reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamy 2019

Dlatego kiedy mama dowiedziała się o ciąży padło pytanie "to będzie wesele?" i jednogłośnie odpowiedzieliśmy NIE. Nie chcemy nic przyspieszać, wszystko będzie jak miało być. Teraz może być dobrze a jak się dziecko urodzi wszystko się zweryfikuje
 
reklama
Dlatego kiedy mama dowiedziała się o ciąży padło pytanie "to będzie wesele?" i jednogłośnie odpowiedzieliśmy NIE. Nie chcemy nic przyspieszać, wszystko będzie jak miało być. Teraz może być dobrze a jak się dziecko urodzi wszystko się zweryfikuje
Dokładnie. Po porodzie podejście mlodej mamy zmienia sie diametralnie a z facetami jest różnie. I pojawienie sie dziecka bardzo duzo weryfikuje.
 
Ja zaszłam w pierwszą ciążę mając 22 lata. Ciąża była planowana, a ja strasznie zakochana. Choć później wyszło na to ze to planowanie to chyba tylko moje było... Jak zaczęłam krwawić w 7 tygodniu od faceta usłyszałam "znając nasze szczęście napewno nie poronisz" do końca życia będę to pamiętać. Rozwiodłam sie po niecałym roku. A po wielkiej miłości do tej pory pozostał mi odruch wymiotny na widok ojca mojego syna :p długo oszukiwałam się, że on wydorosleje. Ale kiedy dowiedziałam sie o jego kochankach przejrzalam na oczy. Moja mama wiele razy namawiała mnie żebym dała mu jeszcze szanse bo dziecko musi mieć ojca. Ale ja postawiłam sprawę jasno. Mama za mnie życia nie przeżyje. A z tym człowiekiem nigdy nie byłabym szczęśliwa. A teraz dziecko ma ojca :p a nawet dwóch :p
Taaaak, te mamusie córek , które mówią ze dziecko potrzebuje ojca mam wrażenie ze same nie chca pomagać albo żeby znajomi nie gadali ze samotna matka.Niech będzie byle jaki ale ojciec jest.
 
Kochana co do wielkości płatkow tarczycy to mogą być zaburzenia a nie muszą tak mi powiedziała pani endokrynolog jak o to właśnie pytałam. Bo ja mam zawsze milion pytań ;) więc nie martw się na zapas tak jak z wizyty na wizytę może być mimo leczenia duża rozbieżność bo w 1 trymestrze tarczyca najbardziej faluje jak to określiła pani doktor.
A odnośnie lotu samolotem to pytałam gina wczoraj na wizycie i powiedział że nie ma przeciwwskazań żadnych chyba że się boimy to już nasza indywidualna sprawa z punktu medycznego nic się nie dzieje o ile ciąża wiadomo nie jest zagrożona.


Ja również mam zawsze mnóstwo pytań :)
 
Taaaak, te mamusie córek , które mówią ze dziecko potrzebuje ojca mam wrażenie ze same nie chca pomagać albo żeby znajomi nie gadali ze samotna matka.Niech będzie byle jaki ale ojciec jest.
Ja myślę że nie do końca tak jest. Matka to matka zawszę sie martwi. Kiedyś byly inne wartości i przy chłopie sie siedziało ponad wszystko. Moja mama 25 lat żyła z alkoholikiem zanim otworzyła oczy i mysle ze w dużej mierze patrzyła na mnie przez swoje doświadczenie. Kiedy postawiłam sprawę jasno i klarownie, że do ojca dziecka nie wróce zaakceptowała to i pomagała w miare możliwości. Ja miałam tą komfortowa sytuacje ze mialam własne mieszkanie. Znalazlam prace na nocki a kumpela zostawała mi z dzieckiem i dałam sobie rade.
 
Moj maz zapierdzielal w najbardziej syfiastej robocie po 14h zeby nas utrzymac mieszkalismy kontem u tesciow i bardzo zle wspominam ten czas. Jak mala poszla do przedszkola ja poszlam do pracy z pierwszej wyplaty odlozylismy na kaucje pozniej maly kredyt i wynajelismy mieszkanie a on do tej pory zapierdziela jak wol. W lepszej firmie i sam dodatkowo bierze jakies zlecenia. Naprawdę bylismy smarkacze jak bralismy slub. Jesteśmy ze sobą 10 lat nie mowie ze bylo idealnie bo jak byly poronienia ro bylo wzajemne obwinianie sie ale oboje doszliśmy do wniosku ze to szceniackie zachowanie i pyk po 2 tyg. Okazalo sie ze w ciazy jestem:) i ta nasza Marcelinka zcementowala nasz zwiazek na amen. Rozumiemy sie bez slow. Ale do tego trzeba było czasu
 
