reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak oduczyć od pieluchy.

Kiedy posadziłyście swoje dziecko na nocnik?


  • Wszystkich głosujących
    279
Nie wiem jak u wy, ale ja do robienia kupy mam motywacje jak najbardziej wewnętrzną :-D

Dziewczyny, nie wiem czemu się tak oburzacie. "Moją" metoda uczyłam synka 2 miesiące. Nie wiem czy to długo, czy krótko. Nigdzie tez nie wspomniałam, że to jest proste. Nie piszę, że jest to jedyna słuszna i macie tak robić.

Staś na nocniczku czasem czyta, czasem dłubie w nosie, czasem nie siedzi nawet 20 sekund bo jest po sprawie. Nigdy sie nocnika nie bał, nie ma żadnej traumy, nie zakładamy mu pieluchy na noc. Nie oczekuje braw za to, ze zrobił siku, ani pochwał, ani ciastek. Mysle, że również kieruje się wewnętrzną potrzebą ;-)

Traumy nie mam równiez ja, ani mój mąż, ani dziadek i babcia. I nauka czystości jaka czeka Zosię nas nie przeraża. Czy w jej przypadku metoda się sprawdzi? Nie mam pojęcia.

Osiągnęłyście sukces o jaki wam chodzilo i ja mam to, czego chciałam. Więc chyba powinnysmy byc zadowolone, no nie?



 
Ostatnia edycja:
reklama
Morgaine nie powstrzymuj sie, bo nam forum umrze jak tak bedziemy sie powstrzymywac :)

Kazda z nas ma swoj sposob wychowania, kazda ma jakies cele i zasady, ktorymi sie chce kierowac. Tutaj tylko dyskutujemy.

Ja mysle, ze tu bardziej chodzi o zasade. Mysle, ze opcja z nagrodami jest latwiejsza, tak jak mowicie. Ale mysle ze wyrabia zle nawyki - zrobie cos (co powinienem zrobic!!) i za to jest nagroda. Poza tym przesuwa odpowiedzialnosc z osoby zainteresowanej na kogos innego.A jak bedzie mialo 3 lata to co dostanie zeby nie krzyczalo w sklepie? Potem jak dziecko bedzie mialo lat 6 to co dostanie zeby chcialo sie uczyc pisac? Jak bedzie mialo 8 to czego bedzie chcialo zeby zrobic xxx (tu dowolna czynnosc). Dzieci to madre bestyjki - szybko sie ucza jak dostac to, czego chca. Kazdy rodzic postepuje jak uwaza...Ja uwazam, ze pochwala, uznanie, przytulasek sa wystarczajace. Wole nauczyc Sare, ze takie cos ma wieksza wartosc niz cukierek. Pomijajac oczywiscie kwestie tego, ze nie jemy slodyczy poza specjalnymi okazjami. Mysle, ze dziecko, ktore sie uczy od malego, ze za cos co robi jest nagroda rzeczywiscie bedzie wolalo nowa zabawke niz radosc rodzicow. W koncu tak bylo nauczone - osiagniecie = zasluzylem na zabawke/cukierek ;) Mowie tu o ogolnej tendencji wystepujacej czesto, a nie o tym, ze ktos raz da dziecku batonika z radosci ze cos zrobilo ;)

Nie jestem totalnie przeciwko nagrodom - nagrody sa ok, dobry dodatek do dumy i uznania, ale za cos naprawde super. Specjalna okazja. I uwazam ze powinny sie opierac na czyms co sie robi razem - nie ze dam cos, tylko np pojdziemy w szczegone miejsce. Jak bylam dzieckiem i dostawalam w nagrode za cos nowy ciuch, to nie cieszyl mnie on tak jak rajd z mama po galerii i wspolne lody na koniec.

