reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

In vitro 2024 - refundacja

reklama
Ann teraz zmienia klinikę na tą do której chodzę ja, wrobelnn i Dorota. Ja zaczęłam od razu w czerwcu procedurę więc nie było problemów z czekaniem. Teraz też podejrzewam że dużo par po wakacjach przyszło więc muszą sobie rozplanować ilość pod możliwości. To jest mniejsza klinika, ostatnio odpadł jeden bardzo dobry lekarz, więc naturalnie ze nie są w stanie przemielić milion par dziennie. Wiem że czekanie jest wkurzające, ale jak dla mnie lepiej poczekać dla na prawdę wspaniałych lekarzy i opieki spersonalizowanej, niż trafić do kliniki która bez poczekania taśmowo odwali procedurę :)
W pełni się zgadzam - tym bardziej wiedząc, u którego lekarza Ann jest (a jest to ten sam, co u mnie), który specjalizuje się w "trudnych" przypadkach, pozostając przy tym bardzo empatycznym i ludzkim lekarzem, na którym można polegać :)
 
W pełni się zgadzam - tym bardziej wiedząc, u którego lekarza Ann jest (a jest to ten sam, co u mnie), który specjalizuje się w "trudnych" przypadkach, pozostając przy tym bardzo empatycznym i ludzkim lekarzem, na którym można polegać :)
Rozumiem. To przykro mi, że jeszcze to dodatkowe obciążenie na Was w postaci czekania :( ale to dopytałabym o te badania, bo u mnie w klinice wzięli wszystko z zewnątrz praktycznie. Tylko biocenozę mi wykonali sami, bo nie miałam swojej.
 
Przykro mi Kochana ☹️ nie tak miało być 😟😟 jak się czujesz?
Od tygodnia miałam czas się przygotować, więc dzisiaj jak się potwierdziło puste jajo to nawet łza mi nie poleciała. Wiem że niestety nic od nas nie zależy i pogodziłam się, że los jest niesprawiedliwy. No ale serduszko troszkę boli :( z jednej strony chciałabym już być po poronieniu, no ale lepsza opcja w naszym przypadku jest aby organizm sam sobie z tym poradził, więc musimy czekać. Jak się dorobię siwych włosów, to będziemy wiedzieć dlaczego 🤣
 
Dziewczyny, ale jak to czytam to aż nóż mi się w kieszeni otwiera. Cały proces IVF to i tak jest ogromny stres, a jak teraz mam pomyśleć, ze jeszcze będziecie musiały chodzić pospinane, czy aby na pewno będziecie mieli miejsce na punkcję/ transfer w tym cyklu to mi się słabo robi. To nie powinno tak wyglądać moim zdaniem. Bierzecie pod uwagę zmianę kliniki?
Teraz jak podpisaliśmy regulamin i lekarz nas odklikał, że u nich podchodzimy to już raczej po wszystkim. W sumie teraz właśnie zmienialiśmy klinikę na nową. Jakoś moja niecierpliwość bedzie musiala dać radę.
 
Od tygodnia miałam czas się przygotować, więc dzisiaj jak się potwierdziło puste jajo to nawet łza mi nie poleciała. Wiem że niestety nic od nas nie zależy i pogodziłam się, że los jest niesprawiedliwy. No ale serduszko troszkę boli :( z jednej strony chciałabym już być po poronieniu, no ale lepsza opcja w naszym przypadku jest aby organizm sam sobie z tym poradził, więc musimy czekać. Jak się dorobię siwych włosów, to będziemy wiedzieć dlaczego 🤣
Bardzo mi przykro😭 ściskam mocno, nie tak miało być 🥺
 
Teraz jak podpisaliśmy regulamin i lekarz nas odklikał, że u nich podchodzimy to już raczej po wszystkim. W sumie teraz właśnie zmienialiśmy klinikę na nową. Jakoś moja niecierpliwość bedzie musiala dać radę.
Rozumiem i dobrze, ze jesteście w dobrych rekach. Ja mam po prostu swoje personalne doświadczenie poradni, w której byliśmy na samym początku leczenia, ze tam wiecznie trzeba było na coś czekać i właśnie traktowali taśmowo. Nabawiłam się przez to takiej traumy, ze czytanie Waszych postów mi ją uruchomiło. Ale rozumiem, że to zupełnie inny przypadek.
 
reklama
W temacie adopcji komórki - moim zdaniem „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Jeszcze na początku tego roku, mówiłam głośno, że adopcja komórki nie wchodzi w grę, bo nie jestem na to gotowa. Dzisiaj wiem, że jeśli nie uda się z moimi komórkami - będziemy korzystać z dawstwa (dla mojego męża, od początku gdy zaczęliśmy o tym rozmawiać, takie rozwiązanie było ok - żeby nie powiedzieć, że bez większego znaczenia, bo dla niego - niezależnie od wykorzystanej gamety - to będzie nasze dziecko).

Gdy dziś myślę o adopcji komórki, to mam poczucie, że to dziecko będzie moje - nie genetycznie, ale biologicznie owszem, bo każda najmniejsza tkanka jego ciała, każdy najmniejszy włosek czy malutki paznokietek, będzie miał możliwość powstać tylko dzięki mojej krwi oraz temu, że mój organizm będzie je przez 9m-cy odżywiał i zabezpieczał.

Nadal jednak mam, na końcu głowy, obawę przed sytuacją, w której ktoś powie "ma piękne oczy - po mamusi", a ja pęknę, bo będę wiedziała, że to gów** prawda.

Dodatkowo, przy podejmowaniu takiej decyzji trzeba mieć na uwadze, że jeśli dziecko ciężko zachoruje - a tego przecież nigdy wykluczyć nie można, a lekarz zapyta o takie, czy inne choroby genetyczne, występujące w rodzinie - mówienie o tych, które występują w mojej rodzinie nic tu nie da, bo nie będzie odzwierciedlało stanu faktycznego.

Te i inne aspekty związane z adopcją komórki czy plemnika, powodują że para, która się na to zdecyduje, obowiązkowo (jest to nawet uwzględnione w programie) musi przejść konsultację psychologiczną, wraz z oceną czy jest na taki krok gotowa, bo to decyzja, która - na bardzo wielu płaszczyznach - jest trudna.
 
Do góry