reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

reklama
Dzień dobry!
Czy Wy mówicie swoim pracodawcom o staraniach? Ja nie powiedziałam ale mam wątpliwości...
W zeszłym roku jak poroniłam i dostałam L4 to pracodawca widział kod i widzę, że to zmieniło trochę naszą relację. Był chyba zły, że nie wiedział. Teraz wiem, że planuje podwyżki. Część osób dostała w styczniu, reszta albo nie dostanie albo może w marcu. Na rozmowie w grudniu, gdy poruszyłam tą kwestię to usłyszałam, że teraz nie ale może w marcu, wszystko zależy od tego jak zamknie się rok itd. Zapytał mnie wtedy o plany macierzyńskie a ja w przypływie emocji, powiedziałam, że na pewno nie w najbliższym czasie (choć teraz się staramy). Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale chyba bałam się zdradzić prawdziwe plany w strachu przed pominieciem w podwyżkach. My nie mamy żadnych zapisów czy regulaminów podwyżek, to wola pracodawcy. Jestem kluczowym pracownikiem i wiem, że gdyby nie historia z ciążowym L4 zw. ze szpitalem i poronieniem to na pewno dostałabym podwyżkę od stycznia. Teraz on pewnie się waha czy mi dać czy nie. Nie sarabiam dużo i różnica 300 zł to bardzo dla mnie dużo. Boję się jednak, że jeśli z nim nie pogadam a zajdę w ciążę to nasza relacja całkiem się zepsuje, a znów nie mówiąc to stracę szansę na podwyżkę... Nie wiem co robić :(
Moja kierowniczka wie, ale mam z nią bliskie relacje tez poza pracą. Trzyma za nas kciuki bo wie co przechodzimy. Musiałam jej powiedzieć w kwietniu 2020r bo po pozytywnej becie zaczęłam krwawić w pracy, wiec musiałam do niej zadzwonić i powiedzieć, ze (i dlaczego) wychodzę z pracy. Później powiedziałam jej, ze będziemy chcieli podchodzić do ivf bo mamy na dziale ludzi na styk i żeby w razie czego miała na uwadze, żeby kogoś szukać na moje miejsce.
To co robi Twój przełożony to zwykle sqrwysyństwo i nie miałabym żadnych skrupułów, żeby rzucić mu l4 10 sekund po pozytywnej becie.
Jeśli jesteś kluczowym pracownikiem to walcz o swoje wynagrodzenie, bo jak można być kluczowym pracownikiem i mało zarabiać?!
chyba jestem jedyną tu osobą, która czeka na okres 😂🤣

ja też czekam xD
Ja tez!!! 🙄 musze iść na wizytę 1-2dc a na pewno jak na złość dostanę okres w sobotę po południu, kiedy już w ani 1. ani w drugim dniu cyklu nie bede miała jak bo klinika będzie zamknięta 🤬🤬🤬🤬
 
Też mi się zdaje, ze gdyby Stary nie chciał współpracować to bym rzuciła to w pizdu wszystko.
Z tym jak się zmienia świat po urodzeniu dziecka nie powinien nigdy wygrywać taki absolutny instynkt, jaki niektórzy mają przed pojawieniem się dziecka.
Bo ten instynkt i to odczucie jest często idealizowane, czasem z lekką nutką zazdrości, że innym się udało. A to dopiero potem, jak jest już dziecko, się zaczyna jazda. I wtedy potrzeba jeszcze więcej wsparcia, zrozumienia, współdziałania niż w okresie całych, nawet najtrudniejszych starań razem wziętych.
 
Moja kierowniczka wie, ale mam z nią bliskie relacje tez poza pracą. Trzyma za nas kciuki bo wie co przechodzimy. Musiałam jej powiedzieć w kwietniu 2020r bo po pozytywnej becie zaczęłam krwawić w pracy, wiec musiałam do niej zadzwonić i powiedzieć, ze (i dlaczego) wychodzę z pracy. Później powiedziałam jej, ze będziemy chcieli podchodzić do ivf bo mamy na dziale ludzi na styk i żeby w razie czego miała na uwadze, żeby kogoś szukać na moje miejsce.
To co robi Twój przełożony to zwykle sqrwysyństwo i nie miałabym żadnych skrupułów, żeby rzucić mu l4 10 sekund po pozytywnej becie.
Jeśli jesteś kluczowym pracownikiem to walcz o swoje wynagrodzenie, bo jak można być kluczowym pracownikiem i mało zarabiać?!



