Cześć kochane
Weszłam na wizytę a gin do mnie - Co tam? Luzak nieziemski. Więc mówię, że już chcę usg gadać będziemy potem
Uśmiał się i poszłam na usg
Jest serduszko, jest śliczna fasolka i jest wszystko dobrze
Moje szczęście ma już 1.42 cm na 0,52 cm, serduszko bije 145 na minutę i już się chowa
Termin mam na 13 grudnia - powiedział mi, że to będzie rewolucyjne dziecię
Z usg wyszło na 17 ale tym mam się nie sugerować, mam patrzeć na om
Więc Jagoda, możesz zmienić termin z 12 na 13
Popłakałam się gdy usłyszałam serduszko - a mój gin mówi - nie maż się, nie mam chusteczek
Agent do kwadratu
Pełno badań, pytał o usg genetyczne, mówię, że chcę, żeby on je zrobił a on z rozbrajającą miną, mówi, że jego kolega zrobi to lepiej i na kasę chorych
(chodzę do swojego gina prywatnie) a poza tym on ma lepszy sprzęt i może będzie już można określić wstępnie płeć
Kolejna wizyta 2 czerwca, luteinę nadal mam brać i co jeszcze? Jak coś boli - to znaczy, że dobrze... organizm się przyzwyczaja, jak boli za mocno - dzwonić do niego. Jak chcę L4 dzwonić do niego.
Nadal tylko folik no i nospę doraźnie w razie potrzeby.
Pytał o internet, czy czytam, mówię, że pewnie, nawet, że zaraz go obsmaruję na babyboom - kazał podać nick
Test na płeć dziecka - ok 800-900 dolarów. Wynik dojdzie jak już będę wiedziała po usg w połowie ciąży, więc odpuszczam. Amniopunkcję powiedział, że mam sobie darować
(Bardzo go lubię hihi)
I coś jeszcze? Acha... kalendarz księzycowy chiński, kapusta, soda oczyszczona i testy sikańce na płec dziecka - potwierdził - pewność po nich jest 50%
Acha - nie mam bliźniaków
Jestem mega szczęśliwa i cieszę się, że mój gin to pozytywny wariat, bo widząc mój stres na wejściu spowodował, że wychodząc miałam rogala na twarzy