olakalisz
Fanka BB :)
To moja historia : Moja sytuacja również nie była łatwa , ja ojca małej poznałam mając dopiero co ukończone 16 lat - on 5 lat starszy , pokochałam go takim młodzieńczym uczuciem , pełnym uwielbienia , fascynacji , każda chwilka z nim była cudowna , mając przeszło 16.5 lat zaszłam w ciążę...i tu pojawił się problem , moje kochanie nie pracowało i chyba nie miało ochoty za cokolwiek się zabrac , wolał piwko - kolegów....owszem niby się cieszył , szykował wyprawkę ale...no właśnie jakoś tego optymizmu szaleńczo nie przejawiał...a ile awantur było - głowa mała....po urodzeniu małej zupełnie wyłączył się z życia "rodzinnego" ja miałam ledwo 17 lat i na głowie dom , dziecko i szkołę , choc wg. niego nic nie robiłam , a on zawsze zmęczony , głodny albo z piwkiem w ręku...Nigdy nie miał ochoty zajmowac się małą , do tego jego rodzinka i mamusia która ciągnęła od synusia kasę - bo ponoc na dziecko dawac nie musi...i tak mijały dni , miesiące...ja chodziłam do szkoły potem dom i dziecko , nauka i znów dziecko...on praca potem dom - obiadek ugotowany przez moją mamę , pilot i piwko i telewizja. Moje prośby zajmij się małą kończyły się awanturami , wiecznie obrażony , najmądrzejszy (ponoc uczy się na własnych błędach) ja głupia , bo młodsza nigdy nie słuchał moich rad...co zarobił to wydał , rachunków nie lubi płacic-bo to ponoc fajna adrenalina jak kara przyjdzie...potem wyjechał za granicę , wtedy kompletnie wszystko zostało na mojej głowie studia , dziecko , dom....on wolny kawaler przyjeżdżał do Pl odpoczywac a ja sługa musiałam usługiwac , wydawał ile chciał , robił co chciał a ja nie miałam prawa o niczym decydowac...ile razy mówił koniec , pakował się...odchodził...ehhh Potem poznał kochankę , wydał nasze oszczędnosci na auto , wyrzucił mnie i małą z domu (wtedy mieszkałyśmy z nim krótki czas za granicą) i zaczął swoje nowe życie oparte na imprezach , piciu i innych świństwach o których mówic nie chcę...znudziła mu się rodzina i nie interesowało go to , że ja nie mam pracy...gdzie tam...mamy się wynosic bo mu przeszkadzamy i tyle...i tak po 4 latach zakończyło się coś , co z mojej strony było miłością a z jego wyzyskiwaniem i upokarzaniem mnie...teraz mam alimenty , studia , dom , dziecko , kochających rodziców i przyjaciół i daje sobie radę...
Gdy byłam u niego w Niemczech w zasadzie z dnia na dzień tzn z czwartku na piątek stwierdził , że rodzina to nie jest to czego on chciał.
Nie wolno Ci winic siebie , nie rób tego !! Nie jesteś niczemu winna - nie zadręczaj się , bo będzie jeszcze gorzej. Każda z nas jest wartościową matką i kobietą. A takie gdybanie co by było gdyby...albo gdybym zrobiła coś tak a nie inaczej czy powiedziała niczego nie zmieni. Zajmij się czymś , nie myśl tyle , poświęc czas sobie i dziecku. Wiem , że to banalnie brzmi , ale czas leczy rany...wiem to....
Gdy byłam u niego w Niemczech w zasadzie z dnia na dzień tzn z czwartku na piątek stwierdził , że rodzina to nie jest to czego on chciał.
Nie wolno Ci winic siebie , nie rób tego !! Nie jesteś niczemu winna - nie zadręczaj się , bo będzie jeszcze gorzej. Każda z nas jest wartościową matką i kobietą. A takie gdybanie co by było gdyby...albo gdybym zrobiła coś tak a nie inaczej czy powiedziała niczego nie zmieni. Zajmij się czymś , nie myśl tyle , poświęc czas sobie i dziecku. Wiem , że to banalnie brzmi , ale czas leczy rany...wiem to....