reklama
mamaOskarka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2011
- Postów
- 802
Mła z karpiem wygrałam No i te moje "SUPER, SUPER" nie wiem na ile naturalnie wyszło, bo robiłam wszystko, żeby nie wybuchnąć śmiechem No nie mogłam mu prawić morałów, że za wcześnie itp. bo by się mógł obrazić;-)
W sumie i tak nie jest źle;-) Dobrze, że nie wpadł na to, żeby mu już kupić kufel na piwo
W sumie i tak nie jest źle;-) Dobrze, że nie wpadł na to, żeby mu już kupić kufel na piwo
Ostatnia edycja:
Pyszczek28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2011
- Postów
- 559
Tak czytam o tych Waszych przykrych dolegliwościach i aż mi smutno się zrobiło. Kurcze dziewczyny dbajmy o siebie. Tak niewiele nam zostało. Mnie lekarka kazała wytrzymać do 34 tc bo wtedy dzidziuś może sam oddychać ale jeszcze 3 tygodnie więcej do 37 tc byłoby idealnie.
My już mamy większość - właściwie brak wanienki, wózka, pościeli ale to 1 listopada po wypłacie załatwimy. Torba u mnie wygląda tak że wszystko leży na niej bo sie nie mieści - muszę wykombinować cos innego.
U mnie największym problemem są hormony - mąż już nie wiem co ze mną robić bo zaczęłam mieć myśli ze muszę maluszka oddać do adopcji bo nie będę dobrą matką. A wymyśliłam to dlatego że mi obiad nie wyszedł, a skoro nie potrafię obiadu zrobić to jak się zajmę dzickiem? Cały czas płaczę i mówię do synka i masuje brzuszek co sprawia że jeszcze bardziej płacze i spirala sie nakręca. Już sama nie wiem co robić. Trwa to od mniej więcej tygodnia i mam nadzieję że w końcu mi przejdzie bo przecież maluch czuje te moje nastroje
My już mamy większość - właściwie brak wanienki, wózka, pościeli ale to 1 listopada po wypłacie załatwimy. Torba u mnie wygląda tak że wszystko leży na niej bo sie nie mieści - muszę wykombinować cos innego.
U mnie największym problemem są hormony - mąż już nie wiem co ze mną robić bo zaczęłam mieć myśli ze muszę maluszka oddać do adopcji bo nie będę dobrą matką. A wymyśliłam to dlatego że mi obiad nie wyszedł, a skoro nie potrafię obiadu zrobić to jak się zajmę dzickiem? Cały czas płaczę i mówię do synka i masuje brzuszek co sprawia że jeszcze bardziej płacze i spirala sie nakręca. Już sama nie wiem co robić. Trwa to od mniej więcej tygodnia i mam nadzieję że w końcu mi przejdzie bo przecież maluch czuje te moje nastroje
mamaOskarka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2011
- Postów
- 802
Pyszczek bidulko, no własnie to tylko hormony;-) To normalne że masz wątpliwości czy bedziesz dobra matką, bo na pewno każda z nas ma takie same wątpliwości. Będę mamą po raz 3-ci i mimo tego, że już tam jakieś doświadczenie mam, to wątpliwości nadal te same. Tylko że ja tłumaczę to sobie tak, że skoro się martwię i przejmuję, to znaczy że będę dobra mamą:-)
kasiabzymek
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 21 Sierpień 2005
- Postów
- 128
dziewczyny kawka postawiona mam nadzieje, że będzie smakowało
Pyszczek, norma w ciąży, ze różne głupie myśli nam przychodzą do głowy, zachowanie także, ale jeszcze troszkę, choć po porodzie tak szybko nie ustąpi, jednak mam nadzieje,że zabraknie zupełnie czasu na niepotrzebne myśli
mi jak przychodzą głupie myśli staram się je odpędzić, zwyczajnie mówiąc sobie"nie nakręcaj się, bo to nie prawda" i od jakiegoś momentu to się sprawdza, czasem nie da rady przeskoczyć góry, tylko trzeba spokojnie ją obejść, choć czasem to dłużej trwa.Pyszczku, zobaczysz, jesteś już i będziesz super mamą!!!!!!!!!!!! nawet jak dzieciątko będzie pluć obiadkiem nie przejmuj sie!
