reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Halo halo styczen 2019

Na pewno będzie dobrze. Sama się strasznie stresuje prawie każdego dnia, ale pamiętajmy, że stres tylko pogarsza. Musimy pozytywnie myśleć, bo zwariujemy do stycznia [emoji5]

mi ciągle mój M powtarza ze nie mam się stresować a ja ciągle lekko plamie niby przez polipa bo z dzidzia wszystko oki ... czekam na wyniki cytologii i posiewu i cały czas sobie wkrecam coś. ..ahhh zwariuje do tego stycznia
 
reklama
Będzie dobrze trzeba myśleć pozytywnie i odpoczywać ile się da. A długo leżałaś w poprzedniej ciąży ?
Do 7 miesiąca to biegałam (dosłownie) bo zawsze byłam aktywna osoba:) w 7 miesiącu na wizycie okazuje się że szyjka się skraca i leżenie w domu, za dwa tygodnie na kontroli okazało się że mimo lezenia szyjka nadal się skraca i wtedy to skierowanie do szpitala na zastrzyki , w szpitalu tydzień i później co tydzień kontrola, w domu leżałam jeszcze do 37tygodnia, później chodziłam, wszystko robiłam plus spacery itp ;)urodziłam dzień po terminie porodem wywoływanym .Tylko w poprzedniej ciąży byłam mniej doświadczona, mniej wiedziałam i tym samym mniej się jakoś balam, choć teraz niby sobie obiecałam że nie będę się denerwować bo robię wszystko by bylo dobrze plus już mam wspaniałą córeczkę ale niestety stres też robi swoje zwłaszcza przed wizytami, no nie da się oszukać że druga corcie też już od początku pokochałam i zależy mi tak samo jak i za pierwszym razem ☺️ohhho rozpisałam się miłego dnia wszystkim :)
 
Ja na przykład w pierwszej ciąży bardziej panikowałam. Co chwila chodziłam prywatnie do lekarza bo wizyty co miesiąc wydawały mi się za rzadkie. Wszystko miałam zaplanowane, wiedziałam co i jak, gdzie chce rodzić, jak itp. A teraz? Pustka. Czasami zapominam, że jestem w ciąży, mimo większego brzucha niż w pierwszej. Nie latam po lekarzach non stop, wyników też nie robię prywatnie co chwila. I to nie dlatego, że nie kocham dziecka czy mniej się troszczę ale staram się po prostu nie popełniać tych samych błędów co w pierwszej. Ciągle mi powtarzali, że przez moje panikowanie, stresy to tylko pogarszam wszystko. No i jednak teraz mam więcej obowiązków, mam nigdy niemeczacego sie dwulatka w domu, przeprowadzkę na głowie i dopiero co obroniłam magisterkę.
 
Ja na przykład w pierwszej ciąży bardziej panikowałam. Co chwila chodziłam prywatnie do lekarza bo wizyty co miesiąc wydawały mi się za rzadkie. Wszystko miałam zaplanowane, wiedziałam co i jak, gdzie chce rodzić, jak itp. A teraz? Pustka. Czasami zapominam, że jestem w ciąży, mimo większego brzucha niż w pierwszej. Nie latam po lekarzach non stop, wyników też nie robię prywatnie co chwila. I to nie dlatego, że nie kocham dziecka czy mniej się troszczę ale staram się po prostu nie popełniać tych samych błędów co w pierwszej. Ciągle mi powtarzali, że przez moje panikowanie, stresy to tylko pogarszam wszystko. No i jednak teraz mam więcej obowiązków, mam nigdy niemeczacego sie dwulatka w domu, przeprowadzkę na głowie i dopiero co obroniłam magisterkę.

no i właśnie ja czasami się tak zachowuje jak ty w pierwszej ciąży. . Wiem ze to źle ale tak bardzo się boje i to chyba że po takich przejsciach tak pragne tego dzidziusia
 
