reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak powiedzieć mężowi?

Czytam i widzę większość rad typu: zostaw go, odejdź od niego, to przemocowiec itp.

Więc życie jest albo czarne, albo białe?
Albo będzie chciał dziecka tak jak jej obiecywał, albo jest gnojem, który wycofuje się z obietnicy.
Trochę kolorów...gnój, który stwierdził, ze nie chce mieć juz więcej dzieci - nie wiemy, kiedy tak stwierdził, moze przedtem faktycznie je chciał mieć ale coś wpłynęło na zmianę decyzji. Ma w pamięci obraz opieki nad pierwszym dzieckiem - opieki, która calkowicie spadła na niego, czasu tacierzyńskiego w którym rozpadło się jego małżeństwo. Co jeszcze siedzi w jego głowie? Tego nie wiemy.

Był zły, gdy dowiedział się o ciąży? - to autorka pisala o złości. To tylko jej punkt widzenia. Złość złości nie równa...mógł rozwalać przedmioty dookoła lub usiąść i sie nie odzywac lub jeszcze cos innego. Nie widzę nic złego w tym,ze facet ma emocje - gorzej gdyby ich nie miał. Jak napisala autorka żadnego bicia z tego nie bylo...
Każda by chciała, żeby ją pocieszać w tej sytuacji, a facet jest w jakiej wtedy sytuacji? Innej? Kto będzie go pocieszał? Dowiedział się od razu o straceniu ciąży- targały nim emocje.
Równie dobrze ona mogła go pocieszać :/
Tajenie kolejnej starty jest okej,bo ona się boi jego reakcji? Bo zakłada,że jego reakcja znów jej sie nie spodoba? To dla mnie oszustwo. Jaka reakcja by nie byla, on ma prawo wiedzieć o poronieniu.

Spisanie związku na starty, od razu, bo coś nie gra jest przesadne. Jeżeli jest miedzy nimi miłość, powinni walczyć o poprawe relacji, o porozumienie się w kwestii dzieci, o szczerą rozmowę by poznać wszystkie obawy i pragnienia partnera.
Masz rację, ale zwróć uwagę, że Autorka BOI SIĘ powiedzieć partnerowi o poronieniu. To nie brzmi jak związek pełen miłości.
 
reklama
Ja się nie boję powiedzieć staremu, że kupiłam sobie idiotycznie drogą kawę z Kolumbii, bo to moje pieniądze 😂, a co dopiero bać się powiedzieć, że się straciło upragnioną ciążę. Nie mogę się zgodzić z Twoim zdaniem Kwiatowa. Przykro mi.
 
Czytam i widzę większość rad typu: zostaw go, odejdź od niego, to przemocowiec itp.

Więc życie jest albo czarne, albo białe?
Albo będzie chciał dziecka tak jak jej obiecywał, albo jest gnojem, który wycofuje się z obietnicy.
Trochę kolorów...gnój, który stwierdził, ze nie chce mieć juz więcej dzieci - nie wiemy, kiedy tak stwierdził, moze przedtem faktycznie je chciał mieć ale coś wpłynęło na zmianę decyzji. Ma w pamięci obraz opieki nad pierwszym dzieckiem - opieki, która calkowicie spadła na niego, czasu tacierzyńskiego w którym rozpadło się jego małżeństwo. Co jeszcze siedzi w jego głowie? Tego nie wiemy.

Był zły, gdy dowiedział się o ciąży? - to autorka pisala o złości. To tylko jej punkt widzenia. Złość złości nie równa...mógł rozwalać przedmioty dookoła lub usiąść i sie nie odzywac lub jeszcze cos innego. Nie widzę nic złego w tym,ze facet ma emocje - gorzej gdyby ich nie miał. Jak napisala autorka żadnego bicia z tego nie bylo...
Każda by chciała, żeby ją pocieszać w tej sytuacji, a facet jest w jakiej wtedy sytuacji? Innej? Kto będzie go pocieszał? Dowiedział się od razu o straceniu ciąży- targały nim emocje.
Równie dobrze ona mogła go pocieszać :/
Tajenie kolejnej starty jest okej,bo ona się boi jego reakcji? Bo zakłada,że jego reakcja znów jej sie nie spodoba? To dla mnie oszustwo. Jaka reakcja by nie byla, on ma prawo wiedzieć o poronieniu.