MamoOskarka, myślę, że to super prezent, na przyszłość i bardzo praktyczny faceci są tacy, że jak nie widzą na własne oczy to dziwnie się zachowują, ale jak już maleństwo jest z nami to najczęściej świata nie widzą poza nimi i nami
a my ciągle w zawieszeniu, bo czekamy na większą kwaterę, z racji, że mój mąż jest wojskowym , należy nam się mieszkanie , obecne o dużo za małe i mamy na oku 3 pokojowe po sąsiedzku, które w wakacje zwolniło się i walczymy o nie, wszystko teraz opiera się o narodziny Lili, bo wtedy bez problemu należy się nam tej wielkości, ale trudno mi wyobrazić to wszystko z 3 dzieciaczków w tym niemowlęcie.
Pyszczek, norma w ciąży, ze różne głupie myśli nam przychodzą do głowy, zachowanie także, ale jeszcze troszkę, choć po porodzie tak szybko nie ustąpi, jednak mam nadzieje,że zabraknie zupełnie czasu na niepotrzebne myśli
mi jak przychodzą głupie myśli staram się je odpędzić, zwyczajnie mówiąc sobie"nie nakręcaj się, bo to nie prawda" i od jakiegoś momentu to się sprawdza, czasem nie da rady przeskoczyć góry, tylko trzeba spokojnie ją obejść, choć czasem to dłużej trwa.Pyszczku, zobaczysz, jesteś już i będziesz super mamą!!!!!!!!!!!! nawet jak dzieciątko będzie pluć obiadkiem nie przejmuj sie!
MamoOskarka, myślę, że to super prezent, na przyszłość i bardzo praktyczny faceci są tacy, że jak nie widzą na własne oczy to dziwnie się zachowują, ale jak już maleństwo jest z nami to najczęściej świata nie widzą poza nimi i nami
a my ciągle w zawieszeniu, bo czekamy na większą kwaterę, z racji, że mój mąż jest wojskowym , należy nam się mieszkanie , obecne o dużo za małe i mamy na oku 3 pokojowe po sąsiedzku, które w wakacje zwolniło się i walczymy o nie, wszystko teraz opiera się o narodziny Lili, bo wtedy bez problemu należy się nam tej wielkości, ale trudno mi wyobrazić to wszystko z 3 dzieciaczków w tym niemowlęcie.
cześć dziewczyny :-)
Baaardzo dawno mnie nie było, może jeszcze niektóre mnie pamiętają. Kilka miesięcy temu jakoś tak nawaliło mi się problemów, brak czasu i odstawiłam BB a potem to już ciężko było mi się wbić. Czasem podczytywałam ale napisać nie miałam jakoś czasu tym bardziej, że miałam tylko dostęp do kompa w sypialni, a przy Mayce to naprawdę nie miałam kiedy posiedzieć.
Co u nas?
Z M jakiś kryzys mieliśmy, kłóciliśmy się swego czasu non stop , dobija mnie brak zaangażowania z jego strony jakikolwiek. Mam wrażenie, że tylko ja myślę co trzeba dokupić, że trzeba Mayce na zimę jakieś ciuchy kupić. Do tego jeszcze ciągły brak kasy i kłótnia gotowa. Póki co w miarę się dogadujemy, nie wiem może ja jestem też za bardzo wrażliwa na wszystko. Ale on też nie pomaga, aż się boje co to będzie z dwójką dzieci.
Poza tym Maya rośnie, coraz bardziej rozumna jest co mnie cieszy bo będzie z nią mniej roboty jak maluszek się urodzi.
Ja ostatni tydzień do pracy idę i już na macierzyńskie. Na weekendzie mamy plan przeniesienia Mayki do drugiego pokoju. Nie wiem jak to będzie bo budzi się kilka razy w nocy, wystarczy że podejdę pogłaszczę, napije się czasem troszkę wody i idzie spać. Ale trzeba to zrobić teraz a nie na ostatnią chwilę ją wygonić z sypialni.
U mnie problemów brzuszkowych jako takich brak, czasem pojedyńczy skurcz złapie. Poza tym tylko brzuch rośnie i coraz mi ciężej.
