reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak ratować swoje małżeństwo

1. Nie liczcie na to, ze sami sie wezma za robote! Jesli nie nauczyli sie tego w domu to nie ma co liczyc na cud! Jesli oczekujecie pomocy to nie proscie o nia ale jej wymagajcie.
2. Jesli facet twierdzi, ze pranie, sprzatanie, gotowanie itd to nie praca to pokazcie im ile kosztuje wynajecie kogos do tego "nic nie robienia"! Dodac do tego wychowanie dziecka (czyli + 24godzinna niania), nocne "uslugi", ktore by ich kosztowaly bez waszej obecnosci (nie mowie o "profesjonalistkach, ale nawet podryw kosztuje: kwiatki, kawiarnia, kolacja itd.....) to wychodzi calkiem niezla sumka! Tyle Wy wnosicie miesiecznie do budzetu domowego. Malo?!!!! To moze wydaje sie idiotyczne, ale jest bardzo realne. Jesli tak nic nie robicie to powiedzcie, ze chetnie pojdziecie do pracy a wynajmiecie osoby do czesci zajec, ktore teraz same wykonujecie z zaznaczeniem, ze po pracy robicie tyle samo co oni - czyli nic! Ciekawe co na to powiedza.
3. Czasem pomaga bojkot czynnosci domowych. Tylko tak zmusisie faceta do ruszenia dupska, chociazby dla obsluzenia wlasnej osoby. Dbac tylko o siebie i dziecko a on niech sam sobie pierze, gotuje, sprzta - chociazby przez kilka dni. Przeciez to "zadna praca"! Wiec niech jej sprobuja.A argument, ze oni sa zmeczeni po pracy i nie maja sily na nic wiecej kwitowac, ze przeciez prace domowe nie sa niczym (wg nich samych!!!) specjalnym i nie wymagaja ani wysilku, ani czasu!
4. Oni swoja prace zaczynaja np. o 8 a koncza np. o 16. A wy? Prowadzenie domu to praca na 3 etaty! Jesli nawet w koncu facet uzna, ze faktycznie, praca w domu jest praca to i tak po 16-tej Wam obojgu nalezy sie rowny relaks! A jak jest w rzeczywistosci?
5. Kazdy facet potrafi sie "nagiac" - jesli tylko chce! A jesli kocha to powinien chciec! A jesli nie? Coz, trzeba sie zastanowic czy wlasnie tak chce sie spedzic kazdy dzien przez moze nastepnych 50 lat! Nie ma co liczyc, ze cos sie zmieni. Jesli same tego nie wymusicie to kicha. Same sie skazujecie na takie zycie. (tu przypominam slowa o uszczesliwianiu samej siebie). Z czaem bedzie tylko gorzej. I nie liczcie na to, ze KIEDYKOLWIEK zostanie to docenione. NIE! Facet to dziwna istota - nie szanuje i nie dba o to co mu latwo przychodzi i co jest dla niego naprawde dobre. Predzej zamiast wdziecznosci skoczy w bok - bo tu sie trzeba wysilic.
6. Jest taki kawal, ktory mowi, ze facet potrzebuje 2 kobiet do szczescia: zony i kochanki. Pierwsza musi byc usluzna, pracowita, niewymagajaca itd, a druga to taka, o ktora ciagle musi walczyc o wzgledy ktorej musi zabiegac. I niestety troche w tym prawdy. Znam wielu facetow, ktorzy za kobietami "na boku" nosza zakupy w zebach, sprzataja im, gotuja, a w domu, przy zonie, ograniczaja sie do siegniecia po gazete lub pilota do tv. I wiecie co jest dziwne - oni moga kochac obie! Ale wiekszym szacunkiem dazyc beda ta na boku!
7. Wielu ludziom wydaje sie glupie, ale pomysl z tablica podzialu obowiazkow to naprawde swietne rozwiazanie. Rozdzielic zajecia domowe i pilnowac aby kazdy wykonywal swoje. Absolutnie nie isc na zadne kompromisy. Jesli w "jego" dzien nie mial m "mozliwoci" do pozmywania - to nie to, ze mu sie upiecze - czegonie zrobil wczoraj musi zrobic dzisiaj! Az do skutku.

