reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Grudniowe mamy 2016

reklama
Anioo, mydream ja tez mam takie rozterki. Brzuch mniejszy tylko lekkie mdłości zero bólu piersi. Wizyta tez za 13 dni. Zyje tylko tym ze ten detektor mi przyjdzie i uda sie wysluchac dziecko. Eh a jak sie nie uda to dopiero zeswiruje. Co my kobiety przeżywamy to faceci nawet sie nie domyslaja. Hehe ja jak wariatka sie czuje całkowicie:) przezyc te dwa tyg i będę spokojniejsza :)


My chyba w ten sam dzien wizytujemy :)
Dobrze wiedziec, ze nie tylko ja swiruje i przygladam sie sobie w lustrze jak kretyn ;) Naprawde nie sadzilam, ze bede az tak panikowac i rozmyslac...

Wczoraj przezylam wymiotne chwile grozy. Pojechalismy zawiezc rodzinke na lotnisko, wzielam ze soba prowiant i ograniczylam picie przed wyjazdem i w drodze co by zaraz pecherz nie sciskal. Rodzinke pozegnalismy i wracamy do domku. Wszystko co wzielam do jedzenia zdazylam optiolic w drodze na lotnisko bo wyszlam z zalozenia, ze i tak za godzinke bedziemy w domku wiec luzik. No i to byl moj blad... utknelismy na 3h w korku, a autostradzie. Zadnego CPN, zadnego nawet krzaczka... Myslalam, ze oszaleje, zoladek sciska, wymioty podchodza a jeszcze nie mozna sie ruszyc po pecherz cisnie. Wiedzialam, ze jak otworze drzwi i zwymiotuje to zsikam sie pod siebie. Dzieki Bogu, ze jak bieglam z rozpietym i praktycznie opuszczonymi spodniami po klatce nie spotkalam zadnego sasiada :D
 
Anioo, mydream ja tez mam takie rozterki. Brzuch mniejszy tylko lekkie mdłości zero bólu piersi. Wizyta tez za 13 dni. Zyje tylko tym ze ten detektor mi przyjdzie i uda sie wysluchac dziecko. Eh a jak sie nie uda to dopiero zeswiruje. Co my kobiety przeżywamy to faceci nawet sie nie domyslaja. Hehe ja jak wariatka sie czuje całkowicie:) przezyc te dwa tyg i będę spokojniejsza :)


Mój M. jest typem cierpiącym w milczeniu, nigdy niczego nie da po sobie poznać, co mnie często do szału doprowadza. Przez takie zachowanie myślałam, że się nie przejmuje tak bardzo jak ja, że te wszystkie rozterki i lękipo stracie są mu obce... ale ostatnio mnie przytulił po moim kolejnym pesymistycznym monologu i powiedział, że on też się boi, że też płakał po naszej stracie, ale nigdy przy mnie, bo jak to określił, wydawało mu się, że przy moim cierpieniu jego ból jest niczym i to ja byłam wtedy najważniejsza. Usłyszałam, że mimo tego wszystkiego bardzo wierzy, że będzie dobrze. I nigdy przedtem nie poczułam takiej pozytywnej energii jak wtedy gdy usłyszałam te słowa. Poczułam, że naprawdę jesteśmy w tym razem i musimy myśleć pozytywnie również dla siebie nawzajem :)
 
My chyba w ten sam dzien wizytujemy :)
Dobrze wiedziec, ze nie tylko ja swiruje i przygladam sie sobie w lustrze jak kretyn ;) Naprawde nie sadzilam, ze bede az tak panikowac i rozmyslac...