Teraz o czym myślę to co zrobić z Mayka jak się poród zacznie. Moja mama nie wiadomo czy będzie mogła przyjechać no i myślimy żeby do znajomych zawieźć. Najgorsze, że zacznę rodzić a tu jeszcze dziecko musimy gdzieś wozić masakra.
Aha i zdecydowałam się na poród w wodzie. W 36 tygodniu mogę sobie zarezerwować salę z basenem więc chcę skorzystać. Zawsze o tym myślałam a jest to mój ostatni poród (raczej ;-)) więc chcę skorzystać. Tym bardziej, ze pamiętam jak miałam kąpiel w wannie przy pierwszym porodzie to duża ulga była dla mnie.
Ja dziś idę na wizytę u położnej. Trzymajcie się dziewczyny i oszczędzajcie się, z rozpakowywaniem poczekajcie jeszcze kilka tygodni. Postaram się bywać częściej jak Maya pozwoli.
Baaardzo dawno mnie nie było, może jeszcze niektóre mnie pamiętają. Kilka miesięcy temu jakoś tak nawaliło mi się problemów, brak czasu i odstawiłam BB a potem to już ciężko było mi się wbić. Czasem podczytywałam ale napisać nie miałam jakoś czasu tym bardziej, że miałam tylko dostęp do kompa w sypialni, a przy Mayce to naprawdę nie miałam kiedy posiedzieć.
Co u nas?
Z M jakiś kryzys mieliśmy, kłóciliśmy się swego czasu non stop , dobija mnie brak zaangażowania z jego strony jakikolwiek. Mam wrażenie, że tylko ja myślę co trzeba dokupić, że trzeba Mayce na zimę jakieś ciuchy kupić. Do tego jeszcze ciągły brak kasy i kłótnia gotowa. Póki co w miarę się dogadujemy, nie wiem może ja jestem też za bardzo wrażliwa na wszystko. Ale on też nie pomaga, aż się boje co to będzie z dwójką dzieci.
Poza tym Maya rośnie, coraz bardziej rozumna jest co mnie cieszy bo będzie z nią mniej roboty jak maluszek się urodzi.
Ja ostatni tydzień do pracy idę i już na macierzyńskie. Na weekendzie mamy plan przeniesienia Mayki do drugiego pokoju. Nie wiem jak to będzie bo budzi się kilka razy w nocy, wystarczy że podejdę pogłaszczę, napije się czasem troszkę wody i idzie spać. Ale trzeba to zrobić teraz a nie na ostatnią chwilę ją wygonić z sypialni.
U mnie problemów brzuszkowych jako takich brak, czasem pojedyńczy skurcz złapie. Poza tym tylko brzuch rośnie i coraz mi ciężej.
Teraz o czym myślę to co zrobić z Mayka jak się poród zacznie. Moja mama nie wiadomo czy będzie mogła przyjechać no i myślimy żeby do znajomych zawieźć. Najgorsze, że zacznę rodzić a tu jeszcze dziecko musimy gdzieś wozić masakra.
Aha i zdecydowałam się na poród w wodzie. W 36 tygodniu mogę sobie zarezerwować salę z basenem więc chcę skorzystać. Zawsze o tym myślałam a jest to mój ostatni poród (raczej ;-)) więc chcę skorzystać. Tym bardziej, ze pamiętam jak miałam kąpiel w wannie przy pierwszym porodzie to duża ulga była dla mnie.
Ja dziś idę na wizytę u położnej. Trzymajcie się dziewczyny i oszczędzajcie się, z rozpakowywaniem poczekajcie jeszcze kilka tygodni. Postaram się bywać częściej jak Maya pozwoli.
agapa
Fanka BB :)
Witajcie już prawie południowo.
Wiem że niektóre czekały wczoraj na info ode mnie, ale ja poprostu padłam na pysk. Wczorajszy dzień był dla mnie b. wyczerpujący, byłam tak zmęczona fizycznie i psychiczne. Do tego doszły czarne myśli, od których ciężko było mi się uwolnić w tym całym natłoku emocji.
