reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

U nas podobnie. Wszystko było przedyskutowane. My to w ogóle skoczyliśmy na głęboką wodę. Po dwóch miesiącach zamieszkaliśmy razem, żeby się poznać od podszewki, bo ja też nie lubię tracić czasu, a w życiu straciłam go już zdecydowanie za dużo.
my po pół roku zamieszkaliśmy, po 11 miesiącach się zaręczyliśmy, po 2 latach ślub. Wiedzieliśmy, że chcemy,a już mieliśmy swoje lata
 
reklama
Tez mi takie myśli chodzą po głowie, bo już za długo to trwa. Ale z drugiej strony jeszcze kilka dni temu pytał smutny czy będę z nim na dobre i na złe? I w mówię mówi ze chce dzieci, ale nie chce się starać o nie w taki sposób i po prostu nie widzi konsekwencji typu: owu jest 10-12 w roku jak dobrze pójdzie. Tylko kilka dni w miesiącu są realne. Trzeba teraz albo dupa. Nie potrafi konsekwencji przewidzieć. Nie wiem co to jest. Swoje chcenie i niechcenie przekłada nad wszystko. I nigdy nie robić niczego na co nie ma ochoty. Taki był zawsze. Zgodziłam się na to. Nie wiem… kurde. Na razie zbieram się do giną sprawdzić czy moje obserwacje pokrywają się z pęcherzykiem i czy faktycznie pękł w nocy.
a on jest z Tobą na dobre i na złe? Kurde...
 
my po pół roku zamieszkaliśmy, po 11 miesiącach się zaręczyliśmy, po 2 latach ślub. Wiedzieliśmy, że chcemy,a już mieliśmy swoje lata

My akurat ślub traktowaliśmy jako zbędny element. Właściwie wzięliśmy cywilny dla nazwiska, po urodzeniu dziecka, o które zaczęliśmy się starać po roku znajomości. Mimo krótkiego związku wiedzieliśmy, czego chcemy oboje. Dlatego nie wyobrażam sobie nawet związku z kimś, z kim moje pragnienia zupełnie by się rozmijały.
 
Tez mi takie myśli chodzą po głowie, bo już za długo to trwa. Ale z drugiej strony jeszcze kilka dni temu pytał smutny czy będę z nim na dobre i na złe? I w mówię mówi ze chce dzieci, ale nie chce się starać o nie w taki sposób i po prostu nie widzi konsekwencji typu: owu jest 10-12 w roku jak dobrze pójdzie. Tylko kilka dni w miesiącu są realne. Trzeba teraz albo dupa. Nie potrafi konsekwencji przewidzieć. Nie wiem co to jest. Swoje chcenie i niechcenie przekłada nad wszystko. I nigdy nie robić niczego na co nie ma ochoty. Taki był zawsze. Zgodziłam się na to. Nie wiem… kurde. Na razie zbieram się do giną sprawdzić czy moje obserwacje pokrywają się z pęcherzykiem i czy faktycznie pękł w nocy.
Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki. Nie napiszę „będzie dobrze”, bo wiesz… będzie jak będzie, ale z całego serca życzę Ci żebyś lepiej się czuła, żeby udało się znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Niestety nie każdy facet jest taki jak dziewczyny piszą- wspierający, zaangażowany. Mój ma czasem jakby „dwie twarze” i ja już zdążyłam się do tego przyzwyczaić, ale nadal bywa mi baaaardzo trudno.
 
Tez mi takie myśli chodzą po głowie, bo już za długo to trwa. Ale z drugiej strony jeszcze kilka dni temu pytał smutny czy będę z nim na dobre i na złe? I w mówię mówi ze chce dzieci, ale nie chce się starać o nie w taki sposób i po prostu nie widzi konsekwencji typu: owu jest 10-12 w roku jak dobrze pójdzie. Tylko kilka dni w miesiącu są realne. Trzeba teraz albo dupa. Nie potrafi konsekwencji przewidzieć. Nie wiem co to jest. Swoje chcenie i niechcenie przekłada nad wszystko. I nigdy nie robić niczego na co nie ma ochoty. Taki był zawsze. Zgodziłam się na to. Nie wiem… kurde. Na razie zbieram się do giną sprawdzić czy moje obserwacje pokrywają się z pęcherzykiem i czy faktycznie pękł w nocy.

Przykre jest to, co piszesz. Nie jestem zwolennikiem psychologów i po tym, co piszesz wnioskuję, że ciężko będzie namówić Twojego partnera, ale nie rozmyślałaś o terapii? Wspólnej. Wydaje się, że Twój partner jest "wypalony", przez co nie wspiera Ciebie, a ze sobą samym też chyba mu ciężko.
 
Hejka dziewczyny. Jak mam odczytać ten wynik? Jest okej, czy jednak nie?
 

