Hej, tez pare dni nie pisalam, bo dochodze do siebie po laparohisteroskopi. Kazdy przezywa inaczej. U mnie bylo tak 29.08 naczczo na 7:00 szpital. Wszystkie badania robili w szpitalu. (Przynioslam grupe krwi to i tak powtorzyli dla pewnosci), o szczepienia sie pytali ale powiedzialam ze nic nie mam. Podstawowe badania ginekologiczne a o 12 czopek glicerynowy. O 15:00 dostalam lozko (bylysmy we dwie na laparo). Caly czas bez jedzenia, tylko woda. Na noc lewatywa (pierwszy raz mialam) nie jest zle, ale strach byl wielki bo trzeba bylo przejsc z zabiegowego do pokoju. Espumisan na odgazowanie i na noc tabletka na spanie. Rano kompiel w dezynfekujacym plynie i ponczochy przeciwzakrzepowe. Pozniej glupi jas, (nie pomogl) przejazd na sale operacyjna kolo 10, wstrzykniecie narkozy i slodki sen. I sie zaczelo: mieli tylko zobaczyc czy wszystko jest ok i kauteryzacje jajnikow(w maju HSG-niedrozny lewy jajowod), a wycieli miesniaka i chcieli usunac polipy ale przez przypadek przebili macice... zalozyli szwy, kontrast nie przeplynal -koniec operacji. Zdazyli jeszcze zrobic kauteryzacje wczesniej. Na pokoju bylam kolo 15. Operacja miala trwac godzinke 'troche' sie przedluzyla. Po operacji antybiotyki, kroplowki, srodki przeciwbolowe, zalozony dren. Skorcze macicy jak przy porodzie(tak mowili- nie wiem, nie mam dzieci) ale bole straszne, łzy same spywaly po twarzy. Na drugi dzien nic lepiej ale z dluzszymi przerwami na oddech. Wszystkie dziewczyny juz chodzily w ten sam dzien. Ja tylko do toalety raz poznym wieczorem. Z dnia na dzien coraz lepiej. Wyszlam 1.09 i to ledwo, bole zeber i ramion od niedzieli. Wczoraj chodzilam normalnie, dzis jak staruszka pochylona i nie moge sie wyprostowac, lekke bole w podbrzuszu i plamienie.
Troche sie rozpisalam ale podsumowujac dla przyszlego bobaska jest sie wstanie duzo wycierpiec. Zwolnienie 3 tyg wiec powinnam dojsc do siebie. Pozdrawiam