sergeevna
Pysiołkowa Mama
Kota a tutaj psikus bo wyobraź sobie, że... teoretycznie WSZĘDZIE gdzie szłam i pytałam, w urzędach, u znajomych bez wyjątku KAŻDY mi powtarzał, że jako pracownica agencji pracy (którymi - nie ma co ukrywać - agencje rządzą się jak chcą i wystarczy jedno krzywe spojrzenie a już nie masz przez tydzień pracy w ramach "zemsty" bo podpadłaś... ) nie mam żadnych praw, że prawnik mnie wyśmieje, że dowody za małe, że nie warto, że stres a i tak nic nie wygram... Okazało się, jak widać, że jest o co walczyć! Ja walczę przede wszystkim o przekonanie, sprawiedliwość, udowodnienie, że kobieta w ciąży też ma swoje prawa i nie wolno nią pomiatać! Nie jestem zagorzałą feministką, ale w tym mocno "samczym" świecie biznesu kobiety są spychane na drugi, a nawet i trzeci plan. I że niby co - nie wolno nam być matkami? Bo co? Bo korporacja się nie zgadza? W d**ie mam korporacje! Ci imbecyle którzy zwalniają kobiety w ciąży sami są przecież czyimiś dziećmi, sami mają żony i dzieci! Przecież z kapusty się one nie biorą!
Kobieta już samą ciążą i wczesnym macierzyństwem w pewnym sensie zaniedbuje swoją karierę, ale właśnie - dlaczego? Dlatego, że większość przedsiębiorstw nie ułatwia im pogodzenia tych ważnych ról w życiu, roli matki i pracownika. Większość kobiet chce pracować, rozwijać się, zarabiać a konto lepszego życia, tylko właśnie pracodawca im to utrudnia. Gdyby nie było masowych zwolnień ciężarnych "dla zasady" i "ku przestrodze" innych młodych kobiet (w końcu mogą podzielić los poprzedniczek), nie było by też kombinatoryki z strony przyszłych Mam. Ja nie kombinowałam, chciałam pracować (z założenia) do końca października, przejść na macierzyński i po 9 miesiącach wrócić do pracy. Zwolnili mnie, bo właśnie moja koleżanka odeszła na macierzyński, byłam kolejną kobietą w ciąży w firmie i chyba tylko ku przestrodze" innych dziewczyn, żeby nie popełniały tego ŚMIERTELNEGO GRZECHU zajścia w ciążę. No doprawdy, jak śmiałam?! I dlatego właśnie teraz za to odpowiedzą, mam nadzieję, że sąd wytoczy im porządną karę, do tego z urzędu mają właśnie dzięki mnie kontrolę z Państwowej Inspekcji Pracy w papierach, sprawdzają szkolenia pracowników 2 firm które mnie dyskryminowały pod kątem macierzyństwa i dyskryminacji płci. Jeśli znajdą informację, że chociaż jedna z osób nie ma takiego szkolenia, dowalą im grzywnę i nakaz przeprowadzenia płatnych szkoleń dla wszystkich. A dodam, że jedna z tych firm ma oddziały w każdym większym mieście w UK.
Na drugi raz zadadzą sobie może pytanie, co im się bardziej opłaca. I mam nadzieję, że wygram tę sprawę i udowodnię, że takie "nic" jak ja, taka kobieta ze wschodu "bez praw" którą jestem może jednak dużo zdziałać. Tak, jestem uparta, dotarło to do mnie zwłaszcza, kiedy prawniczka powiedziała mi, że w UK co roku zwalnianych jest 30 tysięcy kobiet z powodu ciąży, ale tylko 3% z nich składa sprawę do sądu. I tak - ja jestem jedną z nich! I jestem z tego dumna :-)
Kobieta już samą ciążą i wczesnym macierzyństwem w pewnym sensie zaniedbuje swoją karierę, ale właśnie - dlaczego? Dlatego, że większość przedsiębiorstw nie ułatwia im pogodzenia tych ważnych ról w życiu, roli matki i pracownika. Większość kobiet chce pracować, rozwijać się, zarabiać a konto lepszego życia, tylko właśnie pracodawca im to utrudnia. Gdyby nie było masowych zwolnień ciężarnych "dla zasady" i "ku przestrodze" innych młodych kobiet (w końcu mogą podzielić los poprzedniczek), nie było by też kombinatoryki z strony przyszłych Mam. Ja nie kombinowałam, chciałam pracować (z założenia) do końca października, przejść na macierzyński i po 9 miesiącach wrócić do pracy. Zwolnili mnie, bo właśnie moja koleżanka odeszła na macierzyński, byłam kolejną kobietą w ciąży w firmie i chyba tylko ku przestrodze" innych dziewczyn, żeby nie popełniały tego ŚMIERTELNEGO GRZECHU zajścia w ciążę. No doprawdy, jak śmiałam?! I dlatego właśnie teraz za to odpowiedzą, mam nadzieję, że sąd wytoczy im porządną karę, do tego z urzędu mają właśnie dzięki mnie kontrolę z Państwowej Inspekcji Pracy w papierach, sprawdzają szkolenia pracowników 2 firm które mnie dyskryminowały pod kątem macierzyństwa i dyskryminacji płci. Jeśli znajdą informację, że chociaż jedna z osób nie ma takiego szkolenia, dowalą im grzywnę i nakaz przeprowadzenia płatnych szkoleń dla wszystkich. A dodam, że jedna z tych firm ma oddziały w każdym większym mieście w UK.
Na drugi raz zadadzą sobie może pytanie, co im się bardziej opłaca. I mam nadzieję, że wygram tę sprawę i udowodnię, że takie "nic" jak ja, taka kobieta ze wschodu "bez praw" którą jestem może jednak dużo zdziałać. Tak, jestem uparta, dotarło to do mnie zwłaszcza, kiedy prawniczka powiedziała mi, że w UK co roku zwalnianych jest 30 tysięcy kobiet z powodu ciąży, ale tylko 3% z nich składa sprawę do sądu. I tak - ja jestem jedną z nich! I jestem z tego dumna :-)