A co do nocnika - jak mowi Magnez - grunt ze cel osiagniety ;)
 
no ale jak nauczę dziecka czystości z pomocą nagród (parę razy na początku, nie przesadzajmy!) to nie wierzę, że zmieni to tak jego osobowość, że do końca życia będzie tylko na nagrody czekał.
moje dziecko dostało parę żelków nimm2 w ciągu pierwszych dwóch dni i potem już sam...naprawdę nie widzę w tym nic złego.
na pewno też nie będę i nie stosuję nagród materialnych za sprzątanie pokoju czy ubieranie się itd. pochwała, gratulacje itd. też na początku zresztą, bo potem nawyk się wyrobi i już nie trzeba...
gorsze chyba faktycznie te bajki na nocniku, bo dziecko ma wiedzieć że do nocnika się sika jak się usiądzie a nie czyta bajki i czeka aż się zachce...

ehhh ile głów tyle pomysłów. ważne żeby każda matka znalazła sposób na swoje dziecko, bo każde jest inne...

edit: charlene, ta Twoja córeczka zachwyca, nie mogę się napatrzyć;-)
 
Ja bym jeszcze podrążyła, nie ze złośliwości, ale tylko dlatego, że bardzo lubię takie dyskusje.
na pewno też nie będę i nie stosuję nagród materialnych za sprzątanie pokoju czy ubieranie się itd. pochwała, gratulacje itd. też na początku zresztą, bo potem nawyk się wyrobi i już nie trzeba...
To chyba ten sam mechanizm - cukerek, pochwała, brawa - po to by wyrobic nawyk.

Wiem, że cięzko wyczuć, ale patrzę na to jak Staś reaguje kiedy mu mówię co jakis czas - Cieszę się, że robisz siusiu do nocnika i nie musze ci zmieniać pieluch.
I nie chcę tu podkreslac jak wspaniałe metody wychowawcze mam, (bo ilośc moich wizyt na forum świadczy o tym, ze jest inaczej) ale widzę jak cieszy go prawdziwe uznanie.



 
Ja też lubię drążyć, dlatego tu jestem ;-)

Nie wiem jak u wy, ale ja do robienia kupy mam motywacje jak najbardziej wewnętrzną :-D
Ale to jest chyba oczywiste? Co nie zmienia faktu, że trzeba tego dziecko nauczyć.

Dziewczyny, nie wiem czemu się tak oburzacie. "Moją" metoda uczyłam synka 2 miesiące. Nie wiem czy to długo, czy krótko. Nigdzie tez nie wspomniałam, że to jest proste. Nie piszę, że jest to jedyna słuszna i macie tak robić.
Nie oburzam się, po prostu "nie podoba" mi się taki sposób pisania o nagradzaniu.
"Moją" metodą nauczyłam synka w 2 dni. Nie popuszczał i wołał zawsze już po 2 tygodniach. W naszym przypadku liczył się czas - synek zachorował i wiedziałam, że będzie 2-3 tygodnie w domu. Chciałam "zmieścić się" w tym czasie, bo Panie w przedszkolu nie są od tego...
I ja też nie piszę, że "moja metoda" jest najlepsza, po prostu wiem, że na wielu dzieciaczkach się sprawdza.

Staś na nocniczku czasem czyta, czasem dłubie w nosie, czasem nie siedzi nawet 20 sekund bo jest po sprawie. Nigdy sie nocnika nie bał, nie ma żadnej traumy, nie zakładamy mu pieluchy na noc. Nie oczekuje braw za to, ze zrobił siku, ani pochwał, ani ciastek. Mysle, że również kieruje się wewnętrzną potrzebą ;-)
Maksio to samo - nie boi się kibelka, nie ma żadnej traumy; teraz już też nie potrzebuje pochwał, oklasków, cukiereczków. TERAZ idzie za wewnętrzną potrzebą :-)