Ja na przykład w pierwszej ciąży bardziej panikowałam. Co chwila chodziłam prywatnie do lekarza bo wizyty co miesiąc wydawały mi się za rzadkie. Wszystko miałam zaplanowane, wiedziałam co i jak, gdzie chce rodzić, jak itp. A teraz? Pustka. Czasami zapominam, że jestem w ciąży, mimo większego brzucha niż w pierwszej. Nie latam po lekarzach non stop, wyników też nie robię prywatnie co chwila. I to nie dlatego, że nie kocham dziecka czy mniej się troszczę ale staram się po prostu nie popełniać tych samych błędów co w pierwszej. Ciągle mi powtarzali, że przez moje panikowanie, stresy to tylko pogarszam wszystko. No i jednak teraz mam więcej obowiązków, mam nigdy niemeczacego sie dwulatka w domu, przeprowadzkę na głowie i dopiero co obroniłam magisterkę.
Tzn dystans to ja też mam zdecydowanie większy, tylko świadomosc zagrożeń większą ,;) na pewno nie panikuję za każym twardnieniem brzucha, do lekarza też chodzę tylko na wyznaczone wizyty,pewnie gdyby coś mnie bardzo zaniepokoiło to bym poszła ale póki objawy nie odbiegają od poprzedniej ciąży to też nie latam po lekarzach, staram się w miarę jedynie pracę planować tak by móc też trochę poleżeć w ciągu dnia ponieważ bardzo bym nie chciała żeby się okazało że już od przyszłej wizyty muszę leżeć definitywnie bo jestem osobą aktywną i pracowita i leżenie jest mi ciężko znieść ,:) tak jak już pisałam robię wszystko by bylo dobrze a co ma być to i tak będzie, w poprzedniej ciąży byłam dzielna w tym leżeniu i jak trzeba będzie to teraz też się poświęcę :) a plus jeszcze taki że mam super męża który by najchętniej to chciał żebym najlepiej to już nic nie robiła tylko "odpoczywała":)
 
Ja mimo, że to wszystko wiem, czasem zapominam w natłoku spraw o ciąży to są sytuacje, gdy zaczynam wpadać w panikę. Wspominałam już wcześniej, w lutym miałam zabieg łyżeczkowania, więc jak tylko dowiedziałam się o tej ciąży to znowu dopóki nie zobaczyłam na USG, że serducho bije to spać nie mogłam po nocach. A potem, od koleżanki pożyczyłam detektor tętna płodu. Dwa dni próbowałam znaleźć tętno, od zmysłów odchodziłam, czasu dla syna nie miałam bo jak głupia szukałam tętna. Po dwóch dniach od razu prywatnie pobiegłam na USG by się upewnić czy wszystko jest ok i na szczęście jest [emoji5] od tamtej pory nie używam tego detektora. Wiem, że jeszcze trylion razy będę panikować, jednak staram się nie skupiać tylko na tym, myśleć też o innych sprawach i naprawdę widzę różnicę i w samopoczuciu i ogólnie [emoji5]
 
Laseczki którym grozi pessar bądźcie dobrej myśli. Po 5 dniach leżenia w szpitalu szyjka ma długość 2,7 mówią ze jest do obserwacji - jutro usg i usg połówkowe i szpitalu wiec zobaczymy co wyjdzie oby było dobrze. Dodatkowo mam grzybice ( nigdy tego nie miałam ) wyniki moczu zawsze ok a tu klops teraz globułki i leczenie ale ponoć w ciąży często się to zdarza. Szyjka mogła się tez skrócić od sexu wiec do stycznia zero przytulania :( ale czego się nie robi dla kąpiącej kruszyny :)
Extra [emoji7] [emoji7] [emoji7]
 
reklama
Tzn dystans to ja też mam zdecydowanie większy, tylko świadomosc zagrożeń większą ,;) na pewno nie panikuję za każym twardnieniem brzucha, do lekarza też chodzę tylko na wyznaczone wizyty,pewnie gdyby coś mnie bardzo zaniepokoiło to bym poszła ale póki objawy nie odbiegają od poprzedniej ciąży to też nie latam po lekarzach, staram się w miarę jedynie pracę planować tak by móc też trochę poleżeć w ciągu dnia ponieważ bardzo bym nie chciała żeby się okazało że już od przyszłej wizyty muszę leżeć definitywnie bo jestem osobą aktywną i pracowita i leżenie jest mi ciężko znieść ,:) tak jak już pisałam robię wszystko by bylo dobrze a co ma być to i tak będzie, w poprzedniej ciąży byłam dzielna w tym leżeniu i jak trzeba będzie to teraz też się poświęcę :) a plus jeszcze taki że mam super męża który by najchętniej to chciał żebym najlepiej to już nic nie robiła tylko "odpoczywała":)
To zazdroszczę męża [emoji5]u nas On pracuje na prawie dwa etaty, do tego remont w nowym mieszkaniu, czasu nie mamy na nic. On śpi po kilka godzin dziennie, 6 godzin to naprawdę dużo. Z całą resztą czyli dzieckiem i psem radzę sobie sama, mieszkamy na trzecim piętrze, wózek właściwie codziennie dźwigam, zakupy, sprzątanie czy wyjścia z psem [emoji846] ja właśnie jakby mniej stresuje się zagrożeniami niż wcześniej. Ale w pierwszej ciąży to była masakra, ja się tyle głupot naczytałam w internecie, tyle sobie wmawiałam chorób, że głowa mała. Na SOR to już chyba z imienia i nazwiska mnie kojarzyli [emoji16] a teraz staram się o tym nie myśleć, chociaż ciut za mała główka mnie stresuje, ale jak mówię nie przeszukuje już całego internetu by milion dolegliwości znaleźć
 
Do góry