Ja jestem taką kobietą jaką opisujesz- czułam, że jestem stworzona do bycia matką odkąd miałam 17-18 lat. Był taki moment w moim życiu, że chciałam zrobić sobie dziecko z kimkolwiek żeby tylko je mieć, nie zależało mi na mężczyźnie tylko na dziecku. Bylam bardzo pewna siebie jako matka. Póki nie zostałam matką
cały ten burdel związany z niepłodnością dojechał mnie tak bardzo, tak bardzo skupiona byłam latami na tym by zajść w ciążę, że kiedy się już udało - nie byłam na to gotowa, bo zajść to jedno ale urodzić dziecko to inna sprawa. Do samego końca ciąży (i dłużej) nie czułam, że to się dzieje naprawdę, niby rósł mi brzuch, niby czułam ruchy ale wszystko było jakby obok mnie. Dluuugo po porodzie nie czułam, że to jest moj syn, minęło kilka, może kilkanaście tygodni kiedy przestałam mieć wrażenie, że to dziecko ktoś po prostu mi dał i muszę się nim jakis czas zająć. No i fakt, że dziecko „zabrało mi życie” też był trudny do zaakceptowania i wymagał czasu, póki nie dotarło do mnie, że to jest moje nowe zycie, tamto już nie wróci. Zresztą wiesz, ze depresja dojechała mnie mocno i te wszystkie emocje były trudne, niespotykane i nieprzyjemne ale nie będę zakrzywiać rzeczywistości- tak było i mieliśmy z mężem myśli „na co nam to było?” kiedy któraś godzinę próbowaliśmy uspokoić płaczące bez powodu dziecko, wstawaliśmy do niego co pół godziny całą noc albo wszyscy bliscy i znajomi szli na imprezę a my nie mogliśmy się ruszyć z domu. Co chcę przez to powiedzieć - emocje
@LadyCaro są, moim zdaniem, bardzo normalne w tej sytuacji. To, że ma się wątpliwości nie oznacza, że się tego dziecka nie chce mieć lub że po porodzie nie będzie się go kochać albo będzie się żałowało, że ono jest. Życie po urodzeniu dziecka zmienia się w sekundę, nie da się do tego przygotować i często jest to szok z którego trzeba się otrząsnąć. Jedna osoba szybko wskoczy w tryb „matka” a drugiej - tak jak mi - zajmie to trochę dłużej. Ale mimo tego wszystkiego, ja teraz chciałabym mieć drugie dziecko, a to uważam, że mówi samo przez się - wszystko mija, nawet najdłuższa żmija
po prostu musiałam opłakać życie przed dzieckiem, zaakceptować, że moje życie teraz wygląda tak i zacząć czerpać z niego radość - i teraz jest super