Ja z moim mężem znam sie od dziecka. Zawsze obracalismy sie w tym samym towarzystwie. Nawet w gimbazie zaprosił mnir na randke ale nie poszłam bo kumpela sie w nim kochała haha :) byliśmy w jednej drużynie harcerskiej wiec siła rzeczy jeździliśmy razem na obozy i zimowiska. Zawsze sie kumplowalismy. Jak rozstałam sie z ex to moja przyjaciółka ta ktora zajmowala sie Młodym jak szłam do pracy byla narzeczoną mojego M haha :p Az pewnego dnia dzwoni do mnie. Ze potrzebuje isc ze mna na piwo bo Ona zerwała zareczyny i musi pogadać z kimś kto to przerabial. I tak od rozmowy do rozmowy, Po kilku miesiącach pewnego dnia zorientowalismy sie ze nie mozemy dnia bez siebie wytrzymać :)
 
Jest płacz jest żal ale przygotowałam się na to ostatnie dwa miesiące , czułam od początku że jest coś nie tak z tą ciąża , wycierpialam się bardzo z mdłościami i zlym samopoczuciem ale każdemu mówiłam że jak się wycierpie na darmo i potem okaże się, że dziecko nie żyje to długo jeszcze nie będę starać się znów o ciążę. Od samego początku czułam, że nie donoszę do 13 tygodnia ciąży ale jak już biło serduszko to miałam nadzieję ... Chyba kobieta to czuje jeśli coś jest nie tak. Szkoda mi małego życia ale trzeba iść dalej, to moje drugie poronienie , pierwsze na wczesnym etapie. Boje się zabiegu i wiem, że o następna ciążę będę starać się za około rok/dwa bo jednak mój 1.5 roczny syn jest bardzo wymagający i chce zaczekać aż pójdzie do przedszkola , trudno nie będzie wymarzonej różnicy wieku ale już teraz wiem, że byłoby mi bardzo ciężko to zdecydowało o przesunięciu terminu starań , tylko czy nie będzie ogromnej traumy następnym razem ...
Wszystkim mamom życzę powodzenia , cierpliwości , mamy które są już po prenatalnym aby do przodu teraz to już z górki , a mamy przed prenatalnym życzę Wam żebyście zobaczyły idealne wyniki i zdrowe dzieciątka na monitorze :) pozdrawiam
Kochana... Ściskamy Cię wszystkie bardzo mocno:*
 
reklama
Ja myślę że nie do końca tak jest. Matka to matka zawszę sie martwi. Kiedyś byly inne wartości i przy chłopie sie siedziało ponad wszystko. Moja mama 25 lat żyła z alkoholikiem zanim otworzyła oczy i mysle ze w dużej mierze patrzyła na mnie przez swoje doświadczenie. Kiedy postawiłam sprawę jasno i klarownie, że do ojca dziecka nie wróce zaakceptowała to i pomagała w miare możliwości. Ja miałam tą komfortowa sytuacje ze mialam własne mieszkanie. Znalazlam prace na nocki a kumpela zostawała mi z dzieckiem i dałam sobie rade.
U mnie było inaczej. Owszem, może moja mama w jakiś tam sposób się o mnie martwiła, ale kiedy wróciłam do nich pod dach po prawie 9 latach małżeństwa, to mnie obwiniała za zdrady mojego męża... Że to pewnie ze mną jest coś nie tak itd. Bo przecież byliśmy bardzo zgodnym małżeństwem itp.
Także zawsze winy były moje. Kiedy poznałam mojego drugiego męża, to mi powiedziała, że "następnego zepsuję" i oczywiście, kiedy ojciec Fabiana na mnie zaczął morde drzeć i ryczeć na moje dzieci z poprzedniego małżeństwa (właśnie po urodzeniu Fabiana) to oczwiście była moja wina. Zostawiłam go po dwóch latach małżeństwa.
Także też mam za sobą bagaż. Ale wreszcie trafiłam na fajnego faceta, oczywiście nie idalnego, ale jak pisze Ania - rozumiemy się bez słów, mamy jednakowy gust we wszystkim. Oczywiście są rzeczy, za które mam ochotę go czasami udusić, ale kochamy się i myślę, że tak zostanie.
Z drugiej strony...jakie jaja trzeba mieć, żeby wziąc kobietę z trójką dzieci (on ma synka z poprzedniego małżeństwa, w Fabiana wieku, nawet chodzą do jednej grupy w przedszkolu).
 
Do góry