No ale do rzeczy. Po kąpieli i pewnie tej nospie, skurcze ustały. Czułam jeszcze kilka takich delikatnych, ale nie biorę ich pod uwagę bo to nic w porównaniu z tym co było cały dzień. W nocy ze skurczami też spokój tylko przerwa w spaniu - 3 godz.:-( Dziś jest narazie ok. Chyba trochę z moją psychiką nie do końca dobrze, ale postaram się jakoś zapanować nad tym.
Muszę wam się przyznać że w sumie wy się o mnie najbardziej martwicie. Nawet najbliżsi to wszystko jakoś tak olewają, traktują mnie jak panikarę, że przesadzam i się podśmiewają.
Wiem że niektóre czekały wczoraj na info ode mnie, ale ja poprostu padłam na pysk. Wczorajszy dzień był dla mnie b. wyczerpujący, byłam tak zmęczona fizycznie i psychiczne. Do tego doszły czarne myśli, od których ciężko było mi się uwolnić w tym całym natłoku emocji.
No ale do rzeczy. Po kąpieli i pewnie tej nospie, skurcze ustały. Czułam jeszcze kilka takich delikatnych, ale nie biorę ich pod uwagę bo to nic w porównaniu z tym co było cały dzień. W nocy ze skurczami też spokój tylko przerwa w spaniu - 3 godz.:-( Dziś jest narazie ok. Chyba trochę z moją psychiką nie do końca dobrze, ale postaram się jakoś zapanować nad tym.
Muszę wam się przyznać że w sumie wy się o mnie najbardziej martwicie. Nawet najbliżsi to wszystko jakoś tak olewają, traktują mnie jak panikarę, że przesadzam i się podśmiewają.
Kochana PROSZĘ MI TAK OBSOLUTNIE NIE MYŚLEĆ. Myślisz że ja potrafię gotować? Co wyjdzie to wyjdzie, pies też musi żyć. Ja też mam teraz różne myśli. 3 dzieci , niedługo 4, też nie wiem czy dam radę. Na początku napewno będzie ciężko, ale może jak wszystko jakoś ogarnę to już jakoś poleci. Uśmiechnij się a wszystko będzie dobrzeTak czytam o tych Waszych przykrych dolegliwościach i aż mi smutno się zrobiło. Kurcze dziewczyny dbajmy o siebie. Tak niewiele nam zostało. Mnie lekarka kazała wytrzymać do 34 tc bo wtedy dzidziuś może sam oddychać ale jeszcze 3 tygodnie więcej do 37 tc byłoby idealnie.
My już mamy większość - właściwie brak wanienki, wózka, pościeli ale to 1 listopada po wypłacie załatwimy. Torba u mnie wygląda tak że wszystko leży na niej bo sie nie mieści - muszę wykombinować cos innego.
U mnie największym problemem są hormony - mąż już nie wiem co ze mną robić bo zaczęłam mieć myśli ze muszę maluszka oddać do adopcji bo nie będę dobrą matką. A wymyśliłam to dlatego że mi obiad nie wyszedł, a skoro nie potrafię obiadu zrobić to jak się zajmę dzickiem? Cały czas płaczę i mówię do synka i masuje brzuszek co sprawia że jeszcze bardziej płacze i spirala sie nakręca. Już sama nie wiem co robić. Trwa to od mniej więcej tygodnia i mam nadzieję że w końcu mi przejdzie bo przecież maluch czuje te moje nastroje
Pyszczek28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2011
- Postów
- 559
Dzięki dziewczyny za dobre słowo. Jesteście kochane! nie wiem co bym bez Was zrobiła!
kota-behemota
Q & H team
cześć dziewczynki,
Pyszczek, bidulko, tulę Cię mocno i podpisuję się pod tym, co napisała Agapa, żadna z nas nie jest doskonała, ale na bank damy radę!! sama mam ostatnio takie hormonalne huśtawki, że szok, nie nakręcajmy się, damy radę, w końcu mamy instynkt, a dla dzidziusia najważniejsza będzie nasza bliskość, a nie to, jak nam obiad wychodzi.
