naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 8 813
coz.. ja poltora tyg. temu lyknelam prochy, po ktorych lekarz zabronil mi karmienia przez tydzien. wahalam sie dlugo, czy je w ogole wziac. wzielam i plakalam, ze musze go odstawic. maly zreszta jak dotad nie plakal w ogole - dwa razy zrobil jakas minutowa moze awanture z szukaniem cycka, ale od poczatku przyjal to bardzo spokojnie! zawsze wieczorem zasypial przy piersi. teraz trwa to znacznie dluzej, ale leze przy nim, glaszcze go, cos opowiadam, spiewam, az w koncu on wtula sie we mnie i zasypia. a mi sie znowu ryczec chce.. klopot mamy w dzien, bo za zadne skarby nie zasnie w ten sposob. usypiany jest wiec w wozku.. coz zrobic.
wyjasnialam mu, ze 'cycy sa chore, zrobily bach i sa be', czyli uzywajac slow, ktore zna. ze zrozumieniem w oczkach powtarzal 'cycy bach!' tulil sie i nawet piersi nie szukal..
wlasciwie juz moglabym go karmic. ale mysle, ze moze to dobry moment, by jednak przestac? przeciez chcialam.. a teraz rozpaczam, ze skonczyl nam sie pewien etap w zyciu. ciagle mam przed oczyma to, jak lezy i pije mleczko. nie wiem, mozliwe, ze do karmienia wrocimy? tym bardziej, ze zapowiada nam sie lot samolotem, a tam bez cycka nie widze przelykania sliny podczas startu czy ladowania.
z laktacja klopotu nie mam. sciagam raz dziennie gora 20ml z obu piersi. wiecej nawet nie moge. moze mleczka juz tam nie ma?
powazny klopot za to mam z malym, bo nie chce mi nic pic. zadne mleko nie wchodzi w rachube, sokow nie lubi, jedynie odrobine wody. a to stanowczo zbyt malo i niby to tez argument za powrotem do cycka. albo tak sobie wmawiam. a nasz pediatra na urlopie oczywiscie.
wczoraj sprobowalam sciagnac mleko i dac mu z kubka. wzial lyczek, stwierdzil, ze jest 'be' i nie chcial go pic! znow bylo mi przykro, ale bardziej sie o niego martwie.
dodam, ze to dziecko bezbutelkowe i bezsmoczkowe
do jedzenia dostaje raz dziennie jogurt, 2x kaszke na mleku, zolty ser, zeby dostarczyc wapnia organizmowi.
wlasciwie gdyby nie moja dolina, jak ja to mowie 'syndrom odstawienia od piersi' i ta niechec do picia, jaka mial zreszta od zawsze /wszystkie herbatki od poczatku ladowaly w koszu, a soki ja pilam/ to powiedzialabym, ze lato to idealny czas do odstawienia malucha. caly dzien jest poza domem, ma tyle zajec, ze nie mysli o piersi w ogole. poza tym jesienia, zima, wiosna latwiej chyba o przeziebienia, a moze do tego czasu nabierze swojej odpornosci? oby. powtarzam wiec sobie, ze pewnie czekalabym kolejny rok na taka okazje. i wtedy tez byloby mi zle..
powiem wam tez, ze nie ma co panikowac na wyrost. moze sie okazac, jak z moim synkiem, ze dziecko juz wlasciwie doroslo do odstawienia i scen urzadzac nie bedzie.
pytanie tylko, czy my jestesmy gotowe. patrzac na to, co ja przezywam powiem wam, nie spieszcie sie. to cholernie boli. ja musialam przestac w ciagu kilku godzin. w poludnie dostal cycka, o 16.00 juz nie moglam karmic.. teraz troszke mi szkoda wprowadzac mu zamet w zycie. z wlasnego egoizmu bym to zrobila, bo ja lubie karmic, bo wtedy czuje sie bardziej matka. ale nie wiem, co bedzie za pare dni.
wybaczcie, ze tak sie rozpisalam, ale mi jest bardzo ciezko, a moze wam bedzie troszke latwiej teraz sie na cos zdecydowac? jakby co pytajcie, jesli bede potrafila odpowiem.
wyjasnialam mu, ze 'cycy sa chore, zrobily bach i sa be', czyli uzywajac slow, ktore zna. ze zrozumieniem w oczkach powtarzal 'cycy bach!' tulil sie i nawet piersi nie szukal..
wlasciwie juz moglabym go karmic. ale mysle, ze moze to dobry moment, by jednak przestac? przeciez chcialam.. a teraz rozpaczam, ze skonczyl nam sie pewien etap w zyciu. ciagle mam przed oczyma to, jak lezy i pije mleczko. nie wiem, mozliwe, ze do karmienia wrocimy? tym bardziej, ze zapowiada nam sie lot samolotem, a tam bez cycka nie widze przelykania sliny podczas startu czy ladowania.
z laktacja klopotu nie mam. sciagam raz dziennie gora 20ml z obu piersi. wiecej nawet nie moge. moze mleczka juz tam nie ma?
powazny klopot za to mam z malym, bo nie chce mi nic pic. zadne mleko nie wchodzi w rachube, sokow nie lubi, jedynie odrobine wody. a to stanowczo zbyt malo i niby to tez argument za powrotem do cycka. albo tak sobie wmawiam. a nasz pediatra na urlopie oczywiscie.
wczoraj sprobowalam sciagnac mleko i dac mu z kubka. wzial lyczek, stwierdzil, ze jest 'be' i nie chcial go pic! znow bylo mi przykro, ale bardziej sie o niego martwie.
dodam, ze to dziecko bezbutelkowe i bezsmoczkowe
do jedzenia dostaje raz dziennie jogurt, 2x kaszke na mleku, zolty ser, zeby dostarczyc wapnia organizmowi.
wlasciwie gdyby nie moja dolina, jak ja to mowie 'syndrom odstawienia od piersi' i ta niechec do picia, jaka mial zreszta od zawsze /wszystkie herbatki od poczatku ladowaly w koszu, a soki ja pilam/ to powiedzialabym, ze lato to idealny czas do odstawienia malucha. caly dzien jest poza domem, ma tyle zajec, ze nie mysli o piersi w ogole. poza tym jesienia, zima, wiosna latwiej chyba o przeziebienia, a moze do tego czasu nabierze swojej odpornosci? oby. powtarzam wiec sobie, ze pewnie czekalabym kolejny rok na taka okazje. i wtedy tez byloby mi zle..
powiem wam tez, ze nie ma co panikowac na wyrost. moze sie okazac, jak z moim synkiem, ze dziecko juz wlasciwie doroslo do odstawienia i scen urzadzac nie bedzie.
pytanie tylko, czy my jestesmy gotowe. patrzac na to, co ja przezywam powiem wam, nie spieszcie sie. to cholernie boli. ja musialam przestac w ciagu kilku godzin. w poludnie dostal cycka, o 16.00 juz nie moglam karmic.. teraz troszke mi szkoda wprowadzac mu zamet w zycie. z wlasnego egoizmu bym to zrobila, bo ja lubie karmic, bo wtedy czuje sie bardziej matka. ale nie wiem, co bedzie za pare dni.
wybaczcie, ze tak sie rozpisalam, ale mi jest bardzo ciezko, a moze wam bedzie troszke latwiej teraz sie na cos zdecydowac? jakby co pytajcie, jesli bede potrafila odpowiem.