F
F87
Gość
Naprawdę nie mogę zrozumieć, jak można tak zatracić instynkt samozachowawczy. Serio. Co się musi stać, żeby do kobiety dotarło, że jej facet jest zły, nie tylko dla niej, ale po prostu zły. Tyle pytań się ciśnie...
Czy następnym razem jak poronisz, to zamiast się boczyć i stosować pasywną agresję da Ci w twarz?
Czy wiesz, że seks, podczas którego mężczyzna nagle ściąga prezerwatywę lub zaczyna penetrację, bo "już włożył, to przecież nie wyciągnie" jest formą gwałtu?
Co się będzie działo z maluchem, który pojawi się na świecie jeśli kolejnym razem nie poronisz? Zdajesz sobie sprawę, że na starcie będzie skazane na skrzywioną psychikę i być może stanie się ofiarą przemocy psychicznej (oby tylko takiej) jak Ty?
Jesteś do tego stopnia zafiksowana na tym kolesiu, by skazać bezbronną istotę na lata cierpienia i terapii?
Myślałaś o tym, że powołując na świat człowieka obowiązkiem obojga rodziców jest dać dziecku jak najwięcej miłości, nauczyć go stawiania granic, szacunku do siebie i innych? Jak chcesz tego nauczyć dziecko, jeśli w Waszym związku nie ma żadnej z w/w?
Kiedy od niego odejdziesz? Po pierwszym policzku? Po pięści? Po słowach "jesteś dzi*wką/ku*wą/sz*atą"? Po pierwszym małżeńskim gwałcie? Bo musisz sobie uświadomić, że przemoc psychiczna, a z tym masz do czynienia, to tylko pierwszy krok.
Piszesz, że chcesz mieć dzieci, na pewno byś je kochała. Czy kochanej istotce chcesz zafundować widok taty bijącego mamę? Czy zresztą krzyczącego, wyzywającego, dzieci rozróżniają kłótnię o nic jaka zdarza się w najlepszych związkach od poniżenia, upokorzeń, nienawiści.
Nie mogę pojąć jak można chcieć mieć dzieci z takim człowiekiem. Wiem, że brakuje mi empatii, wiem.
Czy następnym razem jak poronisz, to zamiast się boczyć i stosować pasywną agresję da Ci w twarz?
Czy wiesz, że seks, podczas którego mężczyzna nagle ściąga prezerwatywę lub zaczyna penetrację, bo "już włożył, to przecież nie wyciągnie" jest formą gwałtu?
Co się będzie działo z maluchem, który pojawi się na świecie jeśli kolejnym razem nie poronisz? Zdajesz sobie sprawę, że na starcie będzie skazane na skrzywioną psychikę i być może stanie się ofiarą przemocy psychicznej (oby tylko takiej) jak Ty?
Jesteś do tego stopnia zafiksowana na tym kolesiu, by skazać bezbronną istotę na lata cierpienia i terapii?
Myślałaś o tym, że powołując na świat człowieka obowiązkiem obojga rodziców jest dać dziecku jak najwięcej miłości, nauczyć go stawiania granic, szacunku do siebie i innych? Jak chcesz tego nauczyć dziecko, jeśli w Waszym związku nie ma żadnej z w/w?
Kiedy od niego odejdziesz? Po pierwszym policzku? Po pięści? Po słowach "jesteś dzi*wką/ku*wą/sz*atą"? Po pierwszym małżeńskim gwałcie? Bo musisz sobie uświadomić, że przemoc psychiczna, a z tym masz do czynienia, to tylko pierwszy krok.
Piszesz, że chcesz mieć dzieci, na pewno byś je kochała. Czy kochanej istotce chcesz zafundować widok taty bijącego mamę? Czy zresztą krzyczącego, wyzywającego, dzieci rozróżniają kłótnię o nic jaka zdarza się w najlepszych związkach od poniżenia, upokorzeń, nienawiści.
Nie mogę pojąć jak można chcieć mieć dzieci z takim człowiekiem. Wiem, że brakuje mi empatii, wiem.