Traumy nie mam równiez ja, ani mój mąż, ani dziadek i babcia. I nauka czystości jaka czeka Zosię nas nie przeraża. Czy w jej przypadku metoda się sprawdzi? Nie mam pojęcia.
U nas odpieluchowywanie przebiegło tak gładko, że czasami trudno mi w to uwierzyć.... Już nie mogę się doczekać zdjęcia pieluchy u Olka ;-)

Osiągnęłyście sukces o jaki wam chodzilo i ja mam to, czego chciałam. Więc chyba powinnysmy byc zadowolone, no nie?
I jesteśmy. W mojej wypowiedzi nie chodzi mi o licytację. Chciałam tylko podkreślić, że każda z nas ma jakąś tam swoją metodę i każda jest dobra. Najważniejsze, aby nauczyć dziecko bez stresu załatwiania się na kibelek :-)


Ja mysle, ze tu bardziej chodzi o zasade. Mysle, ze opcja z nagrodami jest latwiejsza, tak jak mowicie. Ale mysle ze wyrabia zle nawyki - zrobie cos (co powinienem zrobic!!) i za to jest nagroda.
Ale Dziewczyny! Tu nie chodzi o nagradzanie za wszystko, tylko (tak jak piszesz - za coś naprawdę super). Dla mnie takimi sytuacjami jest: zrobienie kupki na kibelek, po 2,5 rocznym załatwianiu się w pampersa; dzielność przy oddawaniu krwi; spokój podczas ważnego badania...

Poza tym przesuwa odpowiedzialnosc z osoby zainteresowanej na kogos innego.A jak bedzie mialo 3 lata to co dostanie zeby nie krzyczalo w sklepie? Potem jak dziecko bedzie mialo lat 6 to co dostanie zeby chcialo sie uczyc pisac? Jak bedzie mialo 8 to czego bedzie chcialo zeby zrobic xxx (tu dowolna czynnosc). Dzieci to madre bestyjki - szybko sie ucza jak dostac to, czego chca.
Hmmmm, ale my rozmawiamy o 2,3latkach, o ich wejściu w świat, o pokazaniu, że warto być grzecznym. A to, że ktoś nagradza 8latka za naukę - to jakieś nie porozumienie.
Kiedy jestem z moim 3latkiem w sklepie, proszę go o spokój, on nie słucha, to mówię "jak będziesz grzeczny, to pójdziemy na plac zabaw". Skutkuję. Nie rozpieszczam go tym, tylko uczę, że jak chce, aby mama "była dobra", to on tez musi być dobry.
Gdy chcę wrócić do domu z placu zabaw, a synek nie chce, to "mówię, jak grzecznie wrócimy do domu, to dostaniesz ulubiony soczek". Skutkuję. I też go tym nie rozpieszczam, bo logiczne, ze dostałby picie, ale nie ULUBIONE...
Nie muszę nagradzać mojego synka za sprzątanie itd - po prostu - kiedy on chce samochodziki, a jest bałagan, to mówię "jak posprzątasz klocki, to dostaniesz do zabawy samochodziki". Skutkuje ;)

Kazdy rodzic postepuje jak uwaza...Ja uwazam, ze pochwala, uznanie, przytulasek sa wystarczajace. Wole nauczyc Sare, ze takie cos ma wieksza wartosc niz cukierek. Pomijajac oczywiscie kwestie tego, ze nie jemy slodyczy poza specjalnymi okazjami.
A ja przytulam moje dzieci bez okazji... Oczywiście, ze jak zrobił kupę na kibelek, to całowałam, przytulałam, klaskałam, ale dałam też nagrodę materialną, bo okazywanie dziecku czułości nie powinno być TYLKO nagrodą...
Charlene, ja doskonale wiem co masz na myśli, tylko się droczę ;-) Po prostu jednemu dziecku wystarczy pochwała słowna, a drugie chciałoby lizaka i nie uważam tego za coś strasznego. Jeżeli dziecku dobrze wytłumaczysz, że naprawdę zasłużył na nagrodę, to nie będzie problemów.