Wczoraj przezylam wymiotne chwile grozy. Pojechalismy zawiezc rodzinke na lotnisko, wzielam ze soba prowiant i ograniczylam picie przed wyjazdem i w drodze co by zaraz pecherz nie sciskal. Rodzinke pozegnalismy i wracamy do domku. Wszystko co wzielam do jedzenia zdazylam optiolic w drodze na lotnisko bo wyszlam z zalozenia, ze i tak za godzinke bedziemy w domku wiec luzik. No i to byl moj blad... utknelismy na 3h w korku, a autostradzie. Zadnego CPN, zadnego nawet krzaczka... Myslalam, ze oszaleje, zoladek sciska, wymioty podchodza a jeszcze nie mozna sie ruszyc po pecherz cisnie. Wiedzialam, ze jak otworze drzwi i zwymiotuje to zsikam sie pod siebie. Dzieki Bogu, ze jak bieglam z rozpietym i praktycznie opuszczonymi spodniami po klatce nie spotkalam zadnego sasiada :D
Hihi, ja też ile razy w windzie już spodnie rozpinałam, buty rozwiązywałam, a tak winda staje na piętrze i wpadam akurat na sąsiada... :p
 
My chyba w ten sam dzien wizytujemy :)
Dobrze wiedziec, ze nie tylko ja swiruje i przygladam sie sobie w lustrze jak kretyn ;) Naprawde nie sadzilam, ze bede az tak panikowac i rozmyslac...

Wczoraj przezylam wymiotne chwile grozy. Pojechalismy zawiezc rodzinke na lotnisko, wzielam ze soba prowiant i ograniczylam picie przed wyjazdem i w drodze co by zaraz pecherz nie sciskal. Rodzinke pozegnalismy i wracamy do domku. Wszystko co wzielam do jedzenia zdazylam optiolic w drodze na lotnisko bo wyszlam z zalozenia, ze i tak za godzinke bedziemy w domku wiec luzik. No i to byl moj blad... utknelismy na 3h w korku, a autostradzie. Zadnego CPN, zadnego nawet krzaczka... Myslalam, ze oszaleje, zoladek sciska, wymioty podchodza a jeszcze nie mozna sie ruszyc po pecherz cisnie. Wiedzialam, ze jak otworze drzwi i zwymiotuje to zsikam sie pod siebie. Dzieki Bogu, ze jak bieglam z rozpietym i praktycznie opuszczonymi spodniami po klatce nie spotkalam zadnego sasiada :D
hahah chcialabym to widziec :laugh2:
 
Mój M. jest typem cierpiącym w milczeniu, nigdy niczego nie da po sobie poznać, co mnie często do szału doprowadza. Przez takie zachowanie myślałam, że się nie przejmuje tak bardzo jak ja, że te wszystkie rozterki i lękipo stracie są mu obce... ale ostatnio mnie przytulił po moim kolejnym pesymistycznym monologu i powiedział, że on też się boi, że też płakał po naszej stracie, ale nigdy przy mnie, bo jak to określił, wydawało mu się, że przy moim cierpieniu jego ból jest niczym i to ja byłam wtedy najważniejsza. Usłyszałam, że mimo tego wszystkiego bardzo wierzy, że będzie dobrze. I nigdy przedtem nie poczułam takiej pozytywnej energii jak wtedy gdy usłyszałam te słowa. Poczułam, że naprawdę jesteśmy w tym razem i musimy myśleć pozytywnie również dla siebie nawzajem :)

Się wzruszyłam tą waszą rozmową, taka strata musi być bardzo trudna Współczuję wszystkim którzy tego doświadczyli
 
Antiope jak ma się wybór wstawać co godzinę do dziecka i odkładać w te i we wte to już lepiej spać ściśnietym ale spać... Choć dziś ja nie spałam za długo :/ niezależnie od tego gdzie by córka leżała
No tak, jak się jeszcze karmi dziecko i się maluch przebudza, to jest trochę inaczej. Jak ja jeszcze karmiłam młodego w nocy, to często potem brałam go z jego łóżeczka do nas. No ale on był wtedy dużo mniejszy od niektórych Waszych maluchów. Jak miał rok, to już dawno nie przebudzał się w nocy (chyba, że chorował albo coś innego się działo) i przenieśliśmy go do drugiego pokoju.

tu chyba rozciaganie, bo czuc na calym brzuchu takie ciagniecie tez, dziwne i fajne uczucie :)
No ja w ogóle tego uczucia już nie mam i też czasami przez to świruję.

