Ja cały ten miesiąc cieszyłam się ze mam klinikę pod nosem… wizyty co kilka dni, a nawet wolnego nie musiałam brać (w maju zaczęłam nowa prace i nie chciałam się tłumaczyć…). Sama procedura jest ciężka i dla organizmu i dla psychiki, a przy tym cała ta logistyka, gdy trzeba czasem setki kilometrów przejechać -nie pomaga.
Warto spacerować, słuchać muzyki, czytać książki, robic cokolwiek, nawet pograć w simsy
im mniej się o tym myśli, tym lepiej, bo czas faktycznie się dłuży. Ja się skupiam na samych lekach i odhaczam je z listy. No i chodzę na spacery z psem