Tak naprawde to wszystko zalezy od tego, jakimi uczuciami ludzie sie obdarowuja. Jesli jest milosc to jest i mozliwosc nawiazania dialogu i rozwiazania problemu. Uczucie to motywacja do roznych zmian, kompromisow itd. Kochajacego faceta mozna sobie "wychowac". Natomiast jesli uczucia nie ma to nie ma na co liczyc. Szkoda czasu.....
Napewno wiele z Was sie ze mna nie zgodzi i powie, ze "moj mnie kocha, ale....". Mozecie mi wierzyc albo nie, ale jesli kocha a Wy nauczycie sie wymagac to duuuuzo mozna zmienic. Wiem, bo widzialam wiele takich metamorfoz.
Zycze powodzenia i wytrwalosci. Facet to takie duze dziecko, ktore kaprysi, ale jesli nas kocha to w koncu nam ulegnie:tak:

PS. Nikt za Was nie rozwiaze Waszych problemow. Narzekanie tez nic nie da. Mozecie tu wspolnie sie nad soba nawzajem rozczulac, wspolczuc, doradzac sobie, ale to nic nie zmieni w Waszych domach. Jedynie podjecie decyzji i przejscie do dzialania moze naprawde pomoc. Ale jesli sie tylko narzeka a nic z tym nie robi to na narzekaniu sie konczy. A zycie przeleci Wam kolo nosa.....
 
reklama
Moim zdaniem nie mówie,że tak jest czybyło u was, ale błedem jest to, że zanim pojawi się dziecko facet nie ma obowiązków w domu, a bo jest zmęczony, a bo to ,a bo tamto, gdy pojawia się dziecko nagle każe się im robić porządki, sprzątać i gotować, to trzeba robić od początku małżeństwa i wspólnego życia żeby potem nie było właśnie takich awantur i wzajemnych pretęsji.Co facet mówi wtedy?Cooo ja mam pracować i jeszcze gotować ja ciężko pracuje na pieniądze, bo tak mówią moj tez tak mówił na początku, ale stopniowo małymi kroczkami prosiłam go o pomoc w tym czy tamtym i zacząl sam zamiatać, myć naczynia czy przyszykować kolacje, obiera mi ziemniaki segreguje pranie itd itp swoją półke z ciuchami sam porządkuje i sprząta tam ma tak porządek, ja jemu nie układałam w szafce nigdy nawet składać ubrania go nauczyłam i on sam je sobie składa po praniu, dziewczyny da się tylko nie groźbą czy krzykiem.
 
U mnie M pomaga mi w domu. Pewnie - nigdy dosc:-D Ale jak porownam z innymi factami to on aniol! Ale tylko miedzy nami mowiac;-)
Wlasnie wymagajac od poczatku pomocy doszlam do tego, ze dzis mam prawo byc zmezona (mimo, ze jestem kura domowa) i zdarza sie, ze m robi obiad po powrocie z pracy, lub gdzies nas na niego zabiera abym nie musiala stac przygarach. Ze sprzataniem gorzej, ale juz pranie zrobi czasem sam, odkurzy...moze nie zawsze sam z siebie, ale jak powiem, ze jest pranie czy odkurzanie do zrobienia a ja wychodze to najczesciej (nie awsze:wściekła/y:) po powrocie jest to zrobione. Wlasna inicjatywa mojemy M tez ciezko przychodzi - ale zdarza sie.....Za to od poczatku sam prasuje swoje koszule!
Zle nie mam - ale lepiej mogloby tez byc:-D

Ale to wszystko musialam wypracowac i wywalczyc. Poczatki byly inne....
 
