To u mnie mąż zawsze mnie wspiera i idzie we wszystko razem ze mną. Ale są momenty w których co by nie powiedział to wiem, że i tak mnie tym wkurzy
Bez względu czy powie, że będzie dobrze, czy powie, że ma tak samo.
To są trudne momenty dla każdej strony, plus nami rządzą dodatkowo hormony, a oni też na to patrzą i też nie jest im z tym łatwo jak widzą co przeżywamy. Dodatkowo nie wiem jak wasi faceci ale z mojego bardzo ciężko jest coś wyciągnąć. I czasami chciałabym, żeby tak bezsensownie sobie ponarzekał i wyrzucił z siebie. Jednak za każdym razem gdy napotykamy na jakieś trudności, zalamania czy porażki pierwsza moja myśl jest taka, że w tym wszystkim to my jesteśmy najważniejsi i to musimy mieć zawsze z tyłu głowy. Jeśli my nie będziemy o siebie dbać, tłumaczyć sobie emocji i wspierać to całe ivf będzie bezsensowne, bo zgubimy siebie. Czasami prosta rzecz jak wyjście razem na spacer, kolację, do kina czy wspólny wyjazd bardzo pomaga wyrwać się ze ,,szponów'' ivf.