Agapa, dobrze, że skurcze ustały, ale chyba mnie zaraziłaś, w nocy miałam alarm, obudziły mnie okropne skurcze, bardzo bolesne i regularne, co 4-5 minut, trwające ok 20 sek., w panice obudziłam M., żeby mi szybko skończył pakować torbę do szpitala, a ja leżałam i oddychałam przeponowo, jak nas uczyli na szkole rodzenia, mówię Wam, tak się bałam, że szok, 2 no-spy pomogły, ale zadziałałby dopiero po ok 2 godzinach! dzięki temu oddychaniu jakoś mniej skupiałam się na bólu, a bolało bardzo muszę zajechać do gina, żeby mi sprawdził szyjkę, koniecznie. na razie jest ok, więzadła bolą, jak bolały, spojenie tak samo, ale te skurcze brrr, zawsze miałam strasznie bolesne miesiączki, zdarzało mi się mdleć z bóu w 2 pierwszych dniach, to było porównywalne, ale dodatkowo doszła adrenalina, że no przecież to jeszcze za wcześnie... dziś Kubuś sobie wesoło fika i mnie kopie i czuję, że jest chyba wysoko, bo gniecie mi żołądek i przeponę. I niech tam siedzi.
kochane, już niedługo chyba zaczniemy się rozpakowywać! u październikowych i listopadowych mam też zaczęło się szybciej, więc uważajmy na siebie podwójnie i życzę Wam i też sobie spokojnego dnia!!! buziaki w brzuszki!!!
aha, dzwoniłam do kardiologa, Hotler mi wyszedł na tyle dobrze, że nie mam przeciwwskazań do porodu SN i to mi bardzo poprawiło humor!
Pyszczek, bidulko, tulę Cię mocno i podpisuję się pod tym, co napisała Agapa, żadna z nas nie jest doskonała, ale na bank damy radę!! sama mam ostatnio takie hormonalne huśtawki, że szok, nie nakręcajmy się, damy radę, w końcu mamy instynkt, a dla dzidziusia najważniejsza będzie nasza bliskość, a nie to, jak nam obiad wychodzi.
Agapa, dobrze, że skurcze ustały, ale chyba mnie zaraziłaś, w nocy miałam alarm, obudziły mnie okropne skurcze, bardzo bolesne i regularne, co 4-5 minut, trwające ok 20 sek., w panice obudziłam M., żeby mi szybko skończył pakować torbę do szpitala, a ja leżałam i oddychałam przeponowo, jak nas uczyli na szkole rodzenia, mówię Wam, tak się bałam, że szok, 2 no-spy pomogły, ale zadziałałby dopiero po ok 2 godzinach! dzięki temu oddychaniu jakoś mniej skupiałam się na bólu, a bolało bardzo muszę zajechać do gina, żeby mi sprawdził szyjkę, koniecznie. na razie jest ok, więzadła bolą, jak bolały, spojenie tak samo, ale te skurcze brrr, zawsze miałam strasznie bolesne miesiączki, zdarzało mi się mdleć z bóu w 2 pierwszych dniach, to było porównywalne, ale dodatkowo doszła adrenalina, że no przecież to jeszcze za wcześnie... dziś Kubuś sobie wesoło fika i mnie kopie i czuję, że jest chyba wysoko, bo gniecie mi żołądek i przeponę. I niech tam siedzi.
kochane, już niedługo chyba zaczniemy się rozpakowywać! u październikowych i listopadowych mam też zaczęło się szybciej, więc uważajmy na siebie podwójnie i życzę Wam i też sobie spokojnego dnia!!! buziaki w brzuszki!!!
aha, dzwoniłam do kardiologa, Hotler mi wyszedł na tyle dobrze, że nie mam przeciwwskazań do porodu SN i to mi bardzo poprawiło humor!
