reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

Czy któraś z Was ma może spisana diete/produkty wspomagająca jakość nasienia? Albo link do rzetelnego artykułu?
 
reklama
Żaden związek nie jest idealny. Docieramy się do siebie całe życie. My dość mlodo zaczęliśmy być ze soba, mielismy po 21 lat.
Dopiero jakieś 2 lata się staramy, z niepowodzeniami. Od lekarza do lekarza. I wiecie co? Kazdy z napotkanych lekarzy na wizycie mówił: "To na pewno nie wina plemników, bo zachodzi Pani w ciążę. Trzeba wykonać Pani badania." Nikt nie zlecił badanis nasienia. Moj partner mnie wspieral, mówił, że jak nie będziemy mieli dzieci, to nic się nie stanie. Że będziemy próbować.
I sama namawialam go na zrobienie badań, ale lekarz przy nas powiedział: TO NIE WINA PLEMNIKÓW, BO DOCHODZI DO ZAPŁODNIENIA. I mój oczywiście, że mam słuchać lekarza. Że znajdziemy przyczynę.
Dopiero teraz w klinice, lekarz był w szoku. Że przecież badania nasienia są podstawą przy poronieniach. Idzie. Co prawda widzę, że się wstydzi, ale w imię dobrego.
Ja codziwnnie dostaje nowe badania i nic w nich nie wychodzi konkretnego. Więc coś musi być.

Jeśli chodzi o aspekty wsparcia-wielkie wsparcie mam w nim. Nigdy nie dał mi odczuć, że cos jest nie tak. Wielu mężczyzn kolezanek zwiało po 1 poronieniu. A on dalej wspiera, chce walczyć. Rozumie mnie w pełni.
Dobrze się nam żyje, jesteśmy już razem kope lat i dalej są motyle 😅
 
Dlatego my ze Starym jak się poznaliśmy, a poznaliśmy się dość późno, bo ja miałam 26 a on 28, to jak zaczeliśmy się spotykać to już na samym początku, po jakimś miesiącu gadaliśmy o podejściu do ślubu i dzieci. Po prostu - żeby nie marnować swojego czasu i tyle.
I to jest dobre podejscie!
U nas: 32 i 33. No mogiła. Do tego ja głupia nie myślałam o swojej płodności wtedy... tylko o związku budowaniu, bla bla...
I jeszcze tak mnie wkurwia dziewczyny za was, że wy się prosić musicie i jak z jajkiem obchodzić, żeby mu nie powiedzieć, ze owulacja, bo jeszcze go psychicznie porazi ta informacja i mu nie stanie z przerażenia. No to sa jaja jakieś a nie fiuty nawet. Za was się denerwuje. Nie wiem nawet co bym zrobiła, ale na pewno miałby K! awanturę jak nie wiem o takie zachowanie.

Mój przychodzi zjebany po 12h z pracy, z bólem głowy, bo ma doookoła komputery, w pizdu ludzi, którzy wkurwiają go, zmęczony i wypluty, a jak mówię jutro owulacja, to mówi, idę do wanny, trochę odpocznę i za 30 minut jestem gotowy, możesz ze mną robić co chcesz, działamy, działamy. To ja mówię, nie masz siły, to nie jest najważniejsze, musisz odpocząć, a on do mnie "nieeeee robimy dzidziusia, zaraz powstanę z martwych". I nie, nie mamy libido na codzienny seks i nigdy nie mieliśmy, ale jak jest cel to i codziennie był... ale po prostu podjęliśmy jakieś decyzje, zgodziliśmy się na to oboje i nikt nie ma much w nosie, że owulacja jest w środku tygodnia a nie w weekend kiedy mamy czas...
Mój pod tym względem też jest operatywny i współpracujący. W wielu innych momentach czasem bywa trudno...ale tu akurat nie narzekam...ani on 😉
 
Żaden związek nie jest idealny. Docieramy się do siebie całe życie. My dość mlodo zaczęliśmy być ze soba, mielismy po 21 lat.
Dopiero jakieś 2 lata się staramy, z niepowodzeniami. Od lekarza do lekarza. I wiecie co? Kazdy z napotkanych lekarzy na wizycie mówił: "To na pewno nie wina plemników, bo zachodzi Pani w ciążę. Trzeba wykonać Pani badania." Nikt nie zlecił badanis nasienia. Moj partner mnie wspieral, mówił, że jak nie będziemy mieli dzieci, to nic się nie stanie. Że będziemy próbować.
I sama namawialam go na zrobienie badań, ale lekarz przy nas powiedział: TO NIE WINA PLEMNIKÓW, BO DOCHODZI DO ZAPŁODNIENIA. I mój oczywiście, że mam słuchać lekarza. Że znajdziemy przyczynę.
Dopiero teraz w klinice, lekarz był w szoku. Że przecież badania nasienia są podstawą przy poronieniach. Idzie. Co prawda widzę, że się wstydzi, ale w imię dobrego.
Ja codziwnnie dostaje nowe badania i nic w nich nie wychodzi konkretnego. Więc coś musi być.

Jeśli chodzi o aspekty wsparcia-wielkie wsparcie mam w nim. Nigdy nie dał mi odczuć, że cos jest nie tak. Wielu mężczyzn kolezanek zwiało po 1 poronieniu. A on dalej wspiera, chce walczyć. Rozumie mnie w pełni.
Dobrze się nam żyje, jesteśmy już razem kope lat i dalej są motyle 😅
nie mieści mi się w głowie, jak facet moze "zwiać po popronieniu". Co nim kieruje, serio
 
Właśnie miałam w ostatnim czasie w otoczeniu takie przypadki, że szczepiony nie złapał w ogóle 😁 no chyba że był na maxa bezobjawowy :)
nie jest pwiedziane, że musi złapać. Ale musi przechorować i lepiej w okresie dziecięcym, bo dorosły człowiek jesli ma ospę to często kończy się to hospitalizacją.
 
Wsparcie partnera jest ogromnie ważne i niezbędne. Podpisuję się pod wszystkim

Od siebie tylko dodam, by pamiętać że oni naprawdę są z innej planety i trzeba mega jasno wszystko komunikować. Też kiedyś na swojego się najadowalam że do kolegi polazł w pierwszy płodny dzień a gdy wrócić to nie rzucił się na mnie. Ale gdy już po kilku godzinach udało mu się mnie zmusić bym wyjaśniła o co mi chodzi, to okazało się że nie pamiętał że tydzień temu mu powiedziałam kiedy powinniśmy zacząć się starać i że muszę mu dawać jasne komunikaty kiedy są te dni.

W sumie jak to napisałam to znowu sobie przypomniałam jakie to głupie było 😅 ale chyba chodzi o to ze skoro żyłam tym cały czas, odliczałem sekundy do płodnych, co chwilę zaglądałam w aplikacje to przyjęłam że on jakos rykoszetem się dowiedział wszystkiego. A nie, trzeba jasno mówić co i jak
 
reklama
nie mieści mi się w głowie, jak facet moze "zwiać po popronieniu". Co nim kieruje, serio
Niestety znam dwie pary, gdzie tak się stało 😔.
Jedni byli w małżeństwie. Facet po poronieniu kobietki nie wspierał i się poróżnili. Ona walczyła żeby to naprawić, a on nie dał rady z tym, że ona ciągle płakała. Nie wiem, też tego nie rozumiem...
 
Do góry