Mysle, ze dziecko, ktore sie uczy od malego, ze za cos co robi jest nagroda rzeczywiscie bedzie wolalo nowa zabawke niz radosc rodzicow. W koncu tak bylo nauczone - osiagniecie = zasluzylem na zabawke/cukierek ;) Mowie tu o ogolnej tendencji wystepujacej czesto, a nie o tym, ze ktos raz da dziecku batonika z radosci ze cos zrobilo ;)
Ale Dziecko też chyba trzeba nauczyć tego, ze dostaje nagrodę? Koleją rzeczy jest nagradzanie. W przedszkolu, szkole też będzie nagradzane, więc nie rozumiem czemu w domu ma go to ominąć.

Nie jestem totalnie przeciwko nagrodom - nagrody sa ok, dobry dodatek do dumy i uznania, ale za cos naprawde super. Specjalna okazja. I uwazam ze powinny sie opierac na czyms co sie robi razem - nie ze dam cos, tylko np pojdziemy w szczegone miejsce. Jak bylam dzieckiem i dostawalam w nagrode za cos nowy ciuch, to nie cieszyl mnie on tak jak rajd z mama po galerii i wspolne lody na koniec.
Wydaje mi się, że nasze dzieci jeszcze nie są na etapie cieszenia się z ciuchów ;-) A wspólne lody w nagrodę, czy wspólne pójście na plac zabaw, to to samo co robiłaś ze swoją Mamą ;-)


no ale jak nauczę dziecka czystości z pomocą nagród (parę razy na początku, nie przesadzajmy!) to nie wierzę, że zmieni to tak jego osobowość, że do końca życia będzie tylko na nagrody czekał.
moje dziecko dostało parę żelków nimm2 w ciągu pierwszych dwóch dni i potem już sam...naprawdę nie widzę w tym nic złego.
na pewno też nie będę i nie stosuję nagród materialnych za sprzątanie pokoju czy ubieranie się itd. pochwała, gratulacje itd. też na początku zresztą, bo potem nawyk się wyrobi i już nie trzeba...
gorsze chyba faktycznie te bajki na nocniku, bo dziecko ma wiedzieć że do nocnika się sika jak się usiądzie a nie czyta bajki i czeka aż się zachce...
Zgadzam się z Tobą!
Najważniejsze, to znaleźć odpowiedni moment na rezygnację z nagród.
No i dokładnie o to chodzi mi z tymi książeczkami na kibelku....


Wiem, że cięzko wyczuć, ale patrzę na to jak Staś reaguje kiedy mu mówię co jakis czas - Cieszę się, że robisz siusiu do nocnika i nie musze ci zmieniać pieluch.
I nie chcę tu podkreslac jak wspaniałe metody wychowawcze mam, (bo ilośc moich wizyt na forum świadczy o tym, ze jest inaczej) ale widzę jak cieszy go prawdziwe uznanie.
Ale ja teraz mojego synka też często chwalę, że jest już takim dużym, fajnym chłopcem i też mu to sprawia radość i czuje się dumny. A już w ogóle jak pochwalę go przy kimś, to zaraz idzie z tą osobą do łazienki i pokazuje co potrafi :-D
2 różne metody, a osiągnęłyśmy to samo :tak:



Ufff, ale rozprawkę trzasnęłam :-D
 
A jesli nic mu nie obiecasz to się uspokoi albo zrobi o co prosisz?
Choć to juz jest temat do uumiejętności społecznych i interpersonalnych.
 
hehe, rzeczywiscie rozprawka :) az sie pogubilam troche :)

to ja sobie tez podraze, w ramach wyjasnien :p

przytulamy sie bez okazji, czesto i gesto ;) to byl tylko taki przykladzik, ze przy takich okazjach tez.


