reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Imiona dla maluszków

nulini dokladnie, zgadzam sie. ja sobie tlumacze ze to tylko 120km. ale wiem jak bylam w poznaniu i jak w zyciu bywa. jak nie ma sie kasy i sprawnego samochodu to takie wizyty serio sa od swieta... tym bardziej ze kazdy pracuje itp. nie trudno. niestety tak wyszlo ze jestesmy z innych miast a u mnie w pracy ciezko sie przeniesc do innego miasta :(
 
reklama
agulqa, w moim mieście na przykład nie ma szans na normalną pracę. Jak jest coś, to albo call center, albo za 1200zł na rękę. Gdybym się przeprowadziła na Śląsk, to pewnie szanse byłyby większe, ale nie wyobrażam sobie zostawić wszystkich w Częstochowie, mimo, że do Katowic mam tylko 80km. Jestem potwornie zżyta ze swoją rodziną, nie raz mi znajomi zarzucali, że teraz moją rodziną jest mąż i Tosia, a ja za bardzo liczę się ze zdaniem rodziców i dziadków, bo stawiam ich na równi z mężem i córką...
 
nulini to piekne moim zdaniem miec dobry kontakt z rodzicami i liczyc sie z ich zdaniem . w kaliszu i inie tez jest kiepsko z robota i straszne bezrobocie. praca taka jak mowisz. Ł sie udalo dlatego, ze do firmy zalapal sie juz w pozku, a w tym czasie co sie chcielismy tu przeniesc akurat w inie sie zwolnilo stanowisko i to lepsze i go wzieli. a ja hmm... jestem w panstwowce wiec gdzie nie pojde to zarobki w zasadzie takie same. gdyby nie moja praca to tak na prawde nie mielibysmy szans na kupno mieszkania na kredyt, cale zycie chyba bysmy wynajmowali, no i na dziecko na razie pewnie tez bysmy sie nie zdecydowali
 
agulqa, państwowa posada jest piękna... Mama pracuje w sanepidzie, normalnie marzenie taka pewna praca... My o kredycie nawet nie myślimy, bo szans nie mamy. Umowę o pracę mam ja, na pół etatu. Mąż - dwie śmieciówki. Ile się musieliśmy namotać, żeby kredyt na samochód dostać, a gdzie tam setki tysięcy na mieszkanie...
Z rodzicami mam bardzo dobry kontakt, nigdy nie było u nas różnicowania, ze ja lub któryś z braci jesteśmy lepsi/gorsi, zawsze po równo.
Dziadkowie wychowywali mnie przez 7 pierwszych lat życia, w ogień bym za nimi skoczyła.
A mój mąż miał stosunki rodzinne... Hmm... "Dziwne".
Nie było nigdy czułości, miłości, witali się po dniu pracy/szkoły "dzień dobry".
Nie było opowiadania, co słychać, rozmawiania, żartowania, łupania w karty, etc.
Po ślubie, jak zobaczył moje stosunki w rodzinie, próbuje ze swoimi rodzicami nawiązać takie relacje, ale oni mają to w dupie...
 
To ja słyszę za oknem ptaszki :-D mieszkamy na obrzeżach mojego miasteczka (stare osiedle) bo tu dostaliśmy działkę pod budowę, z jednej strony ulica taka osiedlowa ulica , z drugiej łąka i w oddali las :-) co prawda pewnie się tu ktoś kiedyś wybuduje ale na razie cisza. Nie chciałabym mieszkać ani typowo w mieście ani na wsi daleko od innych, jednak czuję się bezpiecznie jak mam ludzi wokół.
 
Ja też mam za oknem ptaszki. Do teściów mamy 3 km, do męża brata i jego rodziny 5 km, a do moich rodziców 40, wiec nie jest źle zawsze znajdzie się ktoś do pomocy:)
 
emilchen, a mnie ludzie do szczęścia wcale niepotrzebni, ciocia mojego męża mieszka w lesie, ale tak typowo w lesie, jedzie się leśnym duktem kawał drogi i na końcu kawałek polanki, 5 domów i las dookoła, cudo :-D

jezyk, eee, no to macie bliziutko wszystkich, super! Ja do moich dziadków mam ~12km, a tak to cała reszta pod ręką :-D
 
nulini to przykre co piszesz od strony meza. ja sobie nie wyobrazam tak. ja do dzis jestem maly przytulasek i jak jade do rodzicow to musze sie poprzytulac. z jedna babcia nie mam zadnego kontaktu mimo ze mieszka z rodzicami. cale zycie faworyzowala siostre, kiedys mi powiedziala, ze nie jestem jej wnuczka, a mojej mamie 'ty to nazywasz dzieckiem'? tak wiec skonczylo sie... nawet dzien dobry jej nie mmowie jak ja widze, bo przewaznie jak ja widze to juz nie jest dobry;p druga babcia od strony mamy mnie wychowywala bo rodzice pracowali, jest przekochana a ja jej 'mala ksiezniczka' - no juz nie taka mala ;) dziadek byl przekochany niestety pare lat temu zmarl. moj tata typ faceta co raczej uczuc nie okazuje, ale jak sie przytule albo za jezyk pociagne to powie cos milego ;) u Ł w rodzinie stosunki z rodzicami tez spoko, czasem mam wrazenie ze za bardzo. mloda (19lat siostra Ł) wykorzystuje to i tak pyszczy ze czasem az mi glupio i chetnie bym jej w pysk strzelila... Ł nie jest az tak pyskaty, ale tez czasem cos pocisnie, chociaz oni wszyscy biora wszystko na zarty ;) mnie za to mama zawsze uczyla ze matka jest jedna, nie jest kolezanka i nawet w zartach pewnych rzeczy sie nie mowi.

my mieszkamy na wsi bo do ina 15km i tylko 2tys mieszkancow tu sa, ale co mnie dziwi sa bloki. myslalam ze w takich wiochach nie ma ;p
moglabym mieszkac tutaj wlasnie, dzialki pod budowe nie sa zbyt drogie wiec latwiej sie wybudowac, a jedzie sie do miasta tyle co czasem niejeden dluzej miasto pokonuje
 
agulqa, ja byłam wychowywana zupełnie inaczej, niż moi bracia, a różnica wieku jest tylko 4 i 6 lat (ja najstarsza). Pyskować pyskowałam, byłam potworem (jak się Tośka we mnie wda, to się powieszę....), ale na przykład w życiu nie zapalę przy rodzicach papierosa, bo zawsze mi do łba tłukli, że absolutnie nie. A bracia kopcą jak smoki i fajki od taty wyciągają.
Z moją drugą babcią, od strony taty, mam słabszy kontakt, ale to dlatego, że ona jest "chora psychicznie", ma takie poglądy i przekonania, że nie da jej się słuchać - wiedzę czerpie z gazet i jest najmądrzejsza na świecie :dry:
Natomiast mąż... No cóż, na wakacjach z rodzicami może był ze 2 razy w życiu, z czego raz, jak miał 8 lat, rodzice zostawili go śpiącego w hotelu i poszli na balety, a on się obudził i na nich czekał... Chyba nie trzeba więcej dodawać...

Mój tata i mój dziadziuś też oszczędni w wyrażaniu uczuć, dlatego szczękę zbierałam z ziemi, jak po pojawieniu się Tosi rozpływali się jak masło! :szok: Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam tata i dziadzio, których znam - szorstcy, stanowczy, a przy Tosi ciepłe kluchy :-D
 
reklama
Do góry