Spisanie związku na starty, od razu, bo coś nie gra jest przesadne. Jeżeli jest miedzy nimi miłość, powinni walczyć o poprawe relacji, o porozumienie się w kwestii dzieci, o szczerą rozmowę by poznać wszystkie obawy i pragnienia partnera.
Bardzo mi się podoba ta wypowiedź bo jest wyważona. My znamy tylko punkt widzenia autorki posta. Widzę, że część komentarzy jest jakby z osobistą perspektywą. Rozumiem, że np. dla @Faza87 cala sytuacja w sposób oczywisty jest oznaką związku przemocowego, patologii, z której autorka posta powinna ratować się jak najszybciej - JEŻELI tak jest, to w pełni się zgadzam. Ale nie znamy wersji wydarzeń męża ani tego, co siedzi w jego głowie. Moim zdaniem autorka posta zanim "ucieknie" od męża, czyli zanim zakończy ten związek, powinna jednak podjąć szczera rozmowę- choćby o poronieniu - bo tego ewidentnie zabrakło (a to już nie z winy męża, a przynajmniej nie w całości). To chyba elementarne minimum w takiej sytuacji...
 
Bardzo mi się podoba ta wypowiedź bo jest wyważona. My znamy tylko punkt widzenia autorki posta. Widzę, że część komentarzy jest jakby z osobistą perspektywą. Rozumiem, że np. dla @Faza87 cala sytuacja w sposób oczywisty jest oznaką związku przemocowego, patologii, z której autorka posta powinna ratować się jak najszybciej - JEŻELI tak jest, to w pełni się zgadzam. Ale nie znamy wersji wydarzeń męża ani tego, co siedzi w jego głowie. Moim zdaniem autorka posta zanim "ucieknie" od męża, czyli zanim zakończy ten związek, powinna jednak podjąć szczera rozmowę- choćby o poronieniu - bo tego ewidentnie zabrakło (a to już nie z winy męża, a przynajmniej nie w całości). To chyba elementarne minimum w takiej sytuacji...
Podejmowała kilka prób rozmów. W najlepszym przypadku kończyło się to tuleniem i pustym zapewnieniem o miłości. Na piątej stronie to chyba pisała.
Zgodzę się natomiast z tym, że znamy tylko jej punkt widzenia. Sama wpakowałam się kiedyś w bezgraniczne współczucie dla uciemiężonej koleżanki, którą mąż zdradzał, nie robił nic w domu, przy dziecku, a on potem kiedyś po pijaku wygadał mi się, że zastanawia się nad rozwodem, bo ona go gnębi psychicznie, krytykuje za wszystko, nie wie już co ma robić, więc się zupełnie poddał i wycofał.
Dopuszczam i taką opcję, że to ona go oszukuje i naciąga na dziecko, stale o tym gada, usiłuje zajść w ciążę po kryjomu, a jego już trafia jak o tym słyszy. Moja reakcja i rada jest dla kobiety, która naprawdę żyje tak, jak to było opisane.
 
Czytam i widzę większość rad typu: zostaw go, odejdź od niego, to przemocowiec itp.

Więc życie jest albo czarne, albo białe?
Albo będzie chciał dziecka tak jak jej obiecywał, albo jest gnojem, który wycofuje się z obietnicy.
Trochę kolorów...gnój, który stwierdził, ze nie chce mieć juz więcej dzieci - nie wiemy, kiedy tak stwierdził, moze przedtem faktycznie je chciał mieć ale coś wpłynęło na zmianę decyzji. Ma w pamięci obraz opieki nad pierwszym dzieckiem - opieki, która calkowicie spadła na niego, czasu tacierzyńskiego w którym rozpadło się jego małżeństwo. Co jeszcze siedzi w jego głowie? Tego nie wiemy.

