reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak ratować swoje małżeństwo

:-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-(

nie wiem czy pisac kolejna smutna opowiesc :-( nie wiem czy mam sile i chec ale moze w skrocie...

7,5 roku razem, 4 letni synek i 3 miesieczna coreczka... ja uwieziona w domu, maz zmeczony i zapracowany ale nie na tyle zeby codziennie nie wypic 6-8 piwek... codziennie...

wczoraj kolejna awantura... o co? o to ze chcialam jechac do kolezanki (niedawno urodzila coreczke) i na 11.11. zaprosilam kolezanki z pracy... niby nic prawda? od 4 miesiecy siedze w domu - coreczka nie nawidzi wychodzic na dwor, krzyczy, nie daje sie niczym uspokoic (chyba ze cycem ale pogoda juz nieodpowiednia)
no i siedze tak sama w domu z dziecmi... maz sie nimi nie zajmie bo zmeczony jest, syna do przedszkola nie wozi bo musialby wstac na tyle wczesnie zeby zdazyc do przedszkola na 8:15... po co wstawac tak wczesnie...? no i siedze z dziecmi... Monia jest bardzo absorbujaca - ciagle placze, ciagle nosze ja na rekach... kiedys Jas sie rozplakal bo chcial cos cieplego do jedzienia a ja nie mialam jak mu zrobic obiadu :-(
maz przyjezdza z pracy, od razu piwko... nie potrzyma na rekach dziecka bo jest zmeczony a ja przeciez caly dzien w domu siedze i nic nie robie wiec mam sie zajac dziecmi i jego do tego nie mieszac...
jedzenie... jak wraca to od razu piwo a jak pije piwo to nie je... obiad je wiec tuz przed spaniem... wczoraj dowiedzialam sie ze beznadziejnie gotuje, ze mu to nie smakuje i generalnie jestem beznadziejna :-(
jak mi sie nie podoba to mam sie wynosic ale na alimenty mam nie liczyc... on da mi firme i mam sobie radzic...
a ja tej firmy nie chce... nie znam sie na tym i on dobrze o tym wie...
zaproponowal tez ze mam sie z dziecmi wyprowadzic na 3-4 miesiace az on nie rozkreci firmy bo teraz mu przeszkadzamy... Monia placze, Jasiek biega, ja ciagle gderam i przez nas sie myli w zamowieniach i ciagle ma straty jakies...

moi rodzice o niczym nie wiedza (tak mi sie wydaje...), jego rodzice nie zyja a siostra... siostra meza moze i jest po mojej stronie ale nie ma najmniejszego wplywu na wlasnego brata... no bo zapomnialam napisac ze moj maz wszystko wie najlepiej...na wszystkim sie zna najlepiej.... w ogole taki the besciak ze szok...

no i tak po tym wczorajszym to nie wiem co robic... nie sadze zeby mnie kochal... ja sama nie wiem czy go kocham... a nawet jak kocham to co z tego?

dzieci.... Monia mala ale uwielbia tate...piszczy do niego, wola go, usmiecha sie tak slodko a tata.... tata jest zmeczony :-(
Jasiek...czuje sie odsuniety od mamy bo Monia zajmuje niemal caly moj czas... z tata byl srednio zwiazany bo moj maz nigdy sie nim nie zajmowal...Jasiek teraz chcial zeby mu tata troche zastapil mame - prosil zeby z nim rozwiazywac cwiczenia, czytac mu bajki wiec....maz kupil TV i wstawil malemu do pokoju... problem z glowy...

do tego wszystkiego dochodza jeszcze wyjazdy do lekarzy z dzieciakami... szczepienia, rehabilitacja, kardiolog, ortopeda, logopeda... ciagle ma pretensje ze ja dysponuje jego czasem, ze umawiam sie w beznadziejnych godzinach... jak umowie sie na rano to zle bo sie wyspac nie moze, jak w poludnie to zle bo mu rozwalam prace a jak po poludniu to jeszcze gorzej bo on chce odpoczac kiedys (no bo przeciez jest zmeczony!!!)...

ehhh... jak w zyciu tak w tym poscie.... jeden wielki chaos... ale wypisalam sie a to dla mnie jak taki wentylek bezpieczenstwa... cisnienie nieco schodzi....

mam nadzieje ze sie nie gniewacie....