Ja tez!!! 🙄 musze iść na wizytę 1-2dc a na pewno jak na złość dostanę okres w sobotę po południu, kiedy już w ani 1. ani w drugim dniu cyklu nie bede miała jak bo klinika będzie zamknięta 🤬🤬🤬🤬
nie lubię takich sytuacji, dlatego jak wiedziałam, że operację mam mieć w konkretny czas cyklu to łykałam tabsy, żeby to uregulować
 
Z tym jak się zmienia świat po urodzeniu dziecka nie powinien nigdy wygrywać taki absolutny instynkt, jaki niektórzy mają przed pojawieniem się dziecka.
Bo ten instynkt i to odczucie jest często idealizowane, czasem z lekką nutką zazdrości, że innym się udało. A to dopiero potem, jak jest już dziecko, się zaczyna jazda. I wtedy potrzeba jeszcze więcej wsparcia, zrozumienia, współdziałania niż w okresie całych, nawet najtrudniejszych starań razem wziętych.
Wiem właśnie i czasem gdzieś w środku mam myśli „może dobrze ze się nie udaje, nie dałabym rady sama”. Ale tez wiem, ze ten moj byłby wspaniałym ojcem… ale faktycznie chyba gorzej ze współpraca miedzy nami i wsparciem. Nie wiem już sama. Na razie jestem rozwalona i muszę sobie poukładać wszystko…
 
Jakby mnie tak facet zawodził teraz to sama bym zrezygnowała. Mówię wam. Po porodzie to jest dopiero akcja. A jak w ciąży będziesz miała - nie daj Boże - problemy i on nie udzieli Tobie potrzebnego wsparcia - to wpadniesz w depresję. Serio. Przeżyłam coś podobnego. Tylko że ciąża trwa tylko max 9 miesięcy i minie. A dziecko jak się pojawi na świecie to jak to się mówi - do osiemnastki - będziesz za nie całkowicie odpowiedzialna.
A ja może będę niepopularna w swojej opinii ale poważnie rozważyłabym rozstanie.. dla mnie są sprawy w których możemy się różnic ale są tez takie, gdzie musimy byc po jednej stronie barykady i chęć posiadania dziecka jest dla mnie tym drugim. Gdyby facet mnie tak zwodził i manipulował latami to w końcu bym postawiła sprawę na ostrzu noża - kocham cię, ale nie zrezygnuję dla ciebie z macierzyństwa, albo rybki albo akwarium. I pisze to z pełna odpowiedzialnością. Mój mąż zawsze powtarzał, ze zaczniemy się starać o dziecko po 30, bo on nie chce mieć wcześniej dzieci. Gdyby mimo to odstawiał mi takie akcje teraz, kiedy jesteśmy po 30, to bym się rozwiodła. Zwyczajnie. Jesteśmy dorośli i rozmawiamy o poważnych rzeczach a nie o remoncie kuchni, nie pozwoliłabym żeby ktoś zniszczył mi życie nie pozwalając mi zaspokoić mojej nadrzędnej potrzeby zwodząc mnie i jeszcze wpędzając w wyrzuty sumienia, ze cisne i wywołuje presję… No koorwa, cisne i będę cisnąć bo nie wywiazujesz się ze swojej obietnicy, jak nie umiesz tego ogarnąć to nie ma dla nas przyszłości 🙄
 
reklama
A ja może będę niepopularna w swojej opinii ale poważnie rozważyłabym rozstanie.. dla mnie są sprawy w których możemy się różnic ale są tez takie, gdzie musimy byc po jednej stronie barykady i chęć posiadania dziecka jest dla mnie tym drugim. Gdyby facet mnie tak zwodził i manipulował latami to w końcu bym postawiła sprawę na ostrzu noża - kocham cię, ale nie zrezygnuję dla ciebie z macierzyństwa, albo rybki albo akwarium. I pisze to z pełna odpowiedzialnością. Mój mąż zawsze powtarzał, ze zaczniemy się starać o dziecko po 30, bo on nie chce mieć wcześniej dzieci. Gdyby mimo to odstawiał mi takie akcje teraz, kiedy jesteśmy po 30, to bym się rozwiodła. Zwyczajnie. Jesteśmy dorośli i rozmawiamy o poważnych rzeczach a nie o remoncie kuchni, nie pozwoliłabym żeby ktoś zniszczył mi życie nie pozwalając mi zaspokoić mojej nadrzędnej potrzeby zwodząc mnie i jeszcze wpędzając w wyrzuty sumienia, ze cisne i wywołuje presję… No koorwa, cisne i będę cisnąć bo nie wywiazujesz się ze swojej obietnicy, jak nie umiesz tego ogarnąć to nie ma dla nas przyszłości 🙄

Popieram. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć choćby nie wiem jak bardzo się kogoś kochało. Można zrezygnować z dziecka, pomimo że bardzo się pragnie je mieć, ale jak to rzutuje na dalszy związek? Dozgonnym żal, że przez tę drugą osobę zrezygnowało się z czegoś, co było tak istotne. Przykre, ale to właściwie jak początek końca relacji.
 
Do góry