My też często śpimy z małą razem ale ona się tak rozpycha! Dzisiaj spala z nami ale co 30 min się budzila... ledwo żyję...

Napisane na SM-G935F w aplikacji Forum BabyBoom
No ja też właśnie ledwo żyję jak się zdarzy, że młody śpi z nami.

Anioo, mydream ja tez mam takie rozterki. Brzuch mniejszy tylko lekkie mdłości zero bólu piersi. Wizyta tez za 13 dni. Zyje tylko tym ze ten detektor mi przyjdzie i uda sie wysluchac dziecko. Eh a jak sie nie uda to dopiero zeswiruje. Co my kobiety przeżywamy to faceci nawet sie nie domyslaja. Hehe ja jak wariatka sie czuje całkowicie:) przezyc te dwa tyg i będę spokojniejsza :)


Ja swojego detektora nawet z półki nie wyciągam jeszcze. No może jak się okaże po prenatalnym, że jest ok, to tego samego dnia z ciekawości spróbuję. Jak wtedy nie znajdę, to odłożę detektor na półkę na kolejnych kilka tygodni. :happy:
 
No tak, jak się jeszcze karmi dziecko i się maluch przebudza, to jest trochę inaczej. Jak ja jeszcze karmiłam młodego w nocy, to często potem brałam go z jego łóżeczka do nas. No ale on był wtedy dużo mniejszy od niektórych Waszych maluchów. Jak miał rok, to już dawno nie przebudzał się w nocy (chyba, że chorował albo coś innego się działo) i przenieśliśmy go do drugiego pokoju.


No ja w ogóle tego uczucia już nie mam i też czasami przez to świruję.


No ja też właśnie ledwo żyję jak się zdarzy, że młody śpi z nami.


Ja swojego detektora nawet z półki nie wyciągam jeszcze. No może jak się okaże po prenatalnym, że jest ok, to tego samego dnia z ciekawości spróbuję. Jak wtedy nie znajdę, to odłożę detektor na półkę na kolejnych kilka tygodni. :happy:
wiesz ja uwazam, ze kazdy organizm jest inny bo w pierwszej ciazy inaczej to odczuwlam a i tak ciaza potem obumarla wiec chyba nie ma co porownywac
 
jak sie wkurzylam!
dzwoni do mnie brat (moj szef) i sie pyta gdzie ja jestem jesli nie w pracy? mowie no w pracy jestem a gdzie mam byc? no bo tu dzwonil oburzony klient i krzyczy, ze szarpie klamke a sklep zamkniety! mowie ej jaja se robisz, ja siedze w sklepie caly czas i mam ruch, przed chwila klient wyszedl! co sie okazalo ten osiol pojechal na serwis tam gdzie moj brat mieszka i sie awanturowal, ze mnie tam nie ma! a ja przeciez na serwisie nie pracuje tylko w sklepie a serwis jest czynny od 16-tej w sumie to juz zamkniety! no ludzie rece mi opadly, dostalam ochrzan za niewinnosc!
 
reklama
Mój M. jest typem cierpiącym w milczeniu, nigdy niczego nie da po sobie poznać, co mnie często do szału doprowadza. Przez takie zachowanie myślałam, że się nie przejmuje tak bardzo jak ja, że te wszystkie rozterki i lękipo stracie są mu obce... ale ostatnio mnie przytulił po moim kolejnym pesymistycznym monologu i powiedział, że on też się boi, że też płakał po naszej stracie, ale nigdy przy mnie, bo jak to określił, wydawało mu się, że przy moim cierpieniu jego ból jest niczym i to ja byłam wtedy najważniejsza. Usłyszałam, że mimo tego wszystkiego bardzo wierzy, że będzie dobrze. I nigdy przedtem nie poczułam takiej pozytywnej energii jak wtedy gdy usłyszałam te słowa. Poczułam, że naprawdę jesteśmy w tym razem i musimy myśleć pozytywnie również dla siebie nawzajem :)
No i się poryczalam.
Matko ależ sie rozczulilam.

Napisane na D6503 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Do góry