Nie ogarnę tylu stron [emoji23]
Dzień dobry! Ja kończę dziś 27tc więc jutro witamy 28 woo hoo [emoji3]
Co do kp - dla mnie jest to dość oczywiste - skoro mam pragnienie dziecka, to naturalną kontynuacją ciąży i porodu jest laktacja i karmienie. Może być ciężko na początku, oboje, zarówno mama jak i dziecko, muszą się tego nauczyć, ale tak nas natura stworzyła. Pomijam sytuacje zdrowotne, które czasem wykluczają karmienie naturalne, ale to są wyjątki a nie reguła. I powiedzmy sobie szczerze - nie można pisać jak to "najważniejsze aby mama i dziecko byli szczęśliwi" i odwracać się w kierunku butli. No jakby można było spytać noworodka o zdanie to gwarantuję, że wybrałby pierś. Co innego, jak się próbowało ale nie wyszło, ktoś wprowadził w błąd, nie miało się wiedzy. Ale takie "w sumie ciężko mi idzie to dam butlę" mnie nie wzrusza. Wiedza jest dostępna na "kliknięcie" tak samo doradcy laktacyjni. Sorry, jestem betonem laktacyjnym [emoji12]
Ach i tak, dziecka kp nie trzeba odbijać (jak jest prawidłowo przystawione to nie ma szans się nałykać powietrza), moja starsza mocno ulewała i jedyna szansa aby coś w brzuszku zostało to zostawić ją w spokoju po karmieniu. Jak brałam pionowo do odbicia to aż chlustała.
Karmić można nawet jak się jest chorym, nie ma granicy wysokości temperatury! !! Mleko się nie skwasi przecież [emoji23] karmiłam mając zapalenie piersi z gorączką, będąc przeziębiona, mając anginę ropną. Dzieci NIGDY się ode mnie nie zaraziły. Co więcej kp genialnie zwiększa odporność. Przy pierwszym dziecku tego aż tak nie widać, ale jak ma się kolejne kiedy to starsze chodzi do żłobka / przedszkola to już widać dobrze. Moja młodsza miewała co najwyżej lekki katar. Karmienie piersią to wspaniały dar jaki możemy dać naszemu dziecku a także najlepszy sposób na dbanie o jego odporność.
Co do szczepień kobiet ciężarnych. Żaden weterynarz nie zaszczepiłby mi ciężarnej suki, bo takie szczepienie może negatywnie wpłynąć na rozwijające się płody, włącznie z ich obumarciem. Weterynarze to wiedzą. Ludzcy lekarze nie. Szczepieniom p/ko grypie także mówię nie. Nigdy nie chorowałam specjalnie, ale była taka nagonka na te szczepienia, że mama zaszczepiła mnie jak miałam 14 lat. Po tym szczepieniu przez ponad miesiąc miałam zapalenie oskrzeli takie, że dopiero 3 antybiotyk sobie poradził. I znam osobiście sporo przypadków jak dorośli ludzie nigdy grypy nie mieli a jak się zaszczepili to się zaczęło. Bardziej bałabym się dopuszczać do noworodka osoby świeżo po szczepieniu, szczególnie szczepionką żywą, niż w ogóle nie zaszczepionych ale ZDROWYCH.