Był zły, gdy dowiedział się o ciąży? - to autorka pisala o złości. To tylko jej punkt widzenia. Złość złości nie równa...mógł rozwalać przedmioty dookoła lub usiąść i sie nie odzywac lub jeszcze cos innego. Nie widzę nic złego w tym,ze facet ma emocje - gorzej gdyby ich nie miał. Jak napisala autorka żadnego bicia z tego nie bylo...
Każda by chciała, żeby ją pocieszać w tej sytuacji, a facet jest w jakiej wtedy sytuacji? Innej? Kto będzie go pocieszał? Dowiedział się od razu o straceniu ciąży- targały nim emocje.
Równie dobrze ona mogła go pocieszać :/
Tajenie kolejnej starty jest okej,bo ona się boi jego reakcji? Bo zakłada,że jego reakcja znów jej sie nie spodoba? To dla mnie oszustwo. Jaka reakcja by nie byla, on ma prawo wiedzieć o poronieniu.

Spisanie związku na starty, od razu, bo coś nie gra jest przesadne. Jeżeli jest miedzy nimi miłość, powinni walczyć o poprawe relacji, o porozumienie się w kwestii dzieci, o szczerą rozmowę by poznać wszystkie obawy i pragnienia partnera.
Tylko tu jest problem taki, że mąż nie chce rozmawiać. Nie uzasadnia w żaden sposób swojej zmiany zadania (o ile to zmiana zdania, a nie kłamstwo). A przy próbach rozmowy pojawia się złość i awantury. Wiele razy dyskutowaliśmy z mężem, w temacie kolejnego dziecka. Ja chciałam, on chciał się pod pewnymi warunkami, które nie prędko uda nam się spełnić. Nigdy z żadnej strony nie wywiązała się awantura.

Oczywiście masz rację, facet ma prawo do swoich emocji. Faceci często reagują nie tak jak kobiety na niektóre sytuację, ale i tutaj jak dla mnie jest problem. Wkurzył się, ok, ale po czasie nie przyszła refleksja i rozmowa w tym temacie.

No i jest jeszcze kwestia antykoncepcji. Facet kategorycznie twierdzi, że nie chce dziecka, się w żaden sposób nie dba o antykoncepcję.

Niestety tu opcje są tylko dwie. Albo się dogadają w sprawie dziecka albo nie. I gdyby był w porządku powiedziałby dziewczynie otwarcie jak się sprawy mają. Nie mówię, że ma się zgodzić na dziecko. Uważam, że każdy ma prawo dzieci nie chcieć. Ale w takim wypadku powinien jej powiedzieć wprost "zdania nie zmienię. Decyzja należy do ciebie. Albo to jesteś w stanie zaakceptować o zostajesz. Albo się rozstajemy". A póki co ja tylko zwodzi, unika tekstu. A jej lata lecą. Szansa na ciążę maleje.
 
reklama
A tam, dyskusja jest w zasadzie bez sensu. O ile to nie fejk, to przecież wszystkie dobrze wiemy, że nic się nie zmieni. Ona nie odejdzie, on się nie otworzy, kolejne zmarnowane małżeństwo, które gdyby się rozpadło, mógłby stworzyć dwa udane. Udanych małżeństw jest znacznie mniej niż nieszczęśliwych. Ludzie wolą swojski gnoik, w którym źle się żyje od odważnej decyzji, by zerwać z nieszczęściem i ruszyć w świat. Nie zapominajmy o tym, że jest masa, maaaaasaaaa kobiet, które wolą byle jaki związek od bycia samej.
Ja kończę. Czcza dyskusja, nie lubię takich.
 
Do góry