reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

Jak to?!?! Toż to zgroza. Jak tu się seksić po 19 latach związku na zawołanie, bez lamki/pół butelki wina ;)
Z naciskiem na pół butelki :). W ogóle ostatnio doszłam do wniosku, że właśnie poł butelki, tj. 375 ml (bo wiadomo, że butelki bywają różne) to porcja idealna- wystarczy żeby zaszumiało, a nie ma skutków negatywnych.
 
reklama
Z naciskiem na pół butelki :). W ogóle ostatnio doszłam do wniosku, że właśnie poł butelki, tj. 375 ml (bo wiadomo, że butelki bywają różne) to porcja idealna- wystarczy żeby zaszumiało, a nie ma skutków negatywnych.
a to ja nie wiem nigdy ile pije, bo mi mąż kupuje w 5litrowych kartonach w makro 😅🙈
 
Co do wina- ja mam takie kieliszki akurat na pół butelki to zawsze wiem ile wypiję, no i raczej poniżej tego jednego nie schodzę 😋.
 
Co do wina- ja mam takie kieliszki akurat na pół butelki to zawsze wiem ile wypiję, no i raczej poniżej tego jednego nie schodzę 😋.
ja te moje wina z kartonu pije w szklankach (matko jak to brzmi! 😂) - bo kieliszki do wina są zbyt niestabilne, a przy trzech kotach odporność na bieganie po stołach i wywracanie się stanowi największy walor zastawy :D
 
ja te moje wina z kartonu pije w szklankach (matko jak to brzmi! 😂) - bo kieliszki do wina są zbyt niestabilne, a przy trzech kotach odporność na bieganie po stołach i wywracanie się stanowi największy walor zastawy :D
Jak to brzmi- normalnie 😋 w sumie ja często też, tylko właśnie wtedy słabiej panuję nad ilością😋.
Na wyjazdy zawsze biorę sobie szklanki.
 
reklama
Dziewczyny, mąż zadzwonił, że w czerwcu mamy wesele u znajomych i że ona w ciąży, jeszcze mają wpaść do nas z zaproszeniem.. Mąż do mnie "cudowna informacja co nie?" A ja? ja w płacz w tej słuchawce.....nie wiem złapała mnie czarna rozpacz, wiem że to mnie nie dotyczy, z tego ślubu to się ucieszyłam w sumie, ale termin też mają akurat na mój niedoszły poród i na koncu Polski.... potem dołożył mi tą informację o ciąży....już marzy mi się wyjść z tej pracy dzisiaj, wyć mi się chce i zła jestem jak osa.....silniejsze to ode mnie jest :( mąż się zdziwił czemu we mnie takie emocje .....jeszcze pod koniec zeszłego roku rozmawialiśmy - że oni to nie chcą dzieci nigdy, ona ma jakaś rzadka chorobe genetyczną -zarzekali się oboje i cyk wpadka.......a tak się zapierała, że ona nigdy dzieci miec nie chce, nie chce ich narażać na cierpienia, bo sama cierpiała za dzieciaka przez tą chorobę. Brak mi słów, niech ten dzień się już kończy........
 
Do góry