Magnez ja wiem o co Ci chodzi z tymi komunikatami, bo sama staram sie stosowac glownie komunikaty "ja" "mi" i odzwierciedladnie...ale doszlam do wniosku ze w praktyce jest to cholernie trudne...Fakt, ze daje efekty dosc dobre, nawet juz teraz - a wiadomo, ze w tej metodzie to raczej o efekty dlugofalowe chodzi. mi jednak mimo wszystko najlepiej idzie przy niepozadanych zachowaniach - zamiast "nie krzycz" to "przeszkadzasz mi i innym kiedy krzyczysz, nie podoba mi sie to". Nie zawsze poslucha, ale widze, ze przy drugiej opcji wiecej mysli i sie zastanawia o co biega ;) Natomiast z radoscia z tego ze cos zrobi jest roznie...Staram sie dac jej jasny komunikat co zrobila, dlaczego to jest fajne i wyrazic swoja radosc z tego powodu, ale roznie mi wychodzi ;) czasem jak np wlozy talerz do zmywarki, to w pierwszym odruchu leci "oo brawo", dopiero potem.."hmm...zaraz, zaraz: schowalas talerzyk sama, ciesze sie ze mi pomagasz i ze tez dbasz o porzadek" albo cos w ten desen. Osobiscie uwazam, ze ta metoda daje swietne rezultaty - uczy maluchy dlaczego cos jest fajne, a cos nie, pokazuje co tak naprawde zrobily (bo nie zawsze wiedza do konca czemu mama krzyczy ze wylewa sok na podloge - coz tego ze jest mokra??). Moim zdaniem Sara szybciej lapie zasady i wzmocnienia wyrazone w ten sposob bo pomagaja jej samej dojsc do pewnych wnioskow. ACZKOLWIEK, uwazam, ze chociaz metoda jest super to nie jestesmy robotami ani maszynami - jak wiemy jak cos wytlumaczyc i jak szczerze opisac nasze i czyjes uczucia to super. Jak nie to lepsze zwykle "brawo kochanie!" niz sztuczny tekst jak z ksiazki.


maks_olo bo w tym temacie (wychowania i motywacji) nie ma dobrych rozwiazan...CO by sie nie robilo to czlowiek sie zastanawia czy tak dobrze. A co jakis czas i tak daje plame chocby sie bardzo staral ;) Ja jak Sara jest bardzo grzeczna w sklepie to wlasnie staram sie najpierw powiedziec, ze zachowywala sie cicho i spokojnie i bardzo mi pomogla bo mialam duzo do zalatwienia - wielki usmiech, coby pokazac jaka szczesliwa jestem z tego powodu (bo jestem!!). I zazwyczaj to zalatwia sprawe. Jak zachowuje sie beee to mowie ze przeszkadza innym albo staram sie odwrocic uwage, bo jak juz jest zmeczona to wiem ze bedzie marudzenie o ile nie zajmie sie czyms innym. I wtedy wymyslam cos zeby mogla mi pomagac.

Ale prawda jest taka...ze jezeli nasze dzieci zachowuja sie cudownie niczym male aniolki, to jesli potem o cos poprosza jestesmy bardziej sklonne im to dac niz kiedy jestesmy zdenerwowane bo wlasnie wcisnely plasteline w dywan po dziesiatym upomnieniu - taka natura, swoje emocje tez trzeba szanowac i nie wymagac od siebie perfekcji i stuprocentowego obiektywizmu :)

DObra, rzeczywiscie jestesmy troche "off" wiec moze przeniesmy gdzies ta dyskusje ;)
 
