witam wszystkie mamy
pod koniec lutego odstawilam tabletki antykoncepcyjne , czekalam na miesiaczke, 4 lutego zaczelam krwawic, myslalam ze to miesiaczka (spore krwawienie) nastepnego dnia krwawienie sie juz nie pojawilo wiec poszlam do apteki i zrobilam test ciazowy ktory wyszedl pozytywny ,a wiec jestem w ciazy , zadzwonilam do przychodni i umowilam wizyte, po paru dniach zaczelam znow krwawic , bez bolu ,zadnych skurczy, pojechalam na ip ,po badaniach okazalo sie ze jestem w ciazy ,7 tydzien ( 6t+2d) na usg bylo widac zarodek w pecherzyku plodowym, pecherzyk 1.13cm ,zarodek 4 mm , brak akcji serca . lekarz kaze czekac , mowi ze moze sie jeszcze pojawi , za tydzien do kontroli u prowadzacego ciaze , tydzien siedzenia na szpilkach ,przy czym fizycznie od poczatku ciazy czulam sie fantastycznie. przed wizyta zaczelam plamic , pojechalam do lekarza , na usg wymiary dziecka identyczne jak tydzien wczesniej u innego lekarza , serca dalej brak . ginekolog mowi "martwa ciaza" .dostalam skierowanie na zabieg ,to bylo w czwartek 19 kwietnia, ginekolog mowila bym czekala na poronienie w domu a jak nie pojdzie samo to mam pojechac do szpitala i teraz moje pytanie
ile powinnam czekac? w szpitalu bylam 11 kwietnia ,juz wtedy byla brak serca wiec jesli dobrze rozumiem od 11 do 19 juz nosilam prawdopodobnie martwe dziecko , teraz czekam kolejny tydzien , planuje najpozniej w czwartek jechac do szpitala. dodam ze od wizyty u ginekologa nie krwawie , nie plamie , boli mnie tylko w krzyzu czasem mocniej , czasem lzej .
pomocy jestemmama dwojki dzieci ale nigdy wczesniej nie stracilam ciazy , jestem rozsypana psychicznie , najpierw wiesci o trzeciej , nieplanowanej ciazy , przeplakalam kilka dni, jak juz sie pogodzilam z wiescia ze prawdopodobnie 4 grudnia przyjdzie na swiat nasze kolejne dziecko i zaczelam sie cieszyc i planowac to spadla na mnie wiesc ze jednak nie donosze , a teraz czekanie na poronienie , nie wiem czego sie spodziewac, nie wiem co robic , nie moge sobie pozwolic na latanie po lekarzach i szpitalach bo nie mam z kim zostawic dwojki maluchow
przepraszam za chaotycznosc tego postu i z gory przepraszam jesli temat juz byl, jestem nowa, szukalam ale nie znalalzlam
pod koniec lutego odstawilam tabletki antykoncepcyjne , czekalam na miesiaczke, 4 lutego zaczelam krwawic, myslalam ze to miesiaczka (spore krwawienie) nastepnego dnia krwawienie sie juz nie pojawilo wiec poszlam do apteki i zrobilam test ciazowy ktory wyszedl pozytywny ,a wiec jestem w ciazy , zadzwonilam do przychodni i umowilam wizyte, po paru dniach zaczelam znow krwawic , bez bolu ,zadnych skurczy, pojechalam na ip ,po badaniach okazalo sie ze jestem w ciazy ,7 tydzien ( 6t+2d) na usg bylo widac zarodek w pecherzyku plodowym, pecherzyk 1.13cm ,zarodek 4 mm , brak akcji serca . lekarz kaze czekac , mowi ze moze sie jeszcze pojawi , za tydzien do kontroli u prowadzacego ciaze , tydzien siedzenia na szpilkach ,przy czym fizycznie od poczatku ciazy czulam sie fantastycznie. przed wizyta zaczelam plamic , pojechalam do lekarza , na usg wymiary dziecka identyczne jak tydzien wczesniej u innego lekarza , serca dalej brak . ginekolog mowi "martwa ciaza" .dostalam skierowanie na zabieg ,to bylo w czwartek 19 kwietnia, ginekolog mowila bym czekala na poronienie w domu a jak nie pojdzie samo to mam pojechac do szpitala i teraz moje pytanie
ile powinnam czekac? w szpitalu bylam 11 kwietnia ,juz wtedy byla brak serca wiec jesli dobrze rozumiem od 11 do 19 juz nosilam prawdopodobnie martwe dziecko , teraz czekam kolejny tydzien , planuje najpozniej w czwartek jechac do szpitala. dodam ze od wizyty u ginekologa nie krwawie , nie plamie , boli mnie tylko w krzyzu czasem mocniej , czasem lzej .
pomocy jestemmama dwojki dzieci ale nigdy wczesniej nie stracilam ciazy , jestem rozsypana psychicznie , najpierw wiesci o trzeciej , nieplanowanej ciazy , przeplakalam kilka dni, jak juz sie pogodzilam z wiescia ze prawdopodobnie 4 grudnia przyjdzie na swiat nasze kolejne dziecko i zaczelam sie cieszyc i planowac to spadla na mnie wiesc ze jednak nie donosze , a teraz czekanie na poronienie , nie wiem czego sie spodziewac, nie wiem co robic , nie moge sobie pozwolic na latanie po lekarzach i szpitalach bo nie mam z kim zostawic dwojki maluchow
przepraszam za chaotycznosc tego postu i z gory przepraszam jesli temat juz byl, jestem nowa, szukalam ale nie znalalzlam