Kota, może wyleczyłaby Cię krótka wizyta w biurze. Ja wczoraj byłam i naprawdę się wkurw...łam. Kończy się projekt, ludzie dostają za niego kasę, ale papiery latają, jak chcą, każdy ma w d., nikt się nie czuje odpowiedzialny. Poszłam do mojego bossa i mu powiedziałam, że chyba tylko mi zależy w tej firmie i że chcę to skończyć sama, bo szkoda 1,5 roku mojej pracy :/
Efekt jest taki, że siedziałam wczoraj do nocy i dzisiaj już od rana coś stukam i liczę. Ale i tak wolę to, niż patrzenie na ten burdel w pracy. Wiesz... ja jednak nie tęsknię.
Efekt jest taki, że siedziałam wczoraj do nocy i dzisiaj już od rana coś stukam i liczę. Ale i tak wolę to, niż patrzenie na ten burdel w pracy. Wiesz... ja jednak nie tęsknię.