reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ja chcę drugie dziecko, a mąż nie...

reklama
Hormony hormonami ale sama piszesz jak było ciężko...Kobiety mają pewien mechanizm obronny bo gdyby np wyraźnie pamiętały ból porodowy lub te miesiące niespania to nie decydowałyby się na kolejne dziecko albo naprawdę po kilku latach lub więcej. Nawet jeśli Ty uważasz że jesteś gotowa,że dasz radę i ma to sens no to Twój partner nie. A jesteście w tym razem. Nie jest mi bliskie namawianie kogoś do tak poważnej decyzji. Można do miejsca zamieszkania,kierunku wakacji koloru zakupionych spodni...ale do dziecka? Nie;) Poczekaj,jak on poczuje się pewnie i zachce (np dom będzie już do zamieszkania) i Ty nadal będziesz silna w tej decyzji (pamiętaj że myślisz o tym dopiero od 2 miesięcy) to znaczy że jest dobry moment. U mnie w związku byliśmy chyba 50/50 obydwoje chyba tak samo zmotywowani (obydwoje nie szaleńczo nakręceni;)
 
Daj mężowi czas. Postaw się na jego miejscu, może wtedy łatwiej będzie Ci zrozumieć co on czuje. Pomyśl o czymś czego bardzo nie chcesz.

Kobietom mija. Sama wiem po sobie, bo ja po porodzie też mówiłam, że chyba nie zdecyduję się na kolejne dziecko. U nas problemem nie był wymagający maluch, czy trauma poporodowa, ale fakt że córka urodziła się z wadą, miała operację a cała sytuacja była zagrożeniem dla życia.

Chcielibyśmy dla niej rodzeństwo, ale najpierw szczegółowe badania itp. dlatego nie wałkujemy tego tematu w koło, bo ja i tak chcę wrócić do pracy, musimy przebadać siebie i małą.

Może daj mężowi złapać oddech, nacieszyć się spokojniejszym czasem, miłością do dziecka i czasem dla Waszej trojki. Nawet jak zdecydujecie się na kolejne dziecko to będzie kolejna zmiana. Poza tym ja naprawdę jestem zdania, że pierwsze dziecko to jeszcze można mieć w tzw. międzyczasie. Na dwójkę, trójkę czy więcej to już trzeba zadbać o warunki. Niestety znam z doświadczenia pary, które stawiały najpierw na dzieci, jakby to były wyścigi, a później problemy, bo dom nieskończony, bo dziecko ma poważną chorobę itp.

Wykorzystajcie ten czas, przygotujcie się do przyszłości, a reszta jakoś się poukłada. Nie martw się co będzie za rok, bo nie wiesz. Tak czy siak masz już synka i odpowiedzialnego męża, a to bardzo dużo. Zaraz bedziesz miała dom. Jesteś szczęściarą już teraz.
 
Tu nie chodzi o to czy trafi Wam się kolejne wymagające dziecko, tylko czy Ty znowu odlecisz. Nie wyobrażam sobie, zeby mi mąż w srodku nocy chciał wychodzić, a też dziecko maky z tych wymagających i często mamy dość wszystkiego.

Pytanie brzmi, w jaki sposob pracujesz nad tym, zeby scenariusz się nie powtórzył. I wtedy można rozmawiac.
 
Absolutnie nie chodzi mi o to, żeby męża do czegokolwiek zmuszać. Wiem, że on musi chcieć tego dziecka, jeśli z jego strony będzie jakiekolwiek zawahanie, to ja tak nie chcę.
Natomiast myśli o drugim dziecku pojawiły się u mnie już wcześniej, tylko że wtedy ta logiczna część nie dopuszczała emocji do głosu. Teraz od 2 miesięcy zaczęłam myśleć, że jeśli poukładamy sobie pewne sprawy, to dalibyśmy radę. Co nie oznacza, że nie mam w sobie tego strachu - strach jest i myślę, że zawsze będzie, ale od kiedy pamiętam marzyłam o gromadce dzieci (mąż też)...
Tak wiem,pisałaś że nie chcesz namawiać. No ale tym bardziej,nie masz wpływu na jego sposób myślenia i postrzeganie sytuacji:) Na jego decyzje poprostu. A propos marzenia o gromadce dzieci. To ja mam takie poczucie,własne osobiste,że to jest marzenie małej dziewczynki w nas,takie wyidealizowane lub przekaz social mediów gdzie są śliczne obrazki pięknej ubranej rodzinki:) w sensie gromadka dzieci brzmi tak niewinnie i słodko a w rzeczywistości to bardzo poważna odpowiedzialna i kosztowa (choć też piękna) droga. Sama po pierwszym dziecku byłam taka wolna lekka,potem urodziły mi się bliźnięta i nie jestem już wolna i lekka choć daje radę i kocham je:)
 
Tak jak pisałam wyżej, absolutnie do niczego go nie zmuszam i nie namawiam. Tylko mówię mu o tym, co ja czuję. Zresztą jakbym w tym momencie zaszła w ciążę to też nie byłabym szczęśliwa, bo chcę najpierw mieć wykończony dom i pewność, że jeśli zostawię firmę na kilka miesięcy to mi się nagle wszystko nie posypie.
Wiem, że jestem szczęściarą :) Tym bardziej, że po tych 2 poronieniach bałam się, czy kiedykolwiek będziemy mogli mieć dziecko...
I tak jak mówię, starania nie wchodzą w grę przez najbliższy rok, najpierw dom i ogarnięcie finansów. Tylko boję się, że zaraz będę miała tak silny instynkt jak przed pierwszą ciążą. Wtedy też daliśmy sobie czas na ogarnięcie pewnych spraw, nie staraliśmy się od razu, gdy tylko przyszła myśl o dziecku. Ale przez ten czas ciąża to był numer 1 myśli w mojej głowie i ciężko mi było skupić się na czymś innym... Chociaż teraz przy synku nie mam tyle czasu na myślenie 😂
To mi trochę zalatuje obsesyjnymi myślami (nie obraź się). Po prostu w życiu nie zawsze jest tak jak chcemy, a widać że załącza się Tobie fiksacja jakaś jeśli nie wszystko jest jak tego oczekujesz. Pewnie tak było przed pierwszą ciążą, potem macierzyństwo okazało się czymś innym niż tego oczekiwałaś, podobnie jest teraz.

Może właśnie skup się na tym co masz i pracuj nad postrzeganiem świata. Nie skupiaj się nad czym, czego Ci brak. Inaczej zawsze bedziesz "niekompletna".
 
Czy czujesz, że gdybyś była w kolejnej ciąży to bez względu na to, czy bedziesz sama, czy z mężem dasz radę? Dziecko może być spokojne, może być bardzo angażujące. Może być chore. Faceta może nagle nie być, z różnych przyczyn. Z tego co piszesz- mogłoby być trudno. Chęć i „instynkt” to jedno, racjonalne myślenie to drugie.
Moim zdaniem, decydując się na dziecko powinno się mieć poczucie, że da się radę jakiekolwiek będzie i cokolwiek będzie się działo.
 
reklama
A, i „musielibyśmy mieć naprawdę niezłego pecha, żeby drugie dziecko było tak samo wymagające, ale nawet jeśli, to już wiemy, jak reagować i wiemy, czego się spodziewać”- moim zdaniem nie wiecie, każde dziecko może być inne, mieć zupełnie inne problemy. Nie można zakładać, że jak już jedno „przerobiłam” to będzie tylko lżej, to tak nie działa.
Szczerze? Rozumiem Twojego męża, słabo zniosłaś pierwszy czas po porodzie, boi się powtórki, normalne.
 
Do góry