Załączniki

  • ba2a706a-0f36-4cab-a1bc-a81daf7deee7.jpeg
    ba2a706a-0f36-4cab-a1bc-a81daf7deee7.jpeg
    35,3 KB · Wyświetleń: 99
Nakurwiacie tych postów, że od 7:30 siedzę i czytam 45 stron...

ki, beznadziejna laska, nie podbijamy nawet).
Albo dochodzi do zapłodnienia, tylko coś nie odpowiada zarodkowi (Ej, ale tu nora, spadam stąd.)

Moje własne prywatne przemyślenia są takie. Nawet w in vitro robią stymulację, pobierają xxx pęcherzyków, łączą z plemnikiem na szkiełku i tylko co któryś się zapłodni, tylko co któryś zapłodniony rozwija...zatem w normalnym życiu jest tak samo. Nie z każdego pęcherzyka będzie zarodek. Zaszłąś w ciąże, to znaczy, że możesz zajść, stary ma dobre plemniki, to pytanie co zakłóca i jaka jakość oocytów. Niestety nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować. Ale wy macie przed sobą wizytę w klinice, więc na pewno was pokierują dobrze!

A ten ubichinol przy PCOS i późnych owulacjach może coś pomóc? Czy to raczej głównie na niskie AMH?

Też tego nie rozumiem, jak to jest że wszystko niby ok a jednak nie ok. Jak wiele jeszcze medycyna nie wie na temat zachodzenia w ciążę? Np ja po trzech ciążach, jednej donoszonej i ostatnio dwa biochemy, w zeszłym cyklu na 99 procent była owulacja, w okolicach owu stosunki codziennie. Czyli wiem że w ciążę potrafię zajść, to co tam mogło nie pyknąć 🤔 chociaż mówię sobie że może to że byłam chora jakoś wpłynęło że organizm nie był gotowy na ciążę czy co...
A co do Ciebie to jeszcze słyszałam o rzadkim przypadku wrogiego śluzu, ale skoro masz jedną stratę za sobą to nie wiem czy taki śluz może się pojawiać i znikać.

Właśnie muszę obczaic, przypomnialyscie mi z tymi stopkami że jeszcze w ciąży ustawiałam suwak ciążowy :p i pewnie sam się nie usunął. W ciąży wchodziłam na forum z laptopa a teraz tylko z telefonu i tu stopek nie widzę.
Q10 jest na jakość oocytów, czyli zdrowy zarodek i też na utrzymanie ciąży w sensie chroni przed poronieniem.
Ten ubichinol można znaleźć dawki nawet 400...Nie za duże? Niby maks to 600.
Czytałam na forach klinik invitro, że niektórzy lekarze im przepisują dawkę 400 Q10. Ja biorę 2 x 100.

