Ponownie witam. Wróciłam z wieczornej wizyty, Karmelciu2008 co do bajek czytam jak njbardziej tylko czasem zastanawiam sie czy on mnie wogóle slysze...nie myslcie o mnie źle że jestem wyrdną matką bo to nie tak. Za żadną cene nie chce aby moje dziecko pamietało ten okropny czas pragne mu pomóc ale czuje bezsilność taka ogromną, śpiewam ze łzami w oczach ale .śpiewam, opowiadam o dniu wczorajszym jutrzejszym, przyszłym. Opowiadam o świecie jaki na niego czeka po wyjściu ze szpitala, jak pierwszy raz go odłączyli od respiratora dwa tyg temu i dali mi go na rączki zrozumiałam że nie ma dla mnie ważniejszej osoby, a teraz kiedy leży znowu z tymi rurami i kiedy siostry mówią może Pani go dotknąć ja czuje taki ogromny strach, że zaraz go wybudze, że znowu zacznie szarpać sie z aparaturą więc stoje z boku i patrze i staram słać uśmiechy i siły i te nasze bajki o kurczaku który wcal enie chciał być kurczakiem...oto nasz mały szpitalny świat. Pozdrawiam i miło że jest to forum. A bombelku co do Twojego nerwusa to chyba trzeba poprostu przeczekać chyba że napady złości i nerwowość powoduje jakies zagrozenie dla jego zdrowka to wtedy ta psycholog chociaz lepiej poczytac cos w necie a dopiero potem jak juz wyczytane metody nie skutkuja udac sie do psycholo ae to tylko takie tam wieczorne rady :-)pozdrawiamy