Właśnie o to chodzi, o nie marnowanie czyjegoś czasu. Ja rozumiem, ze mężczyźni maja go w teorii więcej niż kobiety, ale kurczę no, szanujmy się. Gdyby mój mąż po dobiciu do tej magicznej trzydziestki (de facto zaczęliśmy wcześniej ale to była moja inicjatywa) dalej próbował przesuwać granice takimi zagrywkami to poczułabym się jakby mi dał w mordę. 10 lat życia tak naprawdę zmarnowane, bo ja dążę do założenia rodziny a on sobie jaja robi? Dla mnie to byłby koniec. No ale ja jestem wychowana przez mężczyznę, i może przez to ja się nie proszę i raczej nie ulegam, nie proszę męża żeby brał suple tylko pytam czy będzie brał i co najwyżej mogę je kupić i porozkładac do sortera, resztę już ogarnie, dorosły jest. Oboje gramy do tej samej bramki wiec mam go prosić żeby je brał? No tak to u nas nie działa..