Niepłodność właśnie to zabiera - radość i nadzieję. Mi udał się pierwszy transfer po 4 latach niepłodności i, zupełnie szczerze, nawet się nie ucieszyłam jak zobaczyłam pozytywny test. Nawet mi serce nie drgnęło. Czułam całą sobą, że ta ciąża zaraz poleci, na każdej wizycie na USG czekałam tylko aż lekarz powie, że już po wszystkim, serduszko nie bije, ciąża się nie rozwija. Jak urodził się mój synek to pierwsze tygodnie nawet nie czułam, że to jest moje dziecko, po prostu ktoś mi go dał i teraz muszę się nim zająć, moja głowa nie przetworzyła tego, że on jest mój, no bo jak to? Przecież ja nie mogę mieć dzieci. To są bardzo trudne emocje, moim zdaniem trauma niepłodności jest faktem i polecam każdej osobie która się zmaga z takimi uczuciami iść do terapeuty albo nawet do psychiatry, porozmawiać, przepracować ten temat. Uwazam, że spotkania z psychologiem powinny być obligatoryjne i równolegle prowadzone w klinikach ivf z badaniami np krwi. To po prostu drenuje człowieka do cna. Twoje emocje są normalne, ja też je czułam, na szczęście mój mąż popchnął mnie w ramiona dobrej terapeutki i dzisiaj mogę z otwartym sercem powiedzieć - kocham moje dziecko ponad wszystko, jest moim największym cudem i w końcu się NIE BOJĘ. To naprawdę inna jakość życia.