Czesć dziewczyny! Chciałabym się z wami w końcu przywitać, dzisiaj dopiero w pełni mam na to odwagę, chociaż o ciązy wiem już od ponad miesiąca!
Chciałabym od razu podzielić się moją historią, też moze dla innych osób, które w przyszłości będą przeglądac forum, bo sama w ostatnich 2tygodniach przekopałam je wzdłuż i wszerz czytając jak u innych się skonczyla taka sytuacja jak moja. To też do Ciebie
@Asia Kasia!
Ostatnia miesiączka 20.02, ale mam długie cykle takie okolo 34-35dni, okres powinnam była dostać 25.03, ale nie dostałam. 28.03 zrobiłam test - 2 kreski. Ogólnie ze wzgledu na koronawirusa mielismy w planach ciaze odlozyc o jakies pol roku, wiec kochalismy sie w dniu kiedy juz teoetycznie mialam nie miec dni plodnych - 15.03. Specjalnie odczekałam z pojsciem do ginekologa ponad 2tygodnie od pozytywnego testu, zeby było juz widac zarodek, bo jak w pierwszej ciazy poszlam niecałe 2tygodnie po pozytywnym tescie to był tylko pusty pecherzyk. Na pierwsza wizyte u gina poszlam wiec po swietach 14.04 - mialam wtedy byc w 7tyg i 5dni wedlug OM, a w 6 i 2dniu liczac od daty zaplodnienia. Okazalo sie, ze jest tylko pusty pecherzyk, wielkosci 1cm, nawet bez widocznego pecherzyka zoltkowego... Uslyszalam, ze wedlug lekarza ciaza jest nawet mlodsza niz jakby mialo dojsc do zaplodnienia 15.03, albo po prostu bedzie tylko pusty pecherzyk i ogolnie jest okolo 70% szans ze pojawi sie jeszcze zarodek. Wyszłam załamana, jeszcze wpadłam na pomysl, zeby jeszce tego samego dnia zrobic sobie bete i zobaczyc jak przyrasta. (Ogolnie robilam tez bete na samym poczatku ciazy i wtedy przyrost mialam o 112% w ciagu 48h). Beta wyszła 15tys i... znowu zalamka, bo wedlug przekopanych wtedy artykulow naukowych w internecie przy takich wartosciach bety powinien byc juz widoczny zarodek. Na dodatek jak zrobilam znowu badanie po 48h to mialam zaledwie 20tys, wiec przyrost o zaledwie 33%. Ogólnie później doczytałam, że w pozniejszej ciazy beta juz przyrasta wolniej, ale szykowalam sie na najgorsze. Ostatnie 2tygodnie chodzialm ciagle przygnębiona.
Dzisiaj bylam u ginekologa, czekajac na korytarzu myslalam, ze umre ze stresu. Jak zaczelismy robic usg na poczatku nic nie bylo widac... Dopiero po podlozeniu rak pod pupe ukazal sie zarodek <3
Jest zarodek 12mm i jest bijace serduszko! Szczerze to nie moglam w to uwierzyc, juz bylam przygotowana na najgorsze. Takze ogólnie jestem przykladem, ze jednak kazdy kobiecy organizm jest inny i kazda ciaza mimo wszystko rozwija sie nawet na poczatku inaczej.
Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny z pustym pecherzykiem, zeby wasza historia skonczyla sie tak jak moja
I faktycznie chyba najlepiej isc na pierwsza wizyte w okolicach dopiero 8tc, aby wczesniej nie przysparzac sobie stresow
Jedynie na razie nie znam dokladnego terminu porodu, wedlug OM jest to jeszcze listopad - 26, po skorygowaniu do dlugosci cyklu 35dniowego jest to 03.12, ale ciąża raczej jest jeszcze mlodsza, wiec termin wypadnie miedzy 03.12 a 10.12. Dokladna date lekarz ustali na nastepnym badaniu jak zarodek bedzie troche wiekszy
Jeszcze chcialabym tylko dodac, ze mam juz coreczke z listopada 2018, a z objawow mam tylko ogromny bol piersi (dalej karmie corkę). Nie dam rady nadrobic juz tylu stron forum, ale mam nadzieje, ze teraz bede juz z wami tu na biezaco