siebie i nie wiem czy dobrze zrobiłam czy źle. Jak wyjdę tez robie na złość, jak mowie swoje zdanie tez na zlosc.. bo jest inne niż jego i sie zaczyna, ze go prowokuje. Z paroma kwestiami też ostatnio mialam mentlik w głowie, wyszłam sama na spacer i awantura po co sama.. jak chce spędzić czas sama ze sobą to mówi, ze to dziwne. Nie ma żadnych hobby, ja jestem ruchliwa, poki co znajomych odrzucam.. gadki, ze w związku mamy siebie, dziecko bedziemy mieli i po co mi znajomi. Czuje z tego powodu czasami do swojego faceta obrzydzenie, jak on odpisuje, dzwoni itp (ma malutkiego babasa z ex) nie mam pretensji, bo czemu? Zdrowe związki popieram jak najbardziej. Nasz chyba wychodzi z poza kontroli, tak mi się zdaję. Powiedziałabym, że to przez ciąże, lecz tak było już w naszym związku. Mowie facetowi chce wyjsc, np jade do mamy.. to sie zaczyna tak nagle? To dziwne, przyznaj sie do kogo jedziesz itd czy ja jestem naprawdę winna tego, ze mama chce żebym wpadła, akurat napisała w tym momencie a nie innym i to dziwne według mojego tz. Nie trawi mojego faceta za terror psychiczny, cały czas mu ta sytuacje wypomniałam przez calutki miesiąc, było minęło. Cała drogę powrotna od mamy czuje sie winna, ze on w domu a ja wożę dupe do własnej mamy a on siedzi w domu. Sa sytuacje gdzie mnie nie chce wypuścić, jak mowie jade na chwile to mnie trzyma, ze mam zostać i pogadać, tak jak bym miała nie wrócić? Z zaufaniem miał problem po byłej dziewczynie, sporo odbił na mnie. Wybaczyłam mu to, widze ze to znowu wraca. Teksty typu, ze sobie wmawiam, BO ON CHCE DOBRZE, sa na swietle dziennym. SMS, ze „zje***” wszystko na swietle dziennym, mam sporo złości na niego. Do siebie tak samo, ze juz nic nie wiem. Nie mam ochoty na zbliżenia, jak juz to z przymusu bo potrafi gadac to co chce usłyszeć. Jak mowie nie to i tak wie, ze bedzie to miał. Jak odeszłam to wiedział, ze wroce. Nie raz powtarzam, ze sie zachowujemy jak PATOLOGIA... tak bardzo zle sie czuje, jak na początku ciazy. Dostałam szopki ostatnio, proszę go nie raz zeby przestał juz gadac mi nad głowa to dalej to robi. Dzisiaj od 7 rano maraton, powiedziałam mu w nerwach, ze sie wyprowadzę i dziecka nie zobaczy. Przegielam, wyszłam na spacer bo mi słabo było i SMS, ze zepsulam... ale on i tak mnie kocha tak samo. Znowu winna sie czuje, myslalam zeby odbic od tego syfu i isc na psychoterapię
sama juz nie wiem czy ja zle robie? Czy ja go ranie? Dziewczyny!! Tak bardzo chce dobrze dla dzidziusia, moj facet odstawił alkohol i myslalam, ze z tym sie tez zmienił raz na zawsze. Zmieniłam sie, reaguje na takie zachowania lekka agresja i płaczem. Kazdy mówi, ze sie zmieniłam. Gada, ze chce dobrze dla mnie i dziecka. Ze inni ludzie gowno wiedza, ze on wie jaki on jest. Sporo sytuacji wam nie opisze, nie chce robic tutaj lektury. Czy według was dziewczyny jestem winna? Nie chce szukać w nim winy, chce znaleźć w sobie ewentualne błędy i je zmienic. Strasznie sie mecze, ciagle mam myśli o odejściu. Nie wiem czy to strach przed samotnością z dzieckiem, czy przyczajenie. Błądzę juz
mam 21 lat, nie mam patologii, moj facet z niej sie wywodzi, nie mam nic do niego. Zaakceptowałam go jako człowieka, zostały mu jeszcze odzywki typu, ze jak były do mnie zagada to mu .... na co reaguje zaskoczeniem i mu mowie, ze były to były i sobie nie życzę takiego zachowania w stosunku do mojej przeszłości z innym facetem. Po co brudy wywlekać? Poszedł do pracy, nie jestem w domu. Odpisałam na SMS i juz nie odp, czuje jak mnie tym kara, zawsze sie czepiał, ze to ja w sekund 5 nie odpowiadam. Wiec wiem, ze chwilami siedzi, prace ma luźna. Doradźcie mi? O terapii związkowej nie ma mowy, pytałam go. Dziecko jest dla mnie najważniejsze, nie chce zeby miało od małego patologie w domu. Znam każdą odpowiedzieć mojego faceta na moje pytania, rozmowy nie skutkują. Dla dobra dziecka każda decyzje podejmę
Ostatnia edycja: