Hej dziewczyny
, u nas poranek, dzien sie zaczyna, moj maz niedawno wyszedl, bo spedza tutaj teraz kazda noc, a mi smutno, bo nigdy nie moge sie z nim pozegnac, jak synka nie ma i meza nie ma to tylko sie chce plakac, ale R dzowni co godzina, musi pracowac, nie ma tak dobrze. Wlasnie pojechal do domu, aby nasz synek jak sie obudzi zobaczyl chociaz jedno z rodzicow. Wczoraj RJ byl tutaj z tesciowa, tulil sie do mnie i brzuszka, jest taki malutki, a chyba wie, ze cos sie dzieje, kocha brzuszek, caluje, tuli sie do niego , patrzy z wielkim zaciekawieniem i mowi na brzuszek "ooo". coz braterska milosc
. RJ to prawdziwy smieszek i zawsze poprawia mi humor, wczoraj dzielil sie ze mna wszystkim, zabawki, ktore przyniosl oddawal mi, nawet swoje jedzonko,moj synekczek. Pozniej przyjechal maz, zabral RJa z tesciowa i zawiozl do domku i wrocil do mnie, przywiozl jedzenie, wiec zajadalismy sie chinszczyzna i marshmallows i czekolada
, a potem ogladalismy film na lapku. Pogadalismy, potulilismy sie, porozmawial sobie z synkiem w brzuszku. Czasem lzy cisna mi sie do oczu jak widze jaki on jest szczesliwy, jak opiekuje sie RJem, jak go kocha i jak kocha synka w brzuszku.
izi85- ja tez mam mega problemy z oddychaniem, ale to tez jest spowodowane moimi problemami z tarczyca, wiec ciezko mi oddychac strasznie.
Trzymam kciuki za Was wszystkie
kochane, dziekuje za takie mile powitanie i przyjecie
. Mi jest bardzo milo moc miec kontakt z mami z PL chociaz w ten sposob i moc popisac troche po polsku, bo tak to wokol tylko angielski, moj maz nie zna polskiego, tylko do synka mowie po polsku,a maz po angielsku,a tak samo mowimy do brzuszka, bo dzieci chcemy wychowac w poszanowaniu do obu kultur, araczej trzech polskiej, angielskiej i amerykanskiej i chcemy aby byly dwujezyczne od poczatku, dla mnie to wazne, bo chce aby znaly poslki,a by mogly dogadac sie z moimi rodzicami.
Trzymam kciuki za mamusie, ktore leza w szpitalu jak ja.
Trzymam kciuki z awszystkie mamusie , ktore sie przeprowadzaja jak czytalam. my tez niedawno sie przeprowadzilismy z NY do californii, w sumie tutaj jest cieplej,a le tesknimy za NY, bo to nasze miasto, tam nasza milosc sie zaczela
. Nasze rzeczy stoja w domu w pudlach, bo ja w szpitalu, maz pracuje, tesciowa z naszym synkiem jest u nas w domu,a el ona przede wszystkim sie malym zajmuje, wiec nie wiem kiedy pudla rozpakujemy,a pokoje dla dzieci so gotowe, wczesniej o to zadbalismy, RJ ma swoj pokoj i juz w nim urzeduje i pokoj dla Marca stoi i czeka
.