Mój M również pomaga mi choć nie zawsze. Jestem tak zwaną kurą domową, m po pracy dość często chce mi pomóc przy kolacji, o porządkach nie mówię, bo się do nich nie zabiera, wręcz przeciwnie on bałagani a ja sprzątam. Od jakiegoś czasu zaczęło się zmieniać, kiedy jestem już zmęczona i przychodzi dzień kiedy powiem co myślę, na temat bałaganu, zaczyna sprzątać po sobie, w końcu my też pracujemy tyle że w domu.
 
Mój , gdy zarzuciłam mu totalne lenistwo i brak wsparcia w prowadzeniu domu i wychowywania dziecka stwierdził - widziały gały co brały....dalsza rozmowa nie miała sensu , bo nawet nie chciał mnie wysłuchac.Zastosowałam metodę szokową - nie prałam jego rzeczy , nie gotowałam mu obiadu , nie robiłam dla niego zakupów...myślałam , że zadziała...przeliczyłam się. Ja myślę , że jak facet jest wychowany w przekonaniu , że od obowiązków domowych jest kobieta (bo tak np. było w jego domu rodzinnym) to graniczy z cudem zmienic go...ale cuda sie zdarzają
 
Bo nie chodzi o to żeby zarzucać czy prowokować do sporu tylko łagodnie go podchodzić, całe życie mama uczyła go, że nic nie musi robić więc trzeba pomału te zmiany wprowadzać nie da się z tygodnia na tydzień tego zrobić.
 
Witam i proszę o radę
Męża poznałam prawie 5 lat temu i prawie od razu staliśmy się parą , tworzyliśmy udany związek,po 2 latach wzieliśmy slub, byłam w ciąży, nie chciałam wtedy ślubu ale mąż nalegał (że i tak kiedyś się pobierzemy i że kocha i to się ne zmieni, że pragnie tego), uległam mu, miałam wątpliwości, bałam się, że to przez mojąciąże, ale przekonał mnie ,że tak nie jest. Powodem moich wątpliwoścu było też to, że on miał 19 a ja 18 lat. Zachowywał się cudownie przez okres ciąży, porodu, zajmował się nami ,a ja nim. Wiadomo były czasem kłótnie ale zwykle szybko się godziliśmy. Nie poweim ,że było idealne, ale tworzyliśmy zgodny związek i uwarzam wspaniałą rodzinę. Mimo studiów, pracy zajęć wychodziliśmy dośc często do kina, na impreze, do znajomych. i tak było przez 2 ipół roku. Nagle z dnia na dzień wyprowadził się ( w dzień w który się wyprowadził też było wszystko dobrze i planowaliśmy wakacje na które mieliśmy za 2 dni wyjechać, mówił że kocha i jest szczęśliwy, często pytałam jak się czuję, jakie ma potrzeby oczekiwania i wszystko było dobvrze) i pojechał do kumpla. Nastepnego dnia już zdjął obrączk ę( wcześniej był osobą wierzącą, nigdy tego nie robił) i schował ją do portfela, zaczął się pakować i jako powód podał, że nie widzi sensu. Dałam mu moją obrączkę jak oświadczył że swoją zdjął i powiedziałam, żeby mo ją oddał jak to się wszystko skończy i znów załozy mi ją na ręke. Niestety zgubił tego samego dnia. Pojechał z tym kumplem na impreze i tak samo nastepnego dnia i nastepnego.... tak spedził cały urlop, kiedy ja siedziałam z dzieckiem i cały czas szukałam sposobu na ratowanie małżeństwa.To trwa już miesiąc, wyrowadził się od rodziców do kuplam, remontuje mu mieszkanie,zaczął palić marihuane,stał się bardzo wulgarny , kłamie najbliższych . Nie poznaję go wogóle.Chce rozwodu, tak nagle. Nie ma innej kobiety (jestem tego pewna, nie wiem czy mam się z tego cieszyć bo bym miała jakiś powód konkretny),Dziecko widział przez ten czas 3 razy i nawet jej lizaka nie kupił , zachowuje się strasznie, Mnie nagle przestał kochać i mówi to z uśmiechem i taką głupią ironią a mnie to strasznie rani. Wiem ,że jesteśmy młodzi ale ja naprawde chcę ratować to małżeństwo, rodzinę, nie wiem co robić, proszę błagam ) o porade. On mimo to uwarza, ze jest dobrym ojcem a to co robi poza spotkaniem z dzieckiem nie powinno mnie interesować. Nie rozumiem jak mozna w jeden dzień skreslić szczęśliwą rodzine i małżeństwo? proszę o poradę
 