A jesli nic mu nie obiecasz to się uspokoi albo zrobi o co prosisz?
Choć to juz jest temat do uumiejętności społecznych i interpersonalnych.
Oczywiście że tak! Bardzo często jest tak, że ja albo moja mama idziemy z Maksiem na zakupy i jest bardzo grzeczny, niesie koszyk, wybierze tylko jedną rzecz itd. Ale bywa, że jest złośliwy albo marudzi (sama wiesz, ze dziecko różnie się zachowuje), tłumacze mu, nie krzyczę. Wykorzystuję nagrodę w postaci pójścia na plac zabaw, bo chodzi o tę samą zasadę co pójście na zakupy. Ja chcę iść na zakupy, a mój syn na plac zabaw. Jak grzecznie zrobi ze mną zakupy, to ja "grzecznie" pójdę z nim na plac zabaw...
Ostatnio nie chciał wrócić z placu zabaw, nawet kiedy mówiłam o soczku, czy kakao. Wytłumaczyłam mu, że już pora iść do domu, bo Oluś musi spać, stanowczo wzięłam go za rękę, chwilę się poszamotał i grzecznie doszedł do domu... Nie było ryku czy uciekania przez całą drogę...


przytulamy sie bez okazji, czesto i gesto ;) to byl tylko taki przykladzik, ze przy takich okazjach tez.
Rozumiem, dlatego napisałam, ze daje nagrodę materialną, ale przytulanie, całusek, pochwała też są ;)


maks_olo bo w tym temacie (wychowania i motywacji) nie ma dobrych rozwiazan...CO by sie nie robilo to czlowiek sie zastanawia czy tak dobrze. A co jakis czas i tak daje plame chocby sie bardzo staral ;) Ja jak Sara jest bardzo grzeczna w sklepie to wlasnie staram sie najpierw powiedziec, ze zachowywala sie cicho i spokojnie i bardzo mi pomogla bo mialam duzo do zalatwienia - wielki usmiech, coby pokazac jaka szczesliwa jestem z tego powodu (bo jestem!!). I zazwyczaj to zalatwia sprawe. Jak zachowuje sie beee to mowie ze przeszkadza innym albo staram sie odwrocic uwage, bo jak juz jest zmeczona to wiem ze bedzie marudzenie o ile nie zajmie sie czyms innym. I wtedy wymyslam cos zeby mogla mi pomagac.
Mając dwójkę dzieci przekonałam się, że na nic nie ma złotej zasady. Co innego działa na jedno dziecko, co innego na drugie... Podczas wizyty w sklepie postępuje identycznie jak Ty. Poza jednym - nie mówię dziecku, że przeszkadza innym, bo nie daje to żadnego rezultatu. Nie mówię też bzdur w stylu "zobacz, Pani się z Ciebie śmieje", bo to jest chore.
Jak już pisałam - daje synkowi koszyk i pozwalam wkładac zakupy - synek jest wniebowzięty :)


DObra, rzeczywiscie jestesmy troche "off" wiec moze przeniesmy gdzies ta dyskusje ;)
Może dzięki tej dyskusji jedne mamy przekonają się do odpieluchowywania bez nagród, a drugie przyznają im słuszność ;)
 
Moge ogłosic sukces.
Dobrze, ze niezrobiłysmy przerwy w nauce do lata. Bo moja piekna mnie zadziwia a dzisiaj to juz zupełnie.
Pieluchy niepotrzebne, zadne przyjemne kaciki, bajki i nagrody tez nie.
Nasz dzien wyglada tak. Pielucha rano ta z nocy sciagana, sniadanie, siusiu bez problemu na nocnik, wychodzimy na spacer ( dzisiaj 4 godziny, a ona pomimo ze bylismy na lodach i mogla zrobic siusiu w kawiarni) miala sucho, dopiero w domu zrobila na nocnik, potem obiad i najlepsze : Poszla do pokoju sie bawic i cos cicho bylo, wchodze a ona wlasnie majteczki podciaga i mówi ze kupe zrobila i faktycznie w nocniku kupa jest. Potem znowu siusiu i nawet nie musze jej mówić czy przypominac albo ciagnie mnie za reke do nocnika albo sama sie rozbiera i robi siusiu. Zadnych nagród, no tylko brawo jej bijemy i tyle.
Szok!!!
Chyba w koncu do tego dorosla.
 
reklama
Do góry