Pozwole sobie na pare slow bo wlos mi sie na glowie zjezyl czytajac twoj post.Ale trudno jest cokolwiek doradzic.
:-(
Facet swoje niepowodzenia wyladowuje na tobie wiedzac, ze jestes od niego zalezna. Ciebie probuje obarczyc wina, bo tak latwiej i wygodniej. Zadko kto potrafi sie sam przyznac, ze ma problem i ze wina tak naprawde lezy w nim samym. Manipiluje toba, wykorzystujac strach, bo jak wiadomo samotnym matka z dziecmi, bez pracy i jeszcze na wynajmowanym mieszkaniu (za ktore trzeba krocie placic) nie jest lekko.
Ale jezeli juz dochodzi do wyprowadzki, to jezeli nie ma zagrozenia i jemu sie nie podoba to niech sie sam wyprowadzi!
Oczywiscie za nim dojdzie do ostatecznosci to mozesz sprobowac z nim rozmawiac. Ale z twojego postu wynika, ze jemu to zwisa, iwykorzystuje to, ze to tobie najbardziej zalezy na naprawie zwiazku, bo to ty masz najwiecej do stracenia.
Trudno rozmawiac z kims kto jest nastawiony na nie. Moze sie go po prostu zapytaj, czego on tak naprawde chce od zycia i od ciebie. Istnieje duze ryzyko, ze uslyszysz to czego najbardziej sie obawiasz. Ale jesli on nie poczuwa sie do odpowiedzialnosci aby chociaz dzieciom zapewnic to minimum troski i milosci (bo to w koncu nie ich wina, ze jest zmeczony, ze tak sie miedzy wami uklada)to musisz powaznie sie zastanowic, czego on jest warty.
Dzieci rozumieja wiecej niz nam sie wydaje. Moze nie wszystkie slowa ale czuja instynktownie. Mozesz probowac tlumaczyc ojca z braku zainteresowania nimi. Ale na dluzsza mete to umeczysz sie psychicznie a dzieci przed faktami i tak nie uchronisz.
Jako,ze na tobie lezy odpowiedzialnosc za zdrowie i dobre samopoczucie twoich dzieci. Dlatego powinnas sie zastanowic co dla ciebie (a tym samym twoch dzieci jest najwazniejsze/najlepsze).
Powodzenia!
 
reklama
Rubi, ja też myślę,że maleńka odczuwa Twoje emocje i dlatego jest niespokojna.
Myślę, że mata edukacyjna i zabaweczki na dywanie to da jej jakieś zajęcie, poza tym uspokojenie się mamy też jej dużo da, naucz maleńką "bawić" się na macie, obracaj ją z boczku na boczek :-) ja tak nauczyłam mojego Juniorka, bo też był zajmującym dzieckiem, wiecznie przy cysiu albo wtulony we mnie,ale od kiedy zrozumiał, że istnieje tyle fajnych rzeczy od razu mu się spodobało teraz bryka pół dnia po macie hehe

Dziewczyno, co Ci tu doradzić, facet zrobił się nie fair wobec Ciebie i dzieci, nie rozumie chyba co to rodzina i że dzieci są też jego

Przykro mi, że faceci tacy bywają,ale ja mam podobnie - po pracy on jest wiecznie zmęczony, wraca do domu, je, siada na kompa, posiedzi do 20, idzie się myć i idzie spać, z dziećmi sięnie bawi, ale czasem je poprzytula, jestem umiarkowanym przypadkiem więc wiesz
też jest leniwy i też nie wychodzi z nami nigdzie a jak już to na godzinkę bo mu się nic nie chce

I z jednej strony rozumiem Twoje zdołowanie totalne, ale przeraża mnie to, że dla niego Ty jesteś "beznajdziejna" jakim prawem on może tak mówić? Poświęcasz cały czas dzieciom i jemu, a on odwdzięcza się takimi tekstami!
 
Niestety większość panów uważa,że praca w domu przy dzieciach to nie praca ,a my kobiety bez nich sobie nie poradzimy- co oczywiście nie jest prawdą
 
Mój mąż powiedział mi dzisiaj że ma mnie dość i jestem mu do niczego nie potrzebna, chciał mnie uderzyć ale złapał tylko mocno za głowę. Wszystkiemu przysłuchiwał się nasz czteroletni synek, który wszystko zrozumie. Z ust męza padło weżmy rozwód. Wyniosłabym się jak mi wykrzyczał(mieszkamy razem z teściami którzy są tego wszystkiego w jakimś procencie winni bo buntują grzeska)ale nie mam dokąt, bo mój ojciec to alkoholik, mama nie żyje a rodzeństwa nie mam....
Dziewczyny pomocy. Co mam zrobić w takiej sytuacji......
 
