Hej dziewczyny. Nie odzywałam sie przez parę dni ani słowem, a teraz nie wiem kompletnie od czego zacząc, a bardzo chce Wam o czymś powiedzieć.
Bardzo się do Was przywiązałam i chcę zostać z Wami choć....hmm niespodziewanie stałam się listopadówką:-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-)
Nici więc, z tego żeby mój syn był zodiakalnym strzelcem, on się uparł na skorpiona i już ;-)
Pierwszy objaw nieposłuszeństwa. Ojojoj, co to będzie dalej
A zaczęło się w trakcie mojej wizyty czwartkowej na Baby Boomie. Pobolewał mnie delikatnie brzuszek, tak podobnie jak miewałam przy początkach okresu. No nie zdziwiło mnie to jakoś, bo 3 tyg. przed terminem to akurat pora na skurcze przepowiadające. Za to mocno zaniepokoiło mnie coś, co zobaczyłam, jak poszłam do toalety. Krwawe plamki
O co chodzi??? 22.30 tel. do mojej ginekolog. Krótki wywiad. Powiedziała mi, ze jak przez noc ból i krwawienie sie nie nasili, to mam przyjechać rano do kontroli. W innym wypadku do szpitala od razu. No i zaczęłam czuwanie. Bóle sie nie nasiliły ale stały sie mocno regularne: co 5 min i trwały jakies 40-50 sekund.
Rano więc, wsiedliśmy z mężem w samochód i na kontrolę do szpitala. Czekaliśmy chwilę, bo jakis nawal ludzi przyjmowali. Wreszcie moja lekarka zajęła sie mną. Na USG pooglądała płodzik, zrobiła badanie i obwieściła: "Zaczęla się akcja porodowa. Rozwarcie na 1.5 palca. Przyjmujemy na oddział"
(to plamienie, to podobno reakcja rozwierającej się szyjki macicy).
No to mąż szybki urlop w pracy i po torbę do domu (kurde ta intuicja. Właśnie we czwartek postanowiłam się spakować, choć wydawało mi się trochę za wcześnie).
I o 10.05 zaczęła sie przygoda. Nieszczęśliwa byłam nieco, bo po pierwsze-nie w tym szpitalu chciałam przecież rodzić, po drugie-jedyna sala do porodu rodzinnego była właśnie zajęta. Wylądowaliśmy z mężem w jednym z boksów na dużej sali porodowej. O 16.50 było już po wszystkim.
Szczegółów nie będe opisywała-same to przeżyjecie i będziecie miały własne wspomnienia (jak grudniówki zaczną rodzic na potęgę, to na pewno włączę się do wątku pt " opis z porodu")
Cudowny efekt jest taki, że po "weekendowym wypadzie" wróciłam dziś do domu z moim małym szkrabem już rozdwojona :-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-)
I warto było czekać
Acha, zastanawiam się, nad tym, czy warto wierzyć ocenie terminu porodu wg USG. Bo ja niby urodziłam w 37 tygodniu, ale położna odbierająca poród powiedziała, ze płód ma ma cechy normalnie donoszonego, 40tygodniowego
Błagam Was tylko, nie wpadajcie w panikę, ze wszystkie jutro zaczniecie rodzić . Mój przypadek, to chyba tylko oznaka, że grudzień juz tuż tuż i za moment grudniówki będą już na czołówce w Pod-forum " Przyszłe mamy".
A ja trzymam kciuki, żeby Wam wszystkim poszło tak sprawnie jak mnie