Hej witajcie!
panna śpi, ja czekam na męża co to zasmarkany miał wrócić z roboty szybciej, a tu nie ma go i nie ma.
enigma - mam nadzieję, że oczka szybko się wykurują, po antybiotyku to śmignie po dniu-dwóch. co do chorób to miałam nadzieję, że Anka będzie bardziej odporna, ale lipa, to na pewno też taka stęchła pora roku, gdzie wszyscy się kiszą w pomieszczeniach itd. Co do szczepionek, sa szczepionki doustne, Lulce dawaliśmy, na infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych, ale ja jakoś nie widzę różnicy. My też zaczynamy z cytrusami, ale mała się mocno na smak krzywi
U was chyba rzeczywiście nie ma się co z mlekiem spieszyć. Fajnie, ze dziergasz. Ja jakoś nie mogę wrócić. Też myślałam o jakiś dzwoneczkach czy innych drobiazgach, ale wieczorami już jakaś taka zmęczona jestem, a w dzień jednak Anka absorbująca. Jedyne co sobie książkę gdzieś z doskoku poczytam czy na gazetę rzucę okiem zanim Anka mi jej nie rozpirzy.
różyczkowa - ja wczoraj miałam taki oddech. Poprosiłam męża by w domu został, bo ma dni urlopu do wykorzystania, odebrałam Julkę z przedszkola i pojechałyśmy sobie na szybkie galery do centrum. Bardzo miło, nawet sobie kupiłam torebkę i szal choć nie planowałam, ale z drugiej strony nie dla mnie takie atrakcje sklepowe na co dzień - hałas, tłok, ścisk, brrr.....Co do chorowania Julki - wydaje mi się że lepiej, chodzi praktycznie cały czas ale teraz już wiem też, że jej zasmarkania i chyrlania najczęściej mają podłoże alergiczne, bo zawsze osłuchowo czysta, gorączki brak, jeden dzień kaszle mniej, w inny bardziej. I też nauczyłam się chyba odróżniać te rodzaje kaszlów, które są chorobowe, a które raczej z podrażnienia/smogu. No i też nie zostawiam tak jak Anki przy każdym katarze w domu, bo jednak inaczej organizm regauje. Przy małej Ance bałabym się jeszcze puszczać do placówki, bo i sama nosa nie wydmucha i kaszel bardziej męczy i ze spaniem problem. Ja w ogóle nie jetem jakaś bardzo restrykcyjna odnośnie puszczania dzieci z samym katarem/lekkim kaszlem, bo to jednak taka pora. Gorzej, że się okazało, że w grupie Julkowej jakieś dziecko miało owsiki, musimy obserwować, nie wiem czy profilaktycznie nie zrobimy testów :/ Masz z tym może jakieś doświadczenia?
A co do pasty - ostatnio byliśmy z Julką na kontroli i pytałam własnie o połykanie pasty, takiej z fluorem, bo nasza czasem się zapomni, to mówiła, żeby się nie przejmować ta ilością którą połknie przy myciu. A wydaje mi się, że taka pasta nawet bez fluoru przyzwyczaja dziecko, że ma coś w buzi oprócz szczoteczki, że jakiś inny smak. Choć tak jak piszę, my na razie sama woda.
A powiedzcie - czy wasze dzieciaki też takie przytulińskie nieodłączne są? Jak wczoraj ania została z tatą, to podobno cały czas mnie szukała i wołaaą "mama", nie marudziła jakoś strasznie, tylko tak szukała. A jak wróciłam, to nie mogła się odkleić i na rękach wciąż i wciąż. W ciągu dnia to samo. Tylko siedzieć obok, albo nosić, przytulać, bawić się. Mam różnicę, bo z Julką tak nie było