Mój mąż powiedział mi dzisiaj że ma mnie dość i jestem mu do niczego nie potrzebna, chciał mnie uderzyć ale złapał tylko mocno za głowę. Wszystkiemu przysłuchiwał się nasz czteroletni synek, który wszystko zrozumie. Z ust męza padło weżmy rozwód. Wyniosłabym się jak mi wykrzyczał(mieszkamy razem z teściami którzy są tego wszystkiego w jakimś procencie winni bo buntują grzeska)ale nie mam dokąt, bo mój ojciec to alkoholik, mama nie żyje a rodzeństwa nie mam....
Dziewczyny pomocy. Co mam zrobić w takiej sytuacji......
masz znajomych??przyjaciółke??jezeli tak to moze ona ci pomoze i da kat do spania na jakis czas poki nie znajdziesz sama czegos.
 
Nie wiem skąd jesteś.Nie ma u was w mieście domu samotnej matki?
Albo tak jak pisze maria09 porozmawiaj z jakąś koleżanką,przyjaciółka rodziną dalszą,może ktoś z nich mógłby ci pomóc.
 
Posłuchaj wiele razy wydaje nam się że to koniec, że nie jesteśmy już więcej znieść,że brakuje i siły i chęci.Każdy proponuje odejście, ale czy to wszystko rozwiąże?Jest jeszcze dziecko!Czy wiesz może skąd u męża wzięła sie ta agresja?Może ma jakieś kłopoty, niestety jest tak że mężczyzna jak nie ma się na kim wyładować w pracy atakuje żonę albo kogoś kogo ma pod ręką kto nic mu nie powie.Przecież do szefa nie pójdzie i nie powie mam cię dość bo ten go wtedy zwolni.Jest szansa na rozmowę?Może to przejściowe, czy zdarzało sie już wcześniej?Nie podejmuj jednak pochopnych decyzji, jeśli chcesz pisz na priw zawsze możemy pogadać tam podam ci moje gg.Też wiele razy wydawało mi się że to koniec, ze nie dam rady, ale kryzysy zawsze były i będą:(Trzymaj sie dzielnie
 
TINKA107
takie coć zdarzyło się pierwszy raz...
Nie wiem jest tego przyczyną, ale praca odpada. Wydaje mi się że to przez teściów. Dzisiaj było znośnie, mąż zaczoł szukać mieszkania do wynajęcia. Mało się do mnie odzywa chyba przemyslał swój postępek. Nie wiem co w niego wstąpiło.... .
Mam tylko cichą nadzieję że mnie przeprosi....
 
Trudno jest się wypowiadać na czyjeś problemy - przykładem na to była moja siostra, która toczyła boje ze swoim mężem praktycznie o wszystko, po pół roku stała się nerwowa i nie przyjemna w relacjach do każdego. Mają dwójkę dzieci, więc namawiałam ją żeby mimo wszystko nie rezygnowała z tego małżenstwa, zdecydowali się w końcu na terapię. Chodzą na nią już od dłuższego czasu, ale naprawdę widać efekty. Jednak psycholodzy sami o tym piszą http://tnij.org/fsfr że żeby skorzystać z takiej terapii to przede wszystkim muszą chcieć dwie osoby a wiem, że tu najczęściej jest problem...
 
reklama
jak ja was wszystkie rozumiem, też właśnie przechodze przez coś takiego i szczerze mówiąc ciężko jest się wyprowadzić od faceta, którego się kocha, nawet jeśli powie wiele raniących słów. my mamy pół rocznego synka, mąż zajmuje się nim i wogóle jest przykładnym tatusiem - mężem też był, do czasu. najgorsze jest to, że to taki typ człowieka, że nawet jak go coś gryzie to nic nie powie, a przecież między innymi po to jesteśmy rodziną żeby się wspierać i pomagać sobie w rozwiązywaniu problemów. Też już usłyszałam, że jak mi żle to moge się wynieść bo on dla dobra synka będzie się ze mną męczył do końca życia. Też wiele razy już płakałam przez takie jego zachowanie, a on po każdej takiej akcji przytula mnie i mówi, że tak nie myśli i że to w nerwach, a za kilka dni historia się powtarza. Sama już nie wiem jak się zachować, próbowałam się zmienić i wyeliminować wady które mi wytknął, ale on zawsze znajduje nowe. Wpada w złość nawet przez drobiazgi i krzyczy na mnie. Nie wiem co się dzieje bo nigdy się nie kłóciliśmy przez prawie 8 lat wspólnego życia. Wiem jedno na pewno będę walczyć o nasze małżeństwo, o nas i naszą rodzinę, bo za bardzo go kocham, żeby odejść i mam nadzieje, że niedługo wróci do mnie mój dawny S.
Pozdrawiam
 
Do góry