Staram się naprawdę odbudować to wszystko , modlę się o moje małżeństwo, mama męża zamówiła już 2 msze ,ale mąż śmieje się z tego na jednej był bo mu kazała na drugą już nie przszedł (mieszkał już u kolegi), dzwonię do niego opowiadam co u córki ale nic, on nagle stwierdził ,że nie ma sensu to małżeństwo i już, chce być ojcem brać na spacerki itp ale boję się, skoro wiem że zażył narkotyki ( troche tego palił) to poprostu jako matka boję się i tym że od razu od dziecka do kumpli i takie zachowanie typu impreza , kumple oczywiście że dobrze robi , że jest dobry ojciec i facet i tyle. Ja sobie z tym naprawde nie rdze, musze chyba skorzystać z porady psychologa, bo ciągle płaczę i się zadręczam, że byłam taką złą zoną i matką że odszedł , bo ze mną się nie da być. Powieział mi z uśmiechem ,że mnie sie nie da kochać, że córka za pare lat zrozumie jaką ma beznadziejną matkę ,że on jej wszystko wytłumaczy i ona będzie go kochała a mnie nie. Chciałam z nim spokojnie o tym porozmawiać nie raz ale ona przychodzi na te spotkania całkiem inny, nie da się z nim rozmawiać nie słucha mnie, te rozmowy wyglądają tak ,że ja mówię on wogóle na mnie nie patrzy, rozgląda się, ignoruje itp i trwa to najdłużej 20 minut. mam 21 lat i nie chcę aby moja rodzina się już skończyła która kocham, staram się córeczce zrekompensować utratę ojca ale ona wogóle zanim nie t ęskni i do mojego taty (a swojego dziadka) mówi tato. Denerwuje mnie to ,że nie ma przy niej ojca, który bedzie czasami.Błagam o pomoc Nie chcę rozwodu
 
Nie zmusisz męża do powrotu , skoro on sam tego nie chce i nie zrozumie , że was kocha...daj sobie i jemu czas-bez telefonów , rozmów , nalegania...może przechodzi jakiś dziwny okres w życiu i potrzebuje samotności...a z drugiej strony jeśli kategorycznie mówi , że nie kocha i nie chce to ja uważam (wiem to sama po sobie) , że lepiej sobie odpuścic i życ samej niż w toksycznym związku. Ja mam 20 lat , jestem od pół roku samotną matką , ale nie żałuję mojej decyzji. Pamiętaj , związek można naprawic tylko i wyłącznie wtedy gdy dwie osoby na prawdę tego chcą , bo sama nie zdziałasz cudu i Twoje starnia spełzną na niczym. Nie rań sama siebie , im dłużej taka chora sytuacja trwa tym gorzej dla Ciebie. Musisz się otrząsnąc , podjąc decyzję. Jeśli on zgodzi się pogadac to powiedz co czujesz i jak widzisz waszą przyszłośc , a jeśli nie żyj dalej swoim życiem - masz dla kogo , dziecko Cię potrzebuje. Nie wolno się załamywac , widocznie nie zasługuje na Twoją miłośc...a co do zmian decyzji w przeciągu jednego dnia , to też to przechodziłam.
 
reklama
Dziekuję Ci za odpowiedź, przynajmiej teraz wiem, że sama nie jestem.mimo wszytsko to duzo.Wiem ,że sama nic nie zdzialam, tylko ja mam w głowie tylko te dobre chwile naszego małżeństwa i tylko je ci ągle rozpamietuje i wini ę się za wszystko, że się męczył przy mnie itp.móiwsz,że u Ciebie też to było z dnia na dzień? możesz mi bliżej brzybliżyć Twoją historię? proszę

Dziękuję za wsparcie
 
Do góry