U nas glutów ciąg dalszy w nocy doszedł małemu co jakiś czas kaszel i byłam rano u lekarza, na szczęście osłuchowo czystko, kaszel od spływającego kataru.
Noc jako tako chyba mały mniej się budził ale ja już w nocy nie kontroluję i nie liczę ile razy mamy pobudkę bo siły na to nie mam.
Siedzę w pracy i czekam może ktoś się trafi bo zapisy mam po południu.
Złożyłam w końcu wniosek o rodzinne.
A i zapisałam się do dentysty na usunięcie tej mojej nieszczęsnej pękniętej ósemki, na 8 października, chyba, że mnie zacznie bardzo boleć to mam dzwonić to może mnie między pacjentami wcisną bo na razie mnie tylko lekko boli jak mi jedzenie w tamtą stronę pójdzie, staram się jeść drugą strona. A tak długi termin bo na NFZ.
INKA trzymam kciuki za koleżanka. A Ty skoro rodziłaś SN to myślę, że wszystko u Ciebie będzie ok i będziecie mogli zacząć się starać o rodzeństwo dla Aleksa.
TOFIKA gratuluję kolejnego ząbka.
VIOLETT kciuki za siostrę. Wydaje mi się, że dziecko w 33 tyg ciąży ma więcej szans na przeżycie niż tylko 10%, dziwny szpital i lekarze.
MŁA współczuję upadku Emilki, dobrze, że nic się nie stało.
Dziękuje za pomysły na prezent.
NASTAZJA dalej zdrówka życzę.
AGAPA podziwiam Cię i współczuję takich przejść z Mikusiem.
SOSNOWICZANKA oby choroba się nie rozwineła, uśpij ją w zarodku.
PYSZCZEK całuski dla Krzysia.
U nas dzisiaj nawet cieplej niż wczoraj i słonko próbuje sie przebić.
MILVA co do jedynek to chyba zależy, np. moja Mela nie ma przerwy między nimi a synek kuzyna ma taką piekną przerwę właśnie 3mm i ta przerwa młodemu dodaje uroku, a młody ma już 2 latka.
ANKUBATOR świetnie, że mężol w końcu znalazł pracę. I powodzenia obyś Ty pracę znalazła.
DZIEWCZYNY a wiadomo co u FIRANKI, daaaawno jej nie było.
NETKA to, że jest dużo chłodniej nie znaczy, że nie możemy już z dzieciakami wychodzić. Jak nie ma deszczu, mocnego wiatru to można wychodzić. Mój mały choć zasmarkany to kazałam mamie z nim wyjść na dwór bo na świeżym powietrzu lepiej mu będzie oddychać.
MAXXEL raz jeszcze zdrówka dla mojej synowej.
MARTA powodzenia w sądzie.
KOTA u nas przy porannym wyjściu mały ma mnie w nosie, jest z babcią ale może dlatego, że jak zejdziemy z łóżka to już praktycznie jest u babci na rączkach bo ja muszę Amelkę do przedszkola wyszykować i zawieźć, ale jak jest dłużej ze mną i nawet jak na chwilę wyjdę do toalety to płacz jest, choć nie zawsze.
A wczoraj wieczorkiem poszłam się myć, rozebrałam się do bielizny i słyszę lekki huk i płacz, wybiegłam w bieliźnie do pokoju Kacperek zapłakany u babci na rękach, mama moja mówi,że mały na podłogę chciał to go puściła i rączka mu się omskneła, podwineła i upadł na główkę, biedactwo tak płakał, tak się wtulał we mnie i puścić mnie już nie chciał bym szła się myć, musiałam go uspokoić i dopiero mogłam sobie iść.