reklama
becia84
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Listopad 2008
- Postów
- 2 801
Cześć dziecwzyny,
widzę że panika zaczyna nas ogarniać, mnie również. Majeczka Twój M nie jest jedyny jeśli chodzi o zachowanie. Ja się ostatnio dowiedziałam od sąsiadki, że mój M dostał opierdziel od sąsiada ostatnio. Byli na giełdzie i mój wypalił, że dobrze że mnie nie ma bo napewno bym szalała na tych wszystkich stoiskach z ciuszkami dziecięcymi. A sąsiad na to: "no tak bo ty co masz całkiem wylane na to wszystko, zaraz mała się rodzi a ty nic nie czujesz nawet, wszystko na głowie twojej żony, a jak urodzi to pewnie już wogle co chwile będziesz wychodzil z domu". Mój się podobno strasznie oburzył, ale zauważyłam że jakoś się inaczej zachowuje wobec mnie, zrobił się czulszy i rzeczywiście więcej czasu spędza w domu. Może takie słowa trochę nim wstrząsnęły. Oczywiście ja oficjalnie o niczym nie wiem, hi hi )
Za to ja mam w głowie istny misz masz. Brzuchol coraz większy, a wraz z nim strach. To moja pierwsza dzidzia. Nie wiem jak to będzie, poród zaczyna być dla mnie realną wizją najbliższej przyszłości i boję się poprostu. Nie wiem jak malutka wygląda, jakoś nie ujawnia się na USG (w sensie nie wiem jaką ma buźkę, do kogo podobna i wogóle), wiem, że to nie ma żadnego znaczenia, ale to taki kolejny znak zapytania. Dużo jest takich niewiadomych. W piątek wizyta i też się boję co usłyszę bo 3 tyg. temu mała była już nisko, więc drżę przed tą wizytą.
Do tego wiem, że malutka rośnie bo nie dość, że okłada mnie nie miłosiernie to potwornie zaczyna boleć mnie kręgosłup i co kilka godzin muszę leżeć na boku bo wysiadam poprostu tzn. kręgosłup wysiada.
Ależ się wyżaliłam, wybaczcie, ale chyba tylko tu mogę się tak uzewnętrznić. Też mam wrażenie jak komuś mówię o tym wszystkim, dolegliwościach i że jest ciężko to że wszyscy myślą "nie ty pierwsza, nie ostatnia, przesadzasz".
widzę że panika zaczyna nas ogarniać, mnie również. Majeczka Twój M nie jest jedyny jeśli chodzi o zachowanie. Ja się ostatnio dowiedziałam od sąsiadki, że mój M dostał opierdziel od sąsiada ostatnio. Byli na giełdzie i mój wypalił, że dobrze że mnie nie ma bo napewno bym szalała na tych wszystkich stoiskach z ciuszkami dziecięcymi. A sąsiad na to: "no tak bo ty co masz całkiem wylane na to wszystko, zaraz mała się rodzi a ty nic nie czujesz nawet, wszystko na głowie twojej żony, a jak urodzi to pewnie już wogle co chwile będziesz wychodzil z domu". Mój się podobno strasznie oburzył, ale zauważyłam że jakoś się inaczej zachowuje wobec mnie, zrobił się czulszy i rzeczywiście więcej czasu spędza w domu. Może takie słowa trochę nim wstrząsnęły. Oczywiście ja oficjalnie o niczym nie wiem, hi hi )
Za to ja mam w głowie istny misz masz. Brzuchol coraz większy, a wraz z nim strach. To moja pierwsza dzidzia. Nie wiem jak to będzie, poród zaczyna być dla mnie realną wizją najbliższej przyszłości i boję się poprostu. Nie wiem jak malutka wygląda, jakoś nie ujawnia się na USG (w sensie nie wiem jaką ma buźkę, do kogo podobna i wogóle), wiem, że to nie ma żadnego znaczenia, ale to taki kolejny znak zapytania. Dużo jest takich niewiadomych. W piątek wizyta i też się boję co usłyszę bo 3 tyg. temu mała była już nisko, więc drżę przed tą wizytą.
Do tego wiem, że malutka rośnie bo nie dość, że okłada mnie nie miłosiernie to potwornie zaczyna boleć mnie kręgosłup i co kilka godzin muszę leżeć na boku bo wysiadam poprostu tzn. kręgosłup wysiada.
Ależ się wyżaliłam, wybaczcie, ale chyba tylko tu mogę się tak uzewnętrznić. Też mam wrażenie jak komuś mówię o tym wszystkim, dolegliwościach i że jest ciężko to że wszyscy myślą "nie ty pierwsza, nie ostatnia, przesadzasz".
Podobne tematy
Podziel się: