reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

reklama
No ja się na znieczulenie nie załapałam 🤡

Jak dla mnie to grunt patrzeć przez pryzmat upływającego czasu. Jak się już zacznie to musi się skończyć. Położna pilnuje sytuacji, jak trzeba to reaguje. Każda sekunda, skurcz do przodu a na koniec uczucie mega ulgi 🤡
Szlam dokładnie z takim samym założeniem tam. Zrobię swoje, dziecko musi wyjść na zewnątrz. Jak przychodził skurcz nikt mi nie był w stanie wytłumaczyć, ze jak się dusze i nie oddycham, to przeszkadzam i wydłużam 🙄 jak poyyyebana. Nawet miedzy skurczami rozmawiałam z położna, ze ja wszystko wiem m, chodziłam do szkoły rodzenia, umiem oddychać, wszystko jest świetne i świat kolorowy, do momentu skurczu. Wówczas mózg mi się odłączal i włączał się mechanizm jakiejś obrony czy czegoś podobnego.
Jak porod na oddziale psychiatrycznym 😂😂
 
Wiesz no chujnia jest, kiedy masz obdrapane i podziurawione piękne firanki po babci, zasłon mieć nie możemy, bo się na nich huśtali, sikanie do butów było na porządku dziennym więc też musimy się pilnować, żeby chować. Wyobraź sobie uczucie żenady, kiedy na ważnym spotkaniu widzisz że masz pozaciągany cały rękaw w koszuli, bo się naciągał na koszulach które wisiały w niezasunietej szafie. Na prawdę dużo, dużo takich sytuacji miało miejsce.
Rozumiem doskonale. Mam 3 jacki kocham je do śmierci ale tyle ile mam z nimi roboty, sierści, czasami bitew miedzy nimi, żygow, sraczek i pogryzionych butów o wyjazdach na wakacje nie wspomnę, tylko tam hdzie przyjmą z pieskami i odwiecznie jedno z nas wykluczone z miejsc gdzie z pieskami nas nie wpuszczą.... Na kazde ferie czy wakacje u rodziców, zawsze muszę ja je zabrać bo mąż w pracy, wraca lub nie i co wtedy z nimi. Nigdy więcej zadnych zwierząt ani chomików, królików i zadnych papużek OŁ NOŁ....
 
reklama
U mnie dziś walentynki takie były i oby owulacja była dzis (napierda....a mnie jajnik z prawej) bo wycisnełam męża jak cytryne a biedny złapał grypę żołądkową, więc pewnie ja po dzisiejszym spotkaniu w łożu też.... i nie mam już sil ani ochoty na cokolwiek do soboty przynajmniej .
 

Załączniki

  • received_523110383223371.jpeg
    received_523110383223371.jpeg
    51,5 KB · Wyświetleń: 93
Do góry