To było jedyne co dobrze skomentowała ta lekarka, chociaż i tak dodała, że wiek powyżej 40 rż jest złym prognostykiem, co nie do końca rozumiem- to lepiej mieć chujowe nasienie a 20 lat niż dobre nasienie i powyżej 40?
U mnie też tak ginka powiedziała odnośnie wieku mojego starego, że powyżej 40 to już niestety gorzej.
Mi się wydaje, ze to jak z naszymi oocytami. Możesz mieć lat 40 i zajebiste AMH, ale oocyty są już no podstarzałe, trudniej znaleźć dobry, pełenowartościowy, idealnie się dzielący itp, itd. Jak masz 20 lat to takiego problemu nie ma jak u 40tki... Biologia. Ale po co się tym zamartwiać.
Bierzecie Q10 przez cały cykl? Bo jeśli dobrze pamietam, to @lady_in_blue pisala coś, że może utrudniać implantację
Korzyści są większe niż ryzyko :) moja gin kazała brać cały czas.
Dzień dobry!
Czy Wy mówicie swoim pracodawcom o staraniach? Ja nie powiedziałam ale mam wątpliwości...
W zeszłym roku jak poroniłam i dostałam L4 to pracodawca widział kod i widzę, że to zmieniło trochę naszą relację. Był chyba zły, że nie wiedział. Teraz wiem, że planuje podwyżki. Część osób dostała w styczniu, reszta albo nie dostanie albo może w marcu. Na rozmowie w grudniu, gdy poruszyłam tą kwestię to usłyszałam, że teraz nie ale może w marcu, wszystko zależy od tego jak zamknie się rok itd. Zapytał mnie wtedy o plany macierzyńskie a ja w przypływie emocji, powiedziałam, że na pewno nie w najbliższym czasie (choć teraz się staramy). Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale chyba bałam się zdradzić prawdziwe plany w strachu przed pominieciem w podwyżkach. My nie mamy żadnych zapisów czy regulaminów podwyżek, to wola pracodawcy. Jestem kluczowym pracownikiem i wiem, że gdyby nie historia z ciążowym L4 zw. ze szpitalem i poronieniem to na pewno dostałabym podwyżkę od stycznia. Teraz on pewnie się waha czy mi dać czy nie. Nie sarabiam dużo i różnica 300 zł to bardzo dla mnie dużo. Boję się jednak, że jeśli z nim nie pogadam a zajdę w ciążę to nasza relacja całkiem się zepsuje, a znów nie mówiąc to stracę szansę na podwyżkę... Nie wiem co robić :(
Takie pytanie od pracodawcy to złamanie prawa. Sprawy prywatne i życie osobiste nie mogą być przedmiotem zainteresowania pracodawcy, a tym bardziej wpływać na wysokość wynagrodzenia bo to dyskryminacja jest.
2 lata wysylalam go na badania nasienia - ciagle coś - teraz od pół roku miał powtórzyć - ale ciagle coś. Sumpli tez nie bierze, bo mówi ze regularność i dyscyplina go przerasta. Miał zbadac testosteron i inne pochodne, pakiet badań wykupiony w listopadzie, jest luty. Ostatnio był temat wspomagaczy bo mówił ze koledzy biorą, ale podsumował, ze on by nigdy nie wziął.
Strasznie przykre to co piszesz kochana. Przytulam cię mocno. Twojego faceta to bym w dupsko kopnęła żeby się ogarną trochę. Co to znaczy on by nigdy nie wziął? Masakra. Bierze się wszystko by osiągnąć wspólny cel. A jeśli tylko twoim celem jest dziecko, to znaczy, że on do tego nie dojrzał. Ja owszem zamawiam mojemu wszystkie suple, baa, nawet mu przygotowuje w pojemniczek, ale nawet jak wraca o 2 w nocy z pracy po 12h to wszystko łyka i nie muszę słowem przypominać. Jak zapytałam czy zbada nasienie, to powiedział, tylko mi wpisz gdzie i kiedy. A to co najważniejsze, mój mąż nie czuje potrzeby 3 dziecka. Jest mu dobrze z tym co mamy, ale umawialiśmy się przed ślubem na 4, ale to ja się bałam długo, po drodze trochę mieliśmy różnych perypetii, nie było kiedy, ale teraz jest. Wie, że ja chcę i to jest dla niego najważniejsze, żebym ja była szczęśliwa i spełniona jako matka. To on przychodzi do mnie czy dziś seksik na dzidziusia, czy poprawiamy, ect. Nie wyobrażam sobie, że ja mam go ścigać i prosić się o seks. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, serio najmniej seksu mi się chce w owulację, bo mnie zajebiście boli całe podbrzusze....ale ona ma tyle entuzjazmu, że to mnie ładuje. Dla mnie to co wyprawia twój mąż jest dziecinadą i brakiem odpowiedzialności za wspólne działanie.


No chyba pójdę 😳😳😳 ale szok.
idź, ja też widzę, cieszę się i trzymam kciuki!
Mój chłop to w ogóle nie jest klasycznym chłopem, nie musi sobie nic udowadniac, nie chowa się rprzed problemem. Jak pojawiły się problemy z erekcją to nie udawał, ze wszystko jest okej, wziął na klate, poszedł do seksuologa. Jak wyszły słabne wyniki nasienia to też wziął na klatę, żre suple, nie lubi kasz ale jak mu robię to zje, bo wie, ze trzeba. Raz powiedział mi, ze wkurwia go słonecznik i dynia, bo sie niewygodnie je. A potem sam się skarcił "przecież to takie łatwe, co ja gadam".
no i tak powinno być!
Wiem właśnie i czasem gdzieś w środku mam myśli „może dobrze ze się nie udaje, nie dałabym rady sama”. Ale tez wiem, ze ten moj byłby wspaniałym ojcem… ale faktycznie chyba gorzej ze współpraca miedzy nami i wsparciem. Nie wiem już sama. Na razie jestem rozwalona i muszę sobie poukładać wszystko…
Tylko masz takie myśli, ze byłby wspaniałym ojcem, bo tego nie wiesz jeszcze :) Bycie super mężem, super facetem czy super wujkiem jest inną kategorią. Instynkt macierzyński jest wrodzony. Bycia ojcem, a już dobrym to w ogóle trzeba się nauczyć, dzień po dniu. To jest ogromne wyzwanie.

Wygrałam dziś challenge na najdłuższy post??
 
U nas podobnie. Wszystko było przedyskutowane. My to w ogóle skoczyliśmy na głęboką wodę. Po dwóch miesiącach zamieszkaliśmy razem, żeby się poznać od podszewki, bo ja też nie lubię tracić czasu, a w życiu straciłam go już zdecydowanie za dużo.
My po 5 m-cach wzieliśmy ślub 😍 także poważne rozmowy nastąpiły rownie szybko jak poważne decyzje...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry