witajcie!
chyba zasilę grono przeziębionych grudnióweczek, ale nie zamierzam dać się tak łatwo, już się wzięłam za gotowanie rosołku, zrobiłam syrop z cebuli i cukru (ble) i trochę miodu z cytryną zjadłam, aż mi niedobrze, ale oby domowe sposoby zadziałały, bo obudziłam się dziś z paskudnym bólem gardła i ogólnie kiepskim samopoczuciem
salsik, gratuluję dobrych wyników glukozy! i z drugiej strony nie zazdroszczę sytuacji z umową, kurcze, dobrze wiem, jak to jest być wykorzystywanym przez pracodawcę, sama dość długo po studiach się miotałam i nie mogłam znaleźć fajnej pracy, raz nawe doszło do sytuacji, że miałam przyjść na 3 dni próbne na umowę zlecenie (której oczywiście na oczy nie zobaczyłam!) i akurat mieli w tej firmie nalot z PIP i szef przerażony chciał mnie zamknąć w WC, żeby mnie nie znaleźli przypadkiem.... to był drugi dzień próbny, oczywiście podziękowałam i wyszłam stamtąd. na szczęście teraz mam super pracę i dlatego tak kurczowo się jej trzymam.
mam też wspaniałą nowinę, moja siostra jest w ciąży!!

wprawdzie to już 12 tydzień i się nie pochwaliła wcześniej, no ale ostatecznie oficjalnie już się w rodzinie cieszymy, jej maluszek przyjedzie na świat w kwietniu

więc Kubuś będzie miał kuzyna lub kuzynkę do zabawy i do rozrabiania.
Mam dziś niecny plan rozpoczęcia wielkiego wyprawkowego prania, ale coś czuję, że chyba jeszcze pójdę uciąć sobie drzemkę, podobno na osłabienie organizmu sen jest zbawienny.
Aha,
Żabcia, kupiłam Kinder Bueno i już się chłodzi w lodówce
jeśli chodzi o pasztet to podobno nie powinnyśmy jeśc takiego sklepowego, bo nie wiadomo co tam jest zmielone, ale jak ktoś ma dostęp do pasztetu z pewnego źródła, czy zrobionego w domu to czemu nie?
a wątróbkę tylko do rosołku wrzucam, bo lubię, chyba takie małe ilośc nie powinny zaszkodzić maluchowi.
zapomniałam dodać, że od wczorajszego wieczora mój synek znów postanowił umieścić swoją pupkę na moim żołądku, zauważyłam też zbieżność, że zawsze przed tym incydentem dopada mnie ta okropna zgaga, później już jest tylko gorzej, na szczęście jakoś udało mi się go delikatnie przesunąć w dół, ale już czuję, że dziś będzie powtórka z rozrywki... Kurcze, co za mały rozrabiaka, no ale jak mu tam wygodnie, to prosze bardzo, nietoperz mały wisi głową w dół i jeszcze mi jakoś pupką po żołądku skacze...
