reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak powiedzieć mężowi?

Ja myślę, że problem tu leży jednak głębiej niż tylko w kwestii posiadania dzieci. Sam fakt, że zastanawiasz się jak mu powiedzieć i czy on się nie wścieknie... Mąż, facet który powinien być opoką, wsparciem, który ślubował Ci być na dobre i złe, a Ty się boisz powiedzieć o ciąży, o poronieniu. Tu jest coś bardzo nie tak. Przeżywasz pewnie jedne z gorszych chwil w swoim życiu i to on właśnie powinien być dla Ciebie naturalnym sprzymierzeńcem, pomocą. Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale ja się zastanawiam czy on Cie w ogóle kocha? Zastanów się nad Waszym małżeństwem i zrobcie rachunek sumienia. Czasem lepiej rozstać się i dać sobie szansę na szczęście z kimś innym.

Tekstów, że ona powinna myśleć za niego o antykoncepcji to się nawet komentować nie chce. Jak zwykle kobieta musi myśleć za biednego misia, bo misia może ponieść i nie będzie pamiętał o gumie, a jej nie może ponieść i pamiętać musi. A także prowadzić kalendarzyk, który jak wiadomo jest świetną i niezawodną metodą antykoncepcji.
Naprawdę tu nie chodzi o to, że to kobieta ma być odpowiedzialna za antykoncepcję. Chodzi o to, że kobieta wiedząc, że ma przy sobie nieodpowiedzialnego faceta, który nie chce mieć dzieci i wścieka się na wieść o ciąży powinna pomyśleć żeby go porzucić i na pewno nie dopuścić do ciąży. Obie strony odpowiadają za antykoncepcję i ewentualnie ponoszą konsekwencje wpadki kiedy są dojrzałe i w dojrzałej relacji. To trochę tak jakby powierzać zapłacenie połowy rachunków i hajs na ten cel hazardziście, bo przecież to wspólne zobowiązania. W normalnym związku jak najbardziej w związku z hazardzistą - nie.
 
reklama
Naprawdę tu nie chodzi o to, że to kobieta ma być odpowiedzialna za antykoncepcję. Chodzi o to, że kobieta wiedząc, że ma przy sobie nieodpowiedzialnego faceta, który nie chce mieć dzieci i wścieka się na wieść o ciąży powinna pomyśleć żeby go porzucić i na pewno nie dopuścić do ciąży. Obie strony odpowiadają za antykoncepcję i ewentualnie ponoszą konsekwencje wpadki kiedy są dojrzałe i w dojrzałej relacji. To trochę tak jakby powierzać zapłacenie połowy rachunków i hajs na ten cel hazardziście, bo przecież to wspólne zobowiązania. W normalnym związku jak najbardziej w związku z hazardzistą - nie.
Ja rozumiem o co Ci chodzi i zgadzam się z tym, ale trochę jednak nie w porządku były te teksty tu, że ona wykorzystuje sytuację, bo przecież ona wie kiedy ma dni płodne i wie, że on nie chce dziecka. Skoro on nie chce to w jego interesie jest zakładać te prezerwatywę i koniec. Owulacja może się przesunąć i wcale nie musiała zająć w te ciąże specjalnie. A tu jedna osoba to sugerowała, gdzie sytuację zna z kilku postów... Niefajne to było.
Kwestia rozstania się to jest trochę co innego, nie znamy pełnej sytuacji i wiemy tylko tyle co nam autorka napisała. To też nie jest łatwa decyzja, mimo tego że nam z boku wydaje się najodpowiedniejsza.
 
Naprawdę tu nie chodzi o to, że to kobieta ma być odpowiedzialna za antykoncepcję. Chodzi o to, że kobieta wiedząc, że ma przy sobie nieodpowiedzialnego faceta, który nie chce mieć dzieci i wścieka się na wieść o ciąży powinna pomyśleć żeby go porzucić i na pewno nie dopuścić do ciąży. Obie strony odpowiadają za antykoncepcję i ewentualnie ponoszą konsekwencje wpadki kiedy są dojrzałe i w dojrzałej relacji. To trochę tak jakby powierzać zapłacenie połowy rachunków i hajs na ten cel hazardziście, bo przecież to wspólne zobowiązania. W normalnym związku jak najbardziej w związku z hazardzistą - nie.
Rozumiem o co wam chodzi. Ale mimo wszystko, skoro facet nieodpowiedni to chyba raczej powinna myśleć o rozstaniu, a nie o antykoncepcji.

A "wybielanie" typa, który się tak zachowuje i zwalanie całej winy na kobietę jest jak dla mnie nie fair. Ona go oszukała i wykorzystała sytuację, aby sobie zrobić dziecko. No serio? Bo jak dla mnie ona od początku była szczera, mówiła, że dziecka pragnie. To on albo kłamał, albo zdanie zmienił i ciągle ją zwodzi. Tak, tak wiem, tylko krowa zadania nie zmienia, ale w takim wypadku powinien z nią szczerze porozmawiać, a nie ciągle zwodzić. Posiadanie potomstwa to w końcu iatotna kwestia.
 
