Witajcie dziewczyny! Bardzo dziękujemy za miłe przyjęcie. Jesteśmy z okolic Częstochowy.
Franiowamamo jeśli nie masz nic przeciwko to wolałabym zagościć na twoim wątku, masz tu tyle wspaniałych mam i zawsze to raźniej. W skrócie opiszę jak to było. Zaczęło się pięknie, chcieliśmy bardzo drugiego bąbelka (bo mamy już Bartusia 3,5) do 14 tygodnia wszystko super, aż tu nagle krwotok i diagnoza łożysko przodujące. Długie leżenie w szpitalu robili co mogli ale od 03 maja zaczęły się skurcze i nie udała się zatrzymać porodu. Położna, któa była przy porodzie chciała mnie mocno uświadomić, że dziecko nie przeżyje i zeby lepiej sie na to przygotować. (teraz mam ochotę zabrać mojego krasnoludka i jechać jej pokazać, tego człowieczka co miał nie żyć). No i zaczeła sie wielka walka o każdy dzień. W skali Apg 1/2/3/3 maskarycznie. W szpitalu na OIOM przebywał 104 dni do domku wyszedł 16 sierpnia. W ciągu tych 3 miesiecy miał wycieczki do Katowic na zamkniecie przewodu Botalla, miał także laseroterapię ze względu na retinopatię. Wysiadało wszystko wątroba, jelitka, nastąpiły wylewy , powstały krwiaki itp. 30 dni był na respiratorze, później długo na CPAP. Kilka razy usłyszałąm że stan dziecka jest bardzo ciężki i może być różnie. Będąc w domu bałąm się odebrać jakikolwiek telefon, bo odrazu wyobrażałam sobie, że to z Patologi noworodka.
No ale nie ma co wspominać bo sama ryczę jak to piszę i sobie przypominam. Najważniejsze, że żyje jest z nami i świadomie się do mnie uśmiecha ta moja kruszynka. A teraz staram się dowiedzieć jak najwięcej i jak najwiecej zrobić dla niego i mu pomóc.
Franiowamamo mam do Ciebie wiele pytań, ponieważ pisałaś dużo o tych turnusach, o zakładaniu subkonta w fundacji, o tych operacjach. Jeśli pozwolisz to Cię troszkę pomęczę, bo tylko takie osoby wiedzą jak się czujemy i co przeżywamy. Buziaki dla wszystkich postram się więcej napisać wieczorkiem bo dzisiaj pędzimy na rehabilitację. Pa