Dziewczyny, mąż zadzwonił, że w czerwcu mamy wesele u znajomych i że ona w ciąży, jeszcze mają wpaść do nas z zaproszeniem.. Mąż do mnie "cudowna informacja co nie?" A ja? ja w płacz w tej słuchawce.....nie wiem złapała mnie czarna rozpacz, wiem że to mnie nie dotyczy, z tego ślubu to się ucieszyłam w sumie, ale termin też mają akurat na mój niedoszły poród i na koncu Polski.... potem dołożył mi tą informację o ciąży....już marzy mi się wyjść z tej pracy dzisiaj, wyć mi się chce i zła jestem jak osa.....silniejsze to ode mnie jest
mąż się zdziwił czemu we mnie takie emocje .....jeszcze pod koniec zeszłego roku rozmawialiśmy - że oni to nie chcą dzieci nigdy, ona ma jakaś rzadka chorobe genetyczną -zarzekali się oboje i cyk wpadka.......a tak się zapierała, że ona nigdy dzieci miec nie chce, nie chce ich narażać na cierpienia, bo sama cierpiała za dzieciaka przez tą chorobę. Brak mi słów, niech ten dzień się już kończy........