Witajcie. We wrześniu poroniłam pierwszy raz w 12 tc. Ciąża nieplanowana. Mąż był bardzo zły. Potem poronienie. Zero tematu z jego strony. Tylko tekst że on więcej dzieci nie chce. A ma 1 z 1 małżeństwa. Wspólnego nie mamy. W środę zaczęłam plamić tydzień po okresie. Było to dziwne więc zrobiłam test. Wyszedł pozytywny. Beta 384 ale na USG nic nie było. Lekarz stwierdził poronienie samoistne. Plamiłam tylko do soboty. Teraz cisza. Nie wiem jak powiedzieć mężowi i czy w ogóle mu mówić. Boje się jego reakcji.
Jest mi bardzo przykro, że nie masz oparcia w mężu, to dla ciebie musi być bardzo trudny czas. Moim zdaniem to nie w porządku, że "boisz się mu powiedzieć o ciąży", "on był zły, że zaszłaś w ciążę" - to nie najlepiej o nim świadczy - choć oczywiście nie znamy tutaj na forum twojego męża, więc nie chcę "ferować wyroków". Jedno mam pytanie, czy wiadomo, dlaczego mąż nie chce dzieci, skąd ten opór? Czy mąż leczył się kiedykolwiek na depresję?
 
Rozumiem o co wam chodzi. Ale mimo wszystko, skoro facet nieodpowiedni to chyba raczej powinna myśleć o rozstaniu, a nie o antykoncepcji.

A "wybielanie" typa, który się tak zachowuje i zwalanie całej winy na kobietę jest jak dla mnie nie fair. Ona go oszukała i wykorzystała sytuację, aby sobie zrobić dziecko. No serio? Bo jak dla mnie ona od początku była szczera, mówiła, że dziecka pragnie. To on albo kłamał, albo zdanie zmienił i ciągle ją zwodzi. Tak, tak wiem, tylko krowa zadania nie zmienia, ale w takim wypadku powinien z nią szczerze porozmawiać, a nie ciągle zwodzić. Posiadanie potomstwa to w końcu iatotna kwestia.
Ja absolutnie go nie wybielam. I nie sądzę, żeby ktokolwiek to robił. Pewnie każda z nas po cichu myśli, że to jakiś debil. Tym bardziej nie warto się z nim rozmnażać.
 
No okej, ale facet który nie chce mieć dziecka powinien sam się zabezpieczać, a nie patrzeć na to czy są dni płodne czy niepłodne, bo nie od dziś wiadomo, że owulacja może się przesunąć
Masz rację. Ale to się sprawdzi tylko w odniesieniu do normalnych facetów. Ale to nie jest gość, którego można porównać do swojego partnera, raczej to facet, którego porównałabym do partnerów dzieciobójczyń. Współżyje bez zabezpieczenia a jak pojawia się ciąża to się wścieka i mówi „zrób coś z tym”. To nie materiał na partnera i ojca.
 
Ja absolutnie go nie wybielam. I nie sądzę, żeby ktokolwiek to robił. Pewnie każda z nas po cichu myśli, że to jakiś debil. Tym bardziej nie warto się z nim rozmnażać.
Nie chodziło mi konkretnie o to, że Ty go wybielasz. Ale padły tu takie słowa. Że autorka go oszukuje i wykorzystuje sytuację, aby wrobić go w dziecko.

Niestety takie stwierdzenie jest dla mnie mega słabe, bo oszukana w tej sytuacji to jest raczej ona, a nie on. Mąż sobie zmienił zdanie, ma do tego prawo. W żaden sposób nie wyjaśnił i nie porozmawiał z żoną w tym temacie. Po prostu jej oznajmił, że nie chce. A to ona jest ta zła?

Nie twierdzę, że on jest odpowiednimi materiałem na partnera i ojca. Ale chyba jednak zrzucanie winy na autorkę to przesada.
 
Dziękuję za wasze opinie. Sytuacja jest dla mnie trudna. Nie mam w nikim oparcia. Wczoraj pogadałam z nim od serca. Wygarnelam że czuje się oszukana, że co innego obiecywał i tyle lat mnie zwodził. Nie padły z jego ust żadne deklaracje. Raczej milczał i mnie przytulał. Nie wiem czy potrzebuje czasu na przemyślenie. Ja nie mogę patrzeć jak bawi się z dzieckiem rocznym swojej siostry. Jaki jest wtedy szczęśliwy. A nam tego szczęścia nie chce dać. Idę do łazienki i ryczę bo serce mi pęka.
 
Dziękuję za wasze opinie. Sytuacja jest dla mnie trudna. Nie mam w nikim oparcia. Wczoraj pogadałam z nim od serca. Wygarnelam że czuje się oszukana, że co innego obiecywał i tyle lat mnie zwodził. Nie padły z jego ust żadne deklaracje. Raczej milczał i mnie przytulał. Nie wiem czy potrzebuje czasu na przemyślenie. Ja nie mogę patrzeć jak bawi się z dzieckiem rocznym swojej siostry. Jaki jest wtedy szczęśliwy. A nam tego szczęścia nie chce dać. Idę do łazienki i ryczę bo serce mi pęka.
Dobry ruch.
 
reklama
Dziękuję za wasze opinie. Sytuacja jest dla mnie trudna. Nie mam w nikim oparcia. Wczoraj pogadałam z nim od serca. Wygarnelam że czuje się oszukana, że co innego obiecywał i tyle lat mnie zwodził. Nie padły z jego ust żadne deklaracje. Raczej milczał i mnie przytulał. Nie wiem czy potrzebuje czasu na przemyślenie. Ja nie mogę patrzeć jak bawi się z dzieckiem rocznym swojej siostry. Jaki jest wtedy szczęśliwy. A nam tego szczęścia nie chce dać. Idę do łazienki i ryczę bo serce mi pęka.
Bardzo dobrze zrobiłaś. Oby ta rozmowa przyniosła zamierzony skutek i wyjaśniła sytuację między Wami 🙂
 
Do góry