No to i ja ponarzekam na mojego przykładnego synalka....
Bratersko-siostrzana więź na zdjęciach wygląda przesłodko, prawda ?
Ale poza obiektywem aparatu są kłótnie o zabawki, słowne ze strony Majki i ręczne, ze strony krzyśka.
Maja czasem drży bądź wyje na myśl, że zbliża się do niej Krzyś, bo właśnie zaczęła ukłądać puzzle, rysować pieska, bawić się swoimi skarbami. Nie muszę chyba opisywać tego, co zrobiłby Krzyś z owymi puzzlami, kredkami, czy błyskotkami.:ninja:
Ze strony Majki natomiast niedopuszczalne jest , by Krzyś dobrze się bawił czymś, co wykracza poza wiek 0-3 lat, z przekreśloną buźką, argumentucjąc swoją potrzebę odebrania danej zabawki tym, że "właśnie marzyła o tym by się nią pobawić"
Kochane, kładę się spać, jako jeden wielki kłębuch nerwów, i kiedy słyszę tup tup Majki w godznie, w której powinna już smacznie chrapać, zęby mi się ostrzą i zaczynam odliczanie " 10,9,8,7 ....
O rety, kiedy ten krzyś dorośnie na tyle, by ich kłótnie miały jakiś sens....?
Jest też dobra strona posiadania dwójki lub więcej bąbli. Pisałam już o tym jak Krzyś uczy się od Majki samodzielności, i jak Maja uczy się od Krzysia.. kulturalnego jedzenia
Ostatnio bąble uwielbiają się przyklejać i robić pociąg.
Pisałyście o tym, jak Wasze bąble podchodzą do Was z nienacka po to, by zaczerpnąc trochę pozytywnej energii i uczuć, przytulają się i muskają. Krzyś, kiedy nie ma mnie na oku, robi to z Majką
Zabawa w ganianego, odkąd Krzyś chodzi, też jest przednia. Ale największą przyjemność sprawia mi obserwowanie ich " rozmów". Majka coś Krzysiowi przecudnie tłumaczy, a on tym swoim " nemam" mamam" babam" tetam" i generalnie, rozmawiając wszystkie dwugłoski kończy na "m" odpowiada jej, że albo się z nią zgadza,albo nie...
Pokazywanie paluszkiem na znane obiekty i te nieznane, jak zoowskie pawiany jest przesłodkie. Kiedy pytam o to, gdzie jest słonko w ksiązeczce zwykle pokazuje paluszkiem księżyc, ale robi to tak przekonująco, że jestem w stanie mu uwierzyć
Pokazuje na lampę i mówi " pampa", kiwając głową na "tak", pokazuje na zegar w kuchni i mówi "tak tak", ale już zegara w pokoju, wyglądającego niemal identycznie dla kogoś starszego , nie zlokalizuje...
Nie wie jeszcze jak mnie nazwać, a "mama" pada raczej z przypadku niż woli. Ostatnio podejrzewałam się o " nana" ale po jakimś czasie stałam się " baba"
Majka w wieku Krzysia była dużo dalej w mowie i rozumieniu. Ale z tego co wiem, i obserwuję, kobiety niestety równie szybko końćzą swoje zainteresowanie logicznym myśleniem jak zaczęły ...więc nie martwię się tym...;-)
Słodkie są te nasze "***DZIECI WRZEŚNIÓWEK*** "