Hej maminki
Z kolejkami i ciężarnymi tak to bywa. Jak idziesz ulicą to każdy się uśmiecha jak patrzy na brzuszek, ale jak stoisz za kimś w kolejce to udaje, że nie widzi.
W poprzedniej ciąży raz musiałam wyjść z marketu bo myślałam, że się posikam i nie chciałam iść przez wejście/wyjście tylko przez kasę (bliżej było do ubikacji) - prawie mnie dziadek kurczakiem zaatakował, a ja chciałam tylko wyjść, mąż dalej robił zakupy...
Natomiast z Miko jak jestem gdziekolwiek to bywa tak różnie, że mogłabym opowiadać kolejne pół roku nasze historie. Były teksty typu "ubrała mu aparaty na uszy i myśli, że ją przepuścimy", "rozwydrzony dzieciak, wzięła by się za wychowanie a nie rozpieszczanie" i takie tam inne wylewanie żali, że nas "muszą" przepuścić. A ja jak jestem gdzieś z Miko to wchodzę bez kolejki, on nie wytrzymuje na poczekalni bo płacze, nie wie co go czeka, kto tak dokładnie jest za drzwiami w gabinecie i bardzo źle psychicznie to przeżywa, więc nie mam zamiaru go dręczyć godzinnym staniem w kolejce. Ja to co innego. Jak czuję się dobrze to nie wykorzystuję tego, że jestem w ciąży. Jednak gdybym czuła się źle to też nie wahałabym się skorzystać z przywileju wejścia poza kolejką.
Jak dobrze, że Magda_uk się odezwała, już wczoraj się zastanawiałam co się dzieje z naszą Madziulką
Idę smażyć naleśniki. Nie chce mi się, ale obiecałam M, że dziś zrobię naleśniki z bananami i czekoladą (nawiasem mówiąc, niezły obiad.... bardziej deser
)