Cześć dziewczyny, trafiłam na ten wątek zupełnie przypadkowo, a moje własne doświadczenia że staraniami o dzidziusia sprawiły, że postanowiłam zostawić wpis.
Staraliśmy się o dziecko 2 lata, tzw niepłodność idiopatyczna. Byłam u kilku lekarzy, jeden nawet stwierdził pco ( jak się potem okazało nie miał racji), wiele cykli byłam na stymulacji. Wyniki męża były raz lepsze, raz lepsze, ale wszyscy mówili że z naszymi wynikami na pewno nam się uda i mamy działać ( tak na marginesie od tego czasu nienawidzę słowa"działać"). Moje wyniki hormonow zawsze były dobre, po drodze miałam badanie drożności jajowodow i też ok. Owulacja była, endometrium dobre,a ciąży brak

był czas że odpuscilam, ale w końcu po 1,5 roku trafiliśmy do kliniki niepłodności. Niestety trafiłam do takiej, w której czulam się jak maszynka do robienia pieniędzy, lekarz znowu zlecił monitoring cyklu, do kazdej wizyty miałam badać u nich poziom hormonów i to tego mieliśmy zrobić drogie badania genetyczne.wiec zalamalam się kompletnie i zrezygnowałam.i znowu minęło parę miesięcy. No ale po Nowym Roku mąż namówił mnie na inną klinike. Podeszłam do tego bardzo sceptycznie, ale uznałam ok, ostatnia szansa. W lutym byłam na pierwszej wizycie, 02.04 miałam inseminację. Tu lekarz jako jedyny zlecił wizytę męża u androloga i zbadanie też jego hormonów. No i się okazało, że miał za wysokie poziomy i dostał leki. Do inseminacji podeszłam bez większych nadziei, po dwóch tygodniach miałam zrobić betę. Nawet na badanie nie chcialam iść, bo brzuch juz mnie bolał na okres. Wyniki odebrałam później, bo i tak na nic nie liczyłam. I jak pewnie się domyślacie- patrzylam i nie wierzyłam- pozytywny

potem powtórka, druga beta potwierdziła ciążę. Piszę to wszystko, bo wiem, że wiele z Was już traci nadzieje i ma dość lekarzy, badań i tego wszystkiego. Ale naprawdę ważne jest, żeby trafić do dobrego lekarza- do tych poprzednich chodziłam bez przekonania, a temu zaufałam już na pierwszej wizycie.
A i na koniec- jestem teraz w 7 miesiącu ciąży bliźniaczej, lekarz byl jeszcze bardziej zaskoczony, bo przed inseminacja tylko jeden pęcherzyk byl dojrzały, drugi miał tylko 12 mm. Okazało się, że miałam dwie owulacje, druga kilka dni później, więc bardzo prawdopodobne, że pierwsza dzidzia to wynik inseminacji, a druga naszych przytulanek parę dni później

Przepraszam za ten długi wpis, ale chcę żebyście wiedziały, że to naprawdę może się udać, nawet jak już nie ma się żadnych nadziei..i że liczą się wyniki nie tylko nasienia u facetów, ale jak widać inne też..