Znam kobiety po 30, a nawet 40, które nie mają dzieci i uważają, że ciąża to dramat i koniec ich życia. Jedna twierdzi, że by się zabiła (sorry za takie teksty tu). Nie mam ochoty im mówić o ciąży, unikam nawet spotkań.
Pewnie jakby jednak wpadły, to taka gadka zmieniłaby się o 180 stopni.
Trochę boję się reakcji znajomych (jeszcze nie mówiliśmy). Większość antydzieciowa, nie wiem, czy mam ochotę sluchać, jak to mi współczują końca życia.
Głupie wiem, może nie powinnam o tym pisać i nie przejmować się innymi. Po prostu wolę ich unikać. Najchętniej powiedziałabym im tak jak dziecko skończy 2 lata.