AGala, odkąd Q przestał spać w dzień jest różnie, wolałam, jak sypiał chociaż pół godzinki, wtedy wieczorami miał lepszy humor, a teraz bywa, że ewidentnie widać, że jest zmęczony, ale spać nie pójdzie, przy próbie położenia go, rzuca się wrzeszczy, więc pasuję, jak bardzo marudzi, to wsadzam dzieciaki w samochód i jadę na przejażdżkę po okolicy, wystarczy, że wyjadę z garażu na podjazd, a on już śpi :/ jeżdżę po okolicy pół godziny i wracam, albo jadę z nimi do mamy. Ostatnio np zasnął podczas jedzenia obiadu, prawie spadł z krzesła... Nie wiem co z tym fantem zrobić. Jak nie śpi wcale, zasypia ok 19.30 i śpi do 6.30, jeśli jakąś drzemkę samochodową odhaczy, to idzie spać ok. 21, a wstaje niestety zawsze ok 6.30, nawet jeśli się w nocy budzi i źle śpi.
strasznie nam Q daje do wiwatu ostatnio, bunt dwulatka pełną gębą. najgorzej jest, jak M. jest w domu, czyli weekendy są koszmarne, bo synek ma tatusia owiniętego wokół palca, wtedy szczególnie mama jest be, nie podchodź, nie patrz. A tatuś ulega dziecięcym szantażom, jedno mówi, drugie robi, niby zabrania, a wystarczy chwila darcia małej buzi, czy rzucenie się na podłogę i tata idzie dynkowi na rękę. wszyscy jesteśmy już tym zmęczeni, a jak próbuję M. zwrócić uwagę na brak konsekwencji to jeszcze mam na głowie wielkiego męskiego focha... tragedia.
Sosnowiczanka, super słodziaki
Żabcia, biedna, wyobrażam sobie, jak musi Ci być cięzko samej z dwójką maluchów. Pomaga Ci Maciuś przy Kacperku w miarę swoich możliwości? Nosi pampki, podaje chusteczki itd?
Z Hanią wyszystko ok, wg neurolog, nawet wyprzedza rozwojowo swoich rówieśników, po wylewie ani śladu w jej rozwoju. Powiginała ją z każdej strony, opukała młoteczkiem i profilaktycznie kazała się pokazać w okolicy 